ozdoby z masy solnej

Projekt adwentowy - świeczniki z masy solnej

Dzisiejszy post jest częścią akcji "Projekt adwentowy" organizowanej przez Piotra z Blogów Wnętrzarskich oraz Oli z Apetycznego Wnętrza. Przez cały Adwent, aż do 24 grudnia różni blogerzy będą umieszczać świąteczne posty, a dzisiaj jest moja kolej :) Akcja jest wspaniałą okazją do poznania nowych blogerów, zobaczenia masy nowych pomysłów i zainspirowania się. Nie przegapcie tej okazji!

Cenię swój czas oraz zasoby swojego portfela, dlatego wielbię projekty DIY, które można zrobić małym nakładem czasu i pieniędzy. Świąteczne świeczniki z masy solnej, które stały się bohaterami tego posta, są właśnie jednym z takich projektów. Są tak proste do zrobienia, że nawet dziecko nie będzie miało problemu z ich wykonaniem! Są tak urocze, że będziecie uśmiechać się, ilekroć na nie spojrzycie! Będą niepowtarzalną dekoracją wigilijnego stołu, stolika kawowego lub regału. Ja moje zrobiłam w wersji mini, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście swoje zrobili pięć razy większe!

Jak je zrobić?

Rozwałkujcie masę solną na około 5 mm grubości (dla przypomnienia: masę solną zrobicie mieszając 1 szklankę soli, z jedną szklanką mąki oraz pół szklanki wody), wytnijcie okrągłą foremką i delikatnie wepchnijcie w kieliszek lub miskę. Masę pozostawcie w naczyniu na kilka dni, aż do jej wyschnięcia. Mój trick: ja naczynia ustawiłam na kaloryferze, aby przyspieszyć efekt schnięcia.

Brzegi wysuszonych świeczników możecie dla lepszego efektu wyrównać papierem ściernym. Teraz wystarczy je tylko pomalować i voila! Gotowe!

Uwaga! Na blogach DIY!

Zauważyłam na blogach wnętrzarskich (ale nie tylko) pewną, bardzo ciekawą rzecz... Zdaje się, że każdy szanujący się bloger tworzy różnego rodzaju DIY (z ang.: zrób to sam). Czy Wy też zwróciliście już na to uwagę? Oczywiście ja nie jestem wyjątkiem i często powtarzałam na łamach InteriorsPL, że jeśli można coś zrobić samodzielnie, to po co przepłacać? Zresztą obecna sytuacja ekonomiczna bardziej zachęca do oszczędzania, niż wydawania i zamiast wydawać kilkaset euro na lampę, wolę sobie zrobić podobną za 50 euro! Innym motorem napędzającym 'poruszenie DIY'owskie' (pozwólcie, że tak to bedę nazywała) jest chęć ochrony środowiska lub frustracja - nie wiem, jak Wy, ale ja wspaniale się relaksuję majsterkując. Poza tym obmyślanie, jak coś zrobić wspaniale rozwija szare komórki mózgowe! To lepsze od krzyżówek :)

DIY opętało cały świat, a rozwój internetu tylko się do tego przyczynił. Czujemy tą nieprzemożoną chęć podzielenia się z resztą świata zdjęciami naszego DIY . Potrzebujemy akceptacji i upewnienia się, że to, co zrobiliśmy ma sens, a pisanie o tym na blogu ma nas w tym upewnić.

Pytanie tylko, czy samodzielne robienie czegoś jest naprawdę warte poświęcenia godzin pracy i czasu? Tworzenie różnych projektów DIY jest z pewnością sposobem na stworzenie wnętrza z charakterem oraz metodą na zaoszczędzenie, jednak trzeba uważać, aby nie przedobrzyć. Dwie lub trzy ozdoby wykonane metodą decoupage'u w salonie będą jego niewątpliwą ozdobą, jednak zawalenie całego wnętrza własnoręcznie wykonanymi wazonikami, obrazkami i pudełeczkami decoupage'owymi będzie z pewnością jak igła w oku.

Dlaczego Wy tworzycie DIY? Czy zgadzacie się ze mną, że to stało się tak popularne, że można już mówić o DIY'owskim poruszeniu?

Poniżej kilka moich projektów DIY, które prezentowałam na blogu:

mojeDIYprzeglad13.jpg
wiolapodpis.jpg