ogród

Trawa szumnie zwana ogrodem

Wbrew alergii na pyłki traw i brzydkiej pogodzie ostatnich kilka dni spędziłam ogarniając nasz frontowy ogród (choć słowo ‘ogród’ to zbyt szumna nazwa, odpowiedniej brzmiałby ‘skrawek ziemi przed domem’). Zmiana nie jest duża, aczkolwiek ciężko przejść obok niej obojętnie. Inspirowałam się projektem ogrodu, który znalazłam na Pinterest (Ci, którzy śledzą mnie na Instagram wiedzą, o jakim projekcie mowa): i tutaj słowo ‘inspirowałam’ jest jak najbardziej prawdziwe, ponieważ nie skopiowałam projektu, tylko zaczerpnęłam z niego to, co spodobało mi się najbardziej, czyli kształt części z roślinami oraz widoczne zróżnicowanie roślin na wysokie, średnie i niskie. Wyszłam z założenia, że jeśli takie balansowanie różnych wysokości udaje się we wnętrzach, z pewnością uda się na zewnątrz. Oczywiście czas pokaże, czy miałam rację. 

Tak wygląda nasz ogród po liftingu (nie zwracajcie, proszę, żadnej uwagi na wielką, jasną plamę na asfalcie po lewej stronie. To ‘pamiątka’ po tacie, któremu podczas malowania domu spadła z drabiny puszka z farbą. Była myta, zamalowana na czarno i... nadal jest widoczna!)


A tak dla porównania wyglądał przed. To zdjęcie pochodzi z 2009 roku i zrobiłam je tuż po pierwszym malowaniu domu. Ogród zmienił się od tamtego czasu tylko o rośliny, które urosły z upływem czasu.

 
W miejscach, gdzie zostawiłam ziemię zasiałam nasiona wieloletnich kwiatów o nazwie smagliczka. Nigdy jeszcze nie miałam styczności z tymi kwiatami, tym bardziej więc jestem ich ciekawa. Mają stworzyć niski dywan białych kwiatów, które z wiekiem staną się różowe. Idealne rozwiązanie z dwóch powodów:

  • mam nieuważnego męża, który gdy kosi trawę ma w zwyczaju kosić młode rośliny. ‘Wszak zielonego na zielonym nie widać’ twierdzi zdziwiony, gdy zwrócę mu uwagę, że właśnie skosił piąte drzewko :D Teraz nie będzie miał wymówek! Bo wiecie – na męża trzeba mieć sposób, jeśli się chce mieć spokojną głowę.
  • ożywią zielony dywan roślin kolorem i wysokością (balans wysoko-nisko).
ogrod_przed_domem_141.jpg

 

Muszę się Wam do czegoś przyznać... Zgrzeszyłam... Nie tylko zabiłam roślinkę, ale zdaje się, że wkrótce zabiję kolejne... Nie mogłam się powstrzymać! Dopiero niedawno pisałam Wam, że kocham bukszpany, ale z powodu rodzaju gleby i ilości cienia nie żyją u mnie dłużej, niż rok... Niedawno kupiłam dwie piękne trójkątne bryły bukszpanu!!! Znowu!!! To silniejsze ode mnie. Coś mnie ciągnie do tych ich zielonych, wspaniale przystrzyżonych kształtów. Nie wiem, czy mój plan się powiedzie, ale tym razem wsadziłam je w doniczki, które zakopałam połowicznie w ziemi. Jeśli czytają mnie zapaleni ogrodnicy – proszę albo o poradę, czy dobrze zrobiłam, albo o przymknięcie oka – może w końcu wyciągnę wnioski z własnej słabości...


Z beżowymi kamieniami wokół roślin wiąże się śmieszna historia. Kupiłam trzy wielkie, 25kg torby kamieni z myślą, że jeszcze mi zostaną. Jak bardzo się myliłam! Dwa dni temu musiałam dokupić kolejne 6 toreb (dwie dostałam gratis w promocji), bo trzy starczyły tylko na część pod oknami. 

Mimo pomyłek (uczę się na błędach) i alergii odkryłam w sobie duże pokłady fascynacji i zamiłowania do prac w ogrodzie. Sprawiają mi niesamowitą radość i wspaniale relaksują. Wybaczcie zatem moją kilkudniową nieobecność. Jeśli znowu zniknę, jedno jest pewne – wrócę do Was odprężona, wypoczęta i opalona (oczywiście, jeśli słońce, które się wczoraj pokazało nie zniknie równie szybko, jak się pojawiło). 

Co Wy porabiacie w te piękne, majowe dni? Też działacie w ogródkach i chodzicie z brudem pod paznokciami, czy wprost przeciwnie?


2 sposoby na pnący bluszcz - w domu i ogrodzie

Nasze drzwi główne wychodzą na północ. Słońce dochodzi do nich dopiero w późnych godzinach wieczornych, oczywiście pod warunkiem, że tego dnia nie pada. Czyli ogólnie rzecz biorąc słońce dochodzi do nich tak z 7 dni w roku. Zawsze zazdrościłam ludziom, którzy mogą ustawić przy swoich drzwiach piękne rośliny doniczkowe – a już zwłaszcza, gdy są to spiralnie przycięte tuje szmaragd. No sami powiedzcie, czy jest coś piękniejszego od drzwi pomalowanych na jakiś ładny kolor i dodatkowo podkreślonych zadbanymi roślinami? Dla mnie nie ma. Dlatego tym bardziej ubolewam nad faktem, że u mnie przy drzwiach rośliny się nie trzymają. Nic a nic.

Próbowałam wielokrotnie. Podlewałam nawozami, dbałam i chuchałam, ale jakiekolwiek by to nie były rośliny, po jakimś czasie i tak zaczynały marnieć. Był już bukszpan, były tuje, drzewka oliwne i kwiaty w wiszących doniczkach. Zrezygnowana rok temu ustawiłam przed wejściem duże latarnie z Ikea. Muszę stwierdzić, że jestem jednak uparta. Wiecie czemu? Bo w tym roku postanowiłam pójść w zupełnie innym kierunku...

kolor_drzwi_142.jpg

Niedawno dostałam momentu olśnienia patrząc na bluszcz, któremu huragan połamał pergolę. Biedak leżał od tamtego czasu na ziemi z połamanymi gałęziami niezdolny do dalszej wspinaczki po drewnianych szczebelkach. Szkoda mi się go zrobiło. Właśnie wtedy wpadła mi do głowy pewna myśl... Wszak nie od dzisiaj wiadomo, że bluszcz+cień=love. Czy spodobałoby się mu w nowym, zaciemnionym miejscu z przodu domu? No i co zrobić, żeby przyjął ładny kształt?

Wymyśliłam sobie coś takiego (oczywiście pod nadzorem mojej wiernej asystentki Holly, która nie odstąpiła mnie tego dnia na krok):

  • 2 metalowe bazy doniczek wiszących
  • drucik
  • doniczka

Doniczki połączyłam drucikiem tak, aby utworzyły kształt koła. Wsadziłam bluszcz i obwinęłam koło jego pędami. Oczywiście na razie jest łyso i nijak się to ma do mojej wizji, wierzę jednak, że tym razem mi się uda, a przed drzwiami będą stały takie dwie śliczne bluszczowe kulki:

Bluszcz zarośnięty w 3 sekundy dzięki sprytnemu Photoshopowi. Chciałam zobaczyć, jak będzie się prezentował w przyszłości (oczywiście zakładając, że mój plan się powiedzie).

Bluszcz zarośnięty w 3 sekundy dzięki sprytnemu Photoshopowi. Chciałam zobaczyć, jak będzie się prezentował w przyszłości (oczywiście zakładając, że mój plan się powiedzie).

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać ten  pomysł we wnętrzach. Zdradzę Wam, że w łazience na oknie trzymam doniczkę z bluszczem, który pnie się po... metalowym wieszaku wygiętym na kształt koła i wsadzonym w ziemię.

 

Jestem ciekawa, czy Wy macie w zanadrzu jakieś ‘sekretne’ rośliny, które dumnie prezentowałyby się od północnej strony w zaciemnionym miejscu? Przyznam się, że oprócz bluszczu nic innego mi do głowy nie przychodzi... 


Mój ogród - obraz nędzy i rozpaczy

Rzadko pokazuję zdjęcia mojego ogrodu. Jedno jest pewne - gdybym nie straciła wszystkich tych doniczek, ozdób, światełek dwóch szklarni i roślin, które zniszczyły dwa dorastające szczeniaki, dzisiaj wyglądałby tu zupełnie inaczej... Ale nie żałuję. Psy dorosły i się uspokoiły. A ja mogę zacząć powoli bawić się w ogrodnika.

W tym roku ogród po zimie wygląda gorzej, niż zazwyczaj, z powodu huraganów, które nas niedawno nawiedziły. Pergole poprzewracały się i połamały. Wyższe krzewy osunęły się na bok, a suszarka do prania kompletnie zniszczyła.

Po zimie jednak nadchodzi wiosna. A bałaganu nie zostawię. Zamówiłam nowe suszarki do prania. Tym razem nie będzie w nich nic metalowego, więc nie zadzewieją od deszczów. Nie będą też ranić moich kubków estetycznych - gdy nie będą w użyciu specjalny mechanizm pozwala zrolować linkę do środka, przez co są praktycznie niewidoczne.

Nowe linki do suszenia prania

Nowe linki do suszenia prania

Połamane pergole wylądują w koszu (a raczej kominku). Nie da się ich już naprawić. Muszę wymyślić nowy sposób osłonięcia beczki z olejem.

Nasz ogród jest dość nietypowy... mieszkamy na dość stromym wzgórzu, dlatego mamy dwupoziomową działkę na tyłach domu. Na wyższy poziom trzeba wejść po schodach, a stamtąd już widać całą okolicę. Widoki mamy przepiękne. W przyszłości chcę tu zrobić drugie patio, skąd będzie można przesiadywać i cieszyć oczy wspaniałymi krajobrazami znad dachu naszego domu. Schody po zimie zawsze przypominają obraz nędzy i rozpaczy. Kamienie z wyższego poziomu ciągle spadają, gdy psy po nich biegają. Mam dość. Muszę wymyślić jakiś sposób, żeby je zatrzymać – tj. i psy i kamienie. Myślę o doniczkach z roślinami – co myślicie?

Powoli rośliny budzą się do życia... A ja wraz z nimi. Wspaniale jest przesiadywać w ogrodzie, wyrywać chwasty i obserwować, jak wszystko kwitnie i rośnie. Kontakt z Matką Naturą zawsze dodaje mi energii. Dostaję skrzydeł, nie mogę usiedzieć w miejscu... Wy też tak macie?


Zmiany, zmiany, zmiany...

Wspominałam w poprzednim poście, że tapetowałam i malowałam przedpokój. Całości Wam jeszcze nie pokażę, ponieważ wnętrze jeszcze nie jest gotowe, uchylę jednak rąbka tajemnicy i zdradzę, jaką tapetę wybrałam. Niedługo będę przerabiała lustro widoczne na poniższym zdjęciu prostym DIY, ale więcej na ten temat już wkrótce :) W biurze widać, że zaczęłam ozdabiać biurko gwoździami tapicerskimi - o tym też już niedługo :)

Ale nie tylko we wnętrzach się pozmieniało. 'Zewnętrza' również zyskały nowe oblicze dzięki nowej warstwie farby oraz doniczkom zawieszonym pod oknami. Dla porówniania chcę Wam pokazać zdjęcia z przed i po. Zauważcie, jak odrobina kontrastu ożywiła wygląd tego domu! Na zdjęciu z przed widać, że poprzednio dom był malowany farbą dobraną kolorystycznie do kamieni przy wejściu. Tym razem postawiłam na delikatny kontrast i był to strzał w dziesiątkę! Zrobiło się świeżo, lekko i bardziej nowocześnie:

Doniczki zawiesiłam na zwykłych, drewnianych wspornikach do półek kupionych w Ikea za grosze. Pomalowałam je na czarno, aby pasowały do doniczek oraz innych czarnych detali pojawiających się przy domu, jak bramie wjazdowej czy drzwiach wejściowych. 

W ogrodzie pojawiło się oczko wodne zrobione z opony od samochodu. Brakuje jeszcze przy nim roślinek, ale na chwilę obecną oczko wygląda tak:

Gąska jest prezentem od rodziców. Pasuje idealnie przy oczku :)

Tyle o zmianach w moim domku. Czy u Was też nastały jakieś dekoracyjne zmiany?

9 sposobów dekoracji wnętrz roślinami

Byłam dziś na zakupach i udało mi się upolować kilka desek i nowy, większy abażur do lampy-ananas, która właśnie przed chwilą została pomalowana pierwszą wartstwą farby. Nie wiem, jaka jest u Was pogoda, ale do nas powróciła zima... a w każdym razie tak tubylcy nazywają obecne warunki atmosferyczne: 10 stopni Celsjusza, przelotne opady i zero słońca. Ubrałam się na cebulkę, przywdziałam czapkę i wzięłam się do pracy nad pierwszą podwyższaną grządką. Udało mi się ją skończyć i nawet pomalować bajcą do drewna, gdy zaczęło padać. Akurat gdy zwijałam cały ten interes do szopki na ogrodzie, wpadła do mnie sąsiadka z nowymi sadzonkami, książkami o ogrodach (czterema!) i dwoma oponami, które w najbliższej przyszłości w ogóle nie będą wyglądały jak opony :) Ale o tym innym razem.

Wpadłam na pomysł, aby napisać Wam coś o roślinach we wnętrzach, a dokładniej o tym, jak ozdabiać nimi pomieszczenia. Myślę, że mamy idealną porę roku na artykuł o takiej tematyce, nie sądzicie? 

amnahshurfa.blogspot.ie

 

  1. Uważam, że nic lepiej nie ożywia wyglądu pomieszczenia lub nieciekawie wyglądającego kącika, jak kwiaty cięte lub doniczkowe. Mnie już od samego patrzenia na nie robi się weselej, czy na Was też tak działają? Aby jednak cieszyły Wasze oczy, musicie pamiętać, że trzeba o nie dbać (widok słabej i zniszczonej rośliny będzie Was irytował bardziej niż zachwycał) oraz starannie przemyśleć wybór doniczek ozdobnych, w które je wsadzicie. Nie ma chyba nic gorszego od wielu malutkich, kolorowych doniczek ustawionych obok siebie, np. na parapecie. Nie wiadomo wtedy na co patrzeć - na widok za oknem czy ten barwny misz-masz. Na rośliny wtedy rzadko zwraca się uwagę... Naprawdę warto postarać się, aby w jednym pokoju wszystkie doniczki były tego samego koloru.
  2. Używajcie roślin do wyznaczania różnych części pokoju, jak na zdjęciu powyżej. Sprytnie ustawione na podwyższeniu doniczki z paprotkami pełnią rolę miłej dla oka przegródki pomiędzy częścią jadalną, a wypoczynkową salonu. 
  3. Pamiętajcie, że zgrupowanie nieparzystych ilości kwiatów o zróżnicowanych wysokościach będzie zawsze dobrze wyglądało! 
  4. Wnętrze z wysokim sufitem optycznie się obniży, gdy ustawicie w nim np. wysoką palmę.
  5. Rośliny o dużych, zielonych i lśniących liściach pomogą załagodzić przytłaczającą ilość małych wzorów na tkaninach, natomiast rośliny o małych i barwnych liściach łagodzą surowość jednolitych materiałów. 
  6. Jeśli wierzycie w feng-shui, starajcie się unikać roślin o ostro zakończonych liściach.
  7. W nowoczesnych wnętrzach kwiaty załagodzą ostre linie i proste kształty.
  8. Dobierajcie kwiaty (zarówno cięte, jak i doniczkowe) do koloru wnętrz: w pastelowych ładnie będą się prezentowały białe oraz żółte, w szarych - wszelkie kwiaty o wyrazistych kolorach, w czarnych - rośliny z miękkimi liściami o intensywnej zieleni, w białych - tutaj wszystko będzie pasowało :)
  9. Jakaś roślina zaczęła Wam pięknie kwitnąć? Ustawcie ją przed lustrem - w ten sposób ilekroć na nią spojrzycie, będziecie miały wrażenie, że jest jeszcze większa i jeszcze bardziej kolorowa!

 

 PS. Jutro koniec wiosennego giveaway, dlatego jeśli jeszcze nie wzięłyście w nim udział, serdecznie zapraszam! Ostatnia szansa na wygranie świetnego plakatu!