Nasze drzwi główne wychodzą na północ. Słońce dochodzi do nich dopiero w późnych godzinach wieczornych, oczywiście pod warunkiem, że tego dnia nie pada. Czyli ogólnie rzecz biorąc słońce dochodzi do nich tak z 7 dni w roku. Zawsze zazdrościłam ludziom, którzy mogą ustawić przy swoich drzwiach piękne rośliny doniczkowe – a już zwłaszcza, gdy są to spiralnie przycięte tuje szmaragd. No sami powiedzcie, czy jest coś piękniejszego od drzwi pomalowanych na jakiś ładny kolor i dodatkowo podkreślonych zadbanymi roślinami? Dla mnie nie ma. Dlatego tym bardziej ubolewam nad faktem, że u mnie przy drzwiach rośliny się nie trzymają. Nic a nic.
Próbowałam wielokrotnie. Podlewałam nawozami, dbałam i chuchałam, ale jakiekolwiek by to nie były rośliny, po jakimś czasie i tak zaczynały marnieć. Był już bukszpan, były tuje, drzewka oliwne i kwiaty w wiszących doniczkach. Zrezygnowana rok temu ustawiłam przed wejściem duże latarnie z Ikea. Muszę stwierdzić, że jestem jednak uparta. Wiecie czemu? Bo w tym roku postanowiłam pójść w zupełnie innym kierunku...
Niedawno dostałam momentu olśnienia patrząc na bluszcz, któremu huragan połamał pergolę. Biedak leżał od tamtego czasu na ziemi z połamanymi gałęziami niezdolny do dalszej wspinaczki po drewnianych szczebelkach. Szkoda mi się go zrobiło. Właśnie wtedy wpadła mi do głowy pewna myśl... Wszak nie od dzisiaj wiadomo, że bluszcz+cień=love. Czy spodobałoby się mu w nowym, zaciemnionym miejscu z przodu domu? No i co zrobić, żeby przyjął ładny kształt?
Wymyśliłam sobie coś takiego (oczywiście pod nadzorem mojej wiernej asystentki Holly, która nie odstąpiła mnie tego dnia na krok):
- 2 metalowe bazy doniczek wiszących
- drucik
- doniczka
Doniczki połączyłam drucikiem tak, aby utworzyły kształt koła. Wsadziłam bluszcz i obwinęłam koło jego pędami. Oczywiście na razie jest łyso i nijak się to ma do mojej wizji, wierzę jednak, że tym razem mi się uda, a przed drzwiami będą stały takie dwie śliczne bluszczowe kulki:
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać ten pomysł we wnętrzach. Zdradzę Wam, że w łazience na oknie trzymam doniczkę z bluszczem, który pnie się po... metalowym wieszaku wygiętym na kształt koła i wsadzonym w ziemię.
Jestem ciekawa, czy Wy macie w zanadrzu jakieś ‘sekretne’ rośliny, które dumnie prezentowałyby się od północnej strony w zaciemnionym miejscu? Przyznam się, że oprócz bluszczu nic innego mi do głowy nie przychodzi...