Meble

Metamorfoza krzesła za pomocą farby i wosku Annie Sloan

Zdaje się, że każdy szanujący się zagraniczny bloger przynajmniej raz użył i napisał coś o kredowych farbach Annie Sloan. To mus, zupełnie jak fotografowanie kaloszy Hunter, mikserów Aid, czy robienie jeszcze coś innego z TEJ listy. Nie możemy zostać w tyle, dlatego dzisiaj ja chcę podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami odnośnie tej słynnej farby. Post nie jest sponsorowany, a wszelkie opinie i uwagi na temat produktu są wyłącznie moje.

Metamorfoza krzesła. Annie Sloan. InteriorsPL.com

Czym jest kredowa farba (chalk paint) Annie Sloan?

To dekoracyjna farba która, wierząc reklamom, potrafi zamienić nawet najnudniejsze i najgorzej wyglądające meble w coś cudownego i niepowtarzalnego. 20 lat temu Annie Sloan zafascynowana antykami z XVIII do XX wieku postanowiła stworzyć farbę, która oddawałaby ducha tamtych epok. Jej farby charakteryzuje gama kolorów, która została stworzona przy współpracy z najlepszymi artystami. Tu mała ciekawostka: farby można ze sobą mieszać i tworzyć zupełnie nowe kolory! I teraz najciekawsza informacja: farby podobno pokryją KAŻDĄ powierzchnię bez potrzeby jej wcześniejszego przygotowywania (przecierania papierem ściernym, malowania farbą podkładową, itp.), po pomalowaniu nie powstają zacieki i jedna warstwa powinna być wystarczająca, żeby idealnie pokryć mebel.

Żartujecie? Takie cuda, a ja jej jeszcze nigdy nie używałam? Na stronie internetowej Annie Sloan poszukałam sklepów w mojej najbliższej okolicy, które zajmowałyby się dystrybucją farby. Miałam szczęście – były w miasteczku obok. Skusiłam się na farbę w kolorze Florence Batch i bezbarwny wosk, który jest równie sławny, co ‘chalk paint’. Zapłaciłam coś około 40 euro, czyli normalną sumę, za puszkę farby tego rozmiaru i wosk. Jeden - zero dla Annie za mało wygórowaną cenę.

Farba i wosk Annie Sloan. InteriorsPL.com

Akurat tak się zdarzyło, że kilka dni wcześniej moja teściowa chciała wyrzucić krzesło, na które patrząc, ciężko było powiedzieć, czy widziało lepsze czasy... Odrapane, rozpadające się, z prowizoryczną tapicerką. Obraz nędzy i rozpaczy. Zlitowałam się nad nim i przywiozłam je tego dnia ze sobą do domu z zamiarem uratowania mu życia. Dałam mu nawet imię – George:

Metamorfoza krzesła. Annie Sloan. InteriorsPL.com
Metamorfoza krzesła. Annie Sloan. InteriorsPL.com

 

Jak ja użyłam kredowej farby

Pisałam wcześniej, że reklama farby mówi, że meble nie potrzebują żadnego przygotowania przed malowaniem. Tutaj nie posłuchałam i przetarłam George’a papierem ściernym. Zrobiłam to tylko dlatego, ponieważ ktokolwiek malował go wcześniej, nie miał pojęcia, co robi! Sama nie jestem ekspertem, ale patrząc na krzesło mogłam od razu powiedzieć, że mebel był przetarty papierem ściernym i od razu po tym pomalowany. Farba była nierówna i chropowata z widocznymi zaciekami. Przed malowaniem mebel powinien zostać dokładnie oczyszczony z drobinek kurzu!

Po nałożeniu pierwszej warstwy farby, która powinna być wystarczająca, zauważyłam, że potrzebuję kolejnej, bo kolor jest dość nierówny. Okazało się, że farbę trzeba co jakiś czas dobrze wymieszać, aby pozbyć się tego problemu. No cóż... Nie wiedziałam :)  Po drugiej warstwie było już ok, ale zorientowałam się, że powstało kilka zacieków. Całe szczęście były w miejscach, gdzie planowałam później przecierkę dla uzyskania postarzanego efektu. Farba naprawdę szybko schnie – już po niecałej godzinie mogłam malować krzesło kolejny raz! Nie ma nieprzyjemnego zapachu, powiedziałabym nawet, że jej aromat jest bardzo miły dla nosa – delikatny, kredowy... Samo malowanie było czystą przyjemnością – farba jest dość gęsta i bardzo dobrze kryje.

Po odczekaniu 24 godzin, George przeszedł do kolejnego etapu swojej metamorfozy: woskowania (krzesło przed woskowaniem mogliście zobaczyć w poprzednim poście!).

Metamorfoza krzesła. Annie Sloan. InteriorsPL.com

 

Używanie wosku do mebli Annie Sloan

Mogę śmiało napisać, że gdy raz użyjecie tego wosku, wpadniecie w trans: będziecie chcieli użyć go na prawie wszystkich powierzchniach, jakie tylko znajdziecie. Któż by się spodziewał, że takie małe opakowanie starczy na tak długo??? Po powoskowaniu krzesła odnowiłam konsolkę i wieszak w przedpokoju, kilka starych szuflad (ponownie: jedną mogliście podziwiać w poprzednim poście), a nawet wazon z Ikea! Jest jednak pewna zasada, której warto się trzymać, aby uzyskać profesjonalnie wyglądający efekt:

 

  • najpierw wosk nakładamy miękką szmatką na małej powierzchni mebla i natychmiast przecieramy ją starym t-shirtem (inne materiały nie działają tak dobrze – sprawdziłam!). W ten sposób, krok po kroku woskujemy cały mebel. Ale uwaga: wosk nakładamy tylko zgodnie z kierunkiem słoi na drewnie!
  • jeśli chcemy postarzyć mebel metodą przecierki, teraz jest ku temu najlepszy czas: po pierwszej warstwie wosku. Ja George’a postarzyłam tępym nożem: papier ścierny nie dałby mi takiej wyrazistej linii drewna, tym bardziej, że był wcześniej pomalowany zieloną farbą.
  • mebel oczyszczamy z drobinek kurzu suchą szmatką.
  • teraz możemy nałożyć drugą warstwę wosku. Nakładamy go na całej powierzchni bez polerowania t-shirtem. Pozwalamy mu wyschnąć 24 godziny. Po upływie tego czasu mebel polerujemy koszulką aż do uzyskania tego wspaniałego, delikatnego połysku, który uzyskamy tylko dzięki woskowi!

Gdy krzesło było już pomalowane otapicerowałam je od nowa i przykleiłam do niego małe dekory. Nie miałam drewnianych, dlatego użyłam plastikowych, ale farba świetnie je pokryła. Dzięki temu mebel zyskał zupełnie nowy image! Nie mogę się doczekać miny teściowej, gdy zobaczy swoje stare-nowe krzesło. Jak myślicie, spodoba jej się?

Metamorfoza krzesła. Annie Sloan. InteriorsPL.com

 

Moje wrażenia po użyciu farby i wosku Annie Sloan

Czy użyłabym ich ponownie? O tak! Jak najbardziej. Farba nie ma zapachu, oprócz delikatnego zapachu kredy do tablicy. Świetnie kryje (jeśli dobrze się ją wcześniej pomiesza!- pamiętajcie o tym) i nie bałagani. Jest też bardzo wydajna: pomalowałam nią krzesło, szuflady w konsolce w przedpokoju, kilka pudełek i coś innego, o czym chwilowo nie mogę napisać (tajemnica!) i nadal mam jeszcze ¼ zawartości puszki! Kolor po pomalowaniu jest dość matowy, ale po powoskowaniu staje się głęboki i intensywny. Piękny! Niestety samo kupno farby nie wystarczy – meble po pomalowaniu MUSZĄ być powoskowane, w przeciwnym wypadku za każdym razem, gdy dotkniecie mebla wilgotną dłonią zostawicie na nim ślady. Ale jak już pisałam kupno wosku naprawdę się opłaca: wydobywa kolor drewna (i farby), poleruje i nadaje meblom delikatny połysk. I starcza na mega długo!

Zauważyłam jednak, że farba ma jeden minus: nie wyobrażam sobie malowania nią mebla, którego nie chcemy później postarzyć. Nie i koniec! Nie umiem tego wytłumaczyć, ale farba jest po prostu stworzona do uzyskania tego efektu podniszczonego antyku. Mam w zanadrzu jednak jeszcze jeden, zupełnie inny projekt z użyciem tej farby, dlatego kto wie? Może wkrótce zmienię zdanie? Napewno Wam o tym opowiem.

Jestem ciekawa, czy Wy użyliście już kiedyś tej farby i jakie były Wasze spostrzeżenia po jej użyciu? Czy byliście z niej równie zadowoleni, co ja?

Metamorfoza krzesła. Annie Sloan. InteriorsPL.com
Metamorfoza krzesła. Annie Sloan. InteriorsPL.com
Metamorfoza krzesła. Annie Sloan. InteriorsPL.com

Wygraliśmy w totka!

Załóżmy, że zarówno ja, jak i Ty, mój drogi czytelniku siedzący po drugiej stronie monitora, staliśmy się posiadaczami ogromnej sumy pieniędzy. Załóżmy też, że nie mając już więcej materialnych zmartwień, postanowiliśmy urządzić swój dom najlepszymi dodatkami i meblami, jakie są dostępne na rynku. Ron Arad, Piero Fornasetti, a może Charles i Ray Eames: po jakiego designera sięgnelibyście najpierw? Jakiego unikalibyście? Pobawcie się razem ze mną!

 

Ja wybrałabym mieszankę wybuchową :)

designerdream14.jpg

Zaczęłabym od lamp (raz). Tom Dixon produkuje lampy Beat, którym nie sposób się oprzeć. Ja uwielbiam je za ich kształt. W ogrodzie (dwa) ustawiłabym metalowe krzesła Andre Dubreuil ‘Trone’. Zupełnie nie miałabym też nic przeciwko kilku meblom Piero Fornasetto z serii Palladina, które wielbię za połączenie klasyki z nowoczesnością, lub jego talerzom Tema e Variazioni.

Krzesła w jadalni (trzy) na pewno byłyby zaprojektowane przez Michaela Thoneta – ‘Chair no. 14’. Och, te zaokrąglone kształty! Przyciągają mnie też meble Roberta Thomsona (cztery). Jego znak rozpoznawczy w postaci wyrzeźbionej na każdym meblu myszy mnie intryguje. Poza tym każdy mebel był robiony ręcznie – nie sposób przejść obok nich obojętnie.

Zupełnie nie przemawiają do mnie nowoczesne rzeźby. Weźmy na to stalowy stół Alberta Paley – ‘Dragon’s Back’. Ponury i zimny – bałabym się przechodzić obok niego nocą. O dziwo, zupełne przeciwieństwo tego stołu - drewniane meble o organicznym kształcie brazylijki Julii Krantz też nie wywołują we mnie pozytywnych emocji. Okazuje się, że nie lubię też żadnych mebli z epoki Art Deco. 

 

Niewinna zabawa?

Taka mała zabawa, ale ileż wniosła pomysłów do mojej głowy! Jeśli nie jesteście pewni, jakimi meblami i dodatkami chcielibyście się otoczyć, popuście wodze wyobraźni :) Nie wygrałam w totka, nie odziedziczyłam fortuny i oczywiście na meble Pana Thoneta mnie nie stać, uświadomiłam sobie jednak, jakie krzesła chciałabym widzieć przy naszym kuchennym stole. Teraz mogę zacząć poszukiwania czegoś w podobnym stylu!

Szukając ideałów, nie ograniczajcie się do nowinek rynkowych. Prawda jest taka, że wiele ówczesnych mebli i dodatków jest stylizowana na starszych modelach. Weźmy na to nieśmiertelne fotele Ikea Poang– ilekroć je widzę, mam w głowie obraz foteli Alvara Aalto’a :) I to tylko jeden z wielu przykładów!

No więc, jakimi meblami i dodatkami urządzilibyście swój dom, jeśli wygralibyście w totka?


Co zrobić ze starą szafą

Mam w domu pewną szafę, która pomimo tego, że wcale taka stara nie jest, wygląda okropnie. Jaka się kryje za tym historia? Po pierwsze, mebel był bardzo tani. To chyba najczęściej popełniany przez kupców błąd - skuszeni atrakcyjną ceną impulsywnie kupujemy rzeczy, na które normalnie nie zwrócilibyśmy uwagi. Czy Wy też macie ten problem? Tym razem nawet mój mąż dał się nabrać i pomimo tego, że jest bardzo odporny na tego typu sytuacje, sam zaoferował kupno mebla. Po drugie, szafę trzeba było samodzielnie zmontować, a jako, że to była jedna z pierwszych, którą razem składaliśmy, zrobiliśmy kilka podstawowych błędów... najpoważniejszym z nich było to, że złożyliśmy ją co do przodu to do tyłu.... Kulaliśmy się po podłodze ze śmiechu, gdy zorientowaliśmy się, co zrobiliśmy. Zresztą jest to historia, którą ciągle opowiadamy znajomym. Tym wirtualnym też (Wam) :)

Jak możecie wywnioskować z przytoczonej przeze mnie powyżej historii, szafa najlepiej nie wygląda, dlatego zaczęłam rozglądać się na rynku za jakimiś ciekawymi pomysłami na jej upiększenie. Wiem, że niektóre z Was mają podobny problem z szafami komandor, wbudowanymi szafami w przedpokojach, itp. Mam rację? Niestety wydaje mi się, że istnieje luka na rynku, ponieważ nie ma wielu dostępnych opcji. W głowie mam kilka pomysłów, ale co zrobić, aby rozpocząć produkcję masową?

Foto: http://www.deco-strefa.com.pl/

Jednym z najprostszych sposobów to użycie naklejek ściennych. Powyżej dwa, z moim zdaniem najciekawszych wzorów. Jeden elegancki, drugi uroczy w swojej prostocie. Będą pasowały w każdym wnętrzu. Tutaj znajdziecie więcej ciekawych rozwiązań.

Foto: www.rockettstgeorge.co.uk

Innym pomysłem, który mi wpadł w oko, jest tapeta imitująca stare drzwi. Zła strona jest taka, że są one dość drogie. Dobra, że natychmiastowo odmienią wygląd szafy, a tym samym wnętrza. Podobają się Wam?

Którą opcję Wy wybrałybyście?

Przepis na dobre samopoczucie

Przestrzeń w której żyjemy jest tak ważna dla naszego samopoczucia, jak dieta i ćwiczenia. Otoczenie w którym przebywamy wpływa na nasz humor i nasze zachowania. Jeśli przestajemy dbać o dom, przestajemy dbać o swoje szczęście. Jak Wy dbacie o swoje domy? W jaki sposób Wasze wnętrza działają na Wasze samopoczucie?

Ja lubię przestawiać, zmieniać, przemalowywać i dekorować. Wspaniale się przy tym odstresowuję i relaksuję, a przy okazji dom wygląda świetnie ;) Jakiś czas temu wzięłam się za mozolną pracę kilkoma szablonami, aby zamienić nudną szafkę w coś z jajem. Tak wyglądała przed, a tak wygląda obecnie:

Chwilowo stoi w sypialni gościnnej, coraz bardziej jednak jestem przekonana, że lepiej wyglądałaby w łazience. Może za kilka tygodni podejmę w końcu ostateczną decyzję. Na razie wpadłam w wir wiosennego sprzątania. Uwielbiam latać na miotle ;)

Strona 101 inspiracji

101 woonideeen to miejsce, do którego lubię wracać. Zawsze znajduję tu coś ciekawego, coś co mnie zaskoczy, lub coś o czym myślę "Że też ja na to nie wpadłam!'. Dla Was wybrałam kilka moich ulubionych inspiracji:

101 woonideen is a website I like to come back to over and over again. I always find there something amazing, something that surprice me or something that I thing "wow, why I didn't think of that', when I see it.

Jak ją zrobić? Zajrzyjcie tutaj po szczegółowe instrukcje.

How to make a similar dressing table? Have a look here for more information.

Lubię te wiosenne kolory. Wiosno przybywaj! Zajrzyjcie tutaj, aby przeczytać, jak zrobić podobny stolik.

I like these happy colors! Spring where are you?!? Have a look here to read how to make similar side table.

Uśmiecham się ilekroć je widzę. Fajnie wyglądałyby na ogrodowym patio.

I smile every time I see them. Wouldn't they look wonderful on the patio?

To jest jeden z tych pomysłów, kiedy myślę sobie: 'Genialne!'.

It's one of these ideas, when I think "ingenious'!

W tej roli kubki z Ikea podobają mi się jeszcze bardziej! Jak zrobić podobną lampę? Zajrzyjcie tutaj.

I like the way Ikea mugs looks like in here :) How to make something similar? Have a look here.

Kolejny Ikea hack. Biały stolik zyskał zupełnie inny wygląd dzięki tym niedrogim zmianom!

Yet another Ikea hack. White simple table looks amazing thanks to these unexpensive changes!

Która inspiracja spodobała Wam się najbardziej? Znacie jakieś inne strony z mnóstwem ciekawych pomysłów? Podzielcie się nimi!

Which inspiration you liked the most? Do you know any other websites with thousands of inspirations? Let me know!