Moim zdaniem

O zaletach sztukaterii

W poniedziałek, na ostatniej lekcji w Szkole Pięknego Wnętrza pisałam o teksturach, a przy okazji wspomniałam, jak wspaniale się do tego nadaje sztukateria. Postanowiłam rozwinąć tochę ten jakże interesujący wątek. Jeśli na bieżąco czytacie moje posty, wiecie, że sztukateria pojawiła się niedawno w dwóch pomieszczeniach w moim domu: w kuchni i salonie.

Foto: via Pinterest

Nie był to jednak przypadek. Mój wybór był starannie przemyślany. Obie ściany ogromnie zyskały na tym niedrogim i łatwym do wykonania zabiegu (mój mąż spał po nocce, gdy ja samodzielnie montowałam ozdobne listwy). Czy wiedzieliście, że:

  • umiejętnie zastosowana sztukateria potrafi optycznie zredukować krzywiznę ścian?
  • linie poziome obniżą optycznie wysoki pokój, linie pionowe sprawią, że wyda się wyższy - użyjcie do tego celu sztukaterii!
  • Niczym nie ozdobione ściany wyglądają nieciekawie i mdło. Użyjcie listwy przypodłogowe, profile dekoracyjne lub panele ścienne aby podkreścić teksturę pokoju i stworzyć efekt głębi. 
  • Chcecie sprzedać dom/mieszkanie? Sztukateria podniesie wartość sprzedawanej nieruchomości!

Prawda jest taka, że sztukateria będzie świetnie wyglądała zarówno we wnętrzach tradycyjnych, jak i nowoczesnych. Gzymsy, pilastry, portale drzwiowe, ozdobne listwy... można by rzec od wyboru do koloru. Każdy znajdzie coś dla siebie :) Sztukateria jest niewątpliwie niebanalnym elementem wystroju wnętrza. A jeśli chcecie zaoszczędzić sobie nerwy i pieniądze (oraz bałagan w domu), polecam Wam sztukaterię poliuratanową. Jest lżejsza od gipsowej, dlatego lepiej się ją montuje i dlatego nie będziecie potrzebowali sztabunu ekipy montażowej! 

Możecie wykazać się kreatywnością i na przykład obramować ozdobną listwą telewizor... albo zrobić z niej wiszącą półkę na buty z obcasami... albo zacząć kolekcjonować rozety i wyeksponować je na ścianie za sofą! Pamiętajcie - diabeł tkwi w szczegółach! Zajrzyjcie na stronę Clusiv.pl - mają ogromny wybór listew, pilastrów, kolumn, kopuł, rozet, itp. itd. Jestem pewna, że Was zainspiruje!

Jaki sposób ozdobienia ściany Wy byście wybrali? Rozety, gzymsy, listwy...? Co sądzicie o sztukaterii? Udało mi się Was do niej przekonać? 

Post sponsorowany przez clusiv.pl

Waszym zdaniem

'Jeśli chcesz wnętrza, które odmienią Twoje życie, wiesz o których mówię - o tych, na widok których szybciej zaczyna Ci bić serce, musisz być otwarta na nowe i mieć bardzo dużo wiary w siebie. Takie wnętrza nie mają nic do czynienia z pieniędzmi...'

Tak bardzo spodobał mi się ten cytat Abigail Ahern, że postanowiłam się nim z Wami podzielić. Jestem ogromną zwolenniczką kreatywnego dekorowania wnętrz w celu zaoszczędzenia pieniędzy. Wierzę, że takie przestrzenie mają w sobie więcej charakteru i są bardziej interesujące. Czy zgodzicie się ze mną? A może wolicie inne rozwiązania? Jestem szalenie ciekawa Waszych opinii! 

Wszystkie powyższe zdjęcia pochodzą ze strony katja-graumann.de

Zajrzyjcie do mnie jutro, ponieważ przygotowałam dla Was coś z zupełnie innej beczki!

Things I'm affraid to tell you...

Od kilku godzin możecie przeczytać wywiad ze mną przeprowadzony przez stronę Blogi Wnętrzarskie. Jest trochę o tym, jak zaczęła się moja przygoda z urządzaniem, co sprawiło, że postanowiłam założyć bloga, trochę o tym, dlaczego 'IntereriorsPL' oraz odrobina o tym, jak ciężko mi pisać o samej sobie. Zajrzyjcie, przeczytajcie i koniecznie dajcie znać, co sądzicie o wywiadzie :)

Kilka dni temu na blogu pojawił się komentarz, który zatrząsł filarami mojego wirtualnego świata, ale również otworzył mi oczy, które chyba były półprzymknięte :) Tak, to fakt - ostatnio się miotałam. Zaczynałam coś i nie kończyłam. Zmieniałam grafikę i wygląd bloga, które podobały się chyba tylko mnie, a na Wasze komentarze, że coś jest nie tak byłam głucha (a przynajmniej mówiłam sobie, że niedługo coś z tym zrobię, ale później i tak zapominałam o tym). Zaczynałam pisać o sobie, aby nagle zupełnie przestać, a po kilku miesiącach znowu zacząć. Przebąkiwałam nawet o zamknięciu... Ale powiem Wam coś - prowadzenie bloga to nie tylko hobby. To również cholernie ciężka praca z godzinami pracy w nią włożonymi. 

Oczywiście nikt mnie do tego nie zmusza, i robię to z czystej przyjemności, dlatego nie mam tutaj zamiaru narzekać. Sądzę jednak, że problemy, które ostatnio pojawiały sie na blogu były związane z moimi problemami. A może za wysoko ustawiłam sobie poprzeczkę? Brałam sobie za dużo na głowę (o czym ciągle mówi mi mój D.)? Nie miałam jasno wyznaczonego celu i błądziłam? 

Powrót do starego wyglądu bloga (choć trochę ulepszonego-mam nadzieję, że tym razem Wam się spodoba) traktuję jako powrót do ładu. Zakładka 'Mój ślub' została usunięta, ponieważ jak słusznie Ania zauważyła w swoim komentarzu, była tylko liźnięta. Miałam na nią ogromne plany, ale jakoś nie lubiłam pisać tak bardzo o sobie samej... na końcu nie umieściłam nawet zdjęć ze ślubu, ponieważ czułam, że zrobiłabym to wbrew sobie samej. Na Blogach Wnętrzarskich możecie przeczytać o tym, że kiedyś miałam straszne obawy przed pisaniem o sobie. To się w sumie nie zmieniło, zmienił się jednak sposób, w jaki to robię. Musiałam zrozumieć, gdzie znajduje się granica komfortu, czyli do jakiego stopnia chcę się z Wami dzielić sobą. Po tak zrobionym rachunku sumienia wiem już, że nie mam nic przeciwko wyrażaniu swoich opinii, pokazywaniu zdjęć naszego domu i dwóch kochanych psiaków oraz niektórym prywatnym zdjęciom, które możecie oglądać na Instagramie. Nigdy nie przeczytacie o moim życiu poza blogiem, małżeństwie, stanie konta, itp. itd. To jest dla mnie granica nie do przekroczenia. 

A co jest poza Waszym 'comfort zone'?

Co jest w magazynie?

Kupujecie jeszcze jakieś magazyny wnętrzarskie?

Byłam wczoraj w sklepie i zaczęłam przeglądać kilka moich ulubionych magazynów, ale wyszłam nie kupując żadnego. Mam wrażenie, że wszystko już widziałam :( Prezentowane zdjęcia najpiękniejszych wnętrz widziałam już na blogach, a pomysły na DIY na Pinterest. Czy tak jest tylko w angielskich i irlandzkich numerach, czy w polskich również? Dawno nie czytałam polskich wydań, więc nie wiem :) 

Po raz pierwszy spostrzegłam, że niektóre magazyny przestały być oryginalne w listopadzie ubiegłego roku, gdy podczas popołudniowej kawy rozsiadłam się wygodnie z nowo zakupionym świątecznym numerem mojego ulubionego pisma. Jakie było moje zdziwienie, gdy zauważyłam, że większość tych samych zdjęć widziałam już rok wcześniej! Pożałowałam wtedy wydanych kilku euro i postanowiłam solennie nie kupować już świątecznych wydań. Okazuje się jednak, że nie tylko specjalne numery mają z tym problem.

Częściowo rozumiem, co się dzieje. Ciężko zachować oryginalność, gdy niemalże wszystko można zobaczyć i przeczytać w internecie. Zresztą internet odbiera magazynom czytelników. Czy wiedzieliście, że im więcej surfujecie po sieci, tym mniej czytacie? Stąd wszędzie obecne zdjęcia i krótkie, przykuwające oczy artykuły. Widzę po sobie, że gdy zainteresuje mnie jakiś post, czytam go tylko pobieżnie i przeskakuję szybko do kolejnego tematu. Wy też tak robicie?

Do you still buy interior magazines? I went to shop yesterday wanting to buy few, but I left with nothing. I had felling I saw all the photos presented in them before: all the gorgeous rooms on blogs and DIY ideas on Pinterest. Is that a problem only in English and Irish magazines, or Polish ones too? I didn't buy Polish numbers in a while, so i really dunno.

I've spotted that problem for the first time few months ago, in November. I've noticed then that in my newly bought Christmas issue of my fav magazine, were photos I've seen a year earlier...in the same magazine! I felt like I didn't spent wisely that few Euro and promised myself not to buy again a Christmas issue. But yesterday in the shop I've noticed not only Christmas issues have the trouble with inspiration...

I partly understand what is happening. It's hard to be original when we can see and read everything on internet these days. Isn't internet pulling readers away from magazines? Did you know the more you surf on web the less you read? Did you ever wonder why internet is loaded with photos and easy to spot headlines with short articles underneath? Yep, you are right - it's because we tend to read less. I'm the same, every time I spot an interesting article I just jump from section to section trying to read the most interesting parts of it and I surf along to the other article/blog. Are you the same?

Wszystkie powyższe zdjęcia pochodzą ze strony uudenkuunemilia.blogspot.com.

All the above photos are from here: uudenkuunemilia.blogspot.com

Co (polski) blogger w domu mieć powinien

I love blogs... I love looking inside other people houses and see how they live. It's not nosiness, it's just curiosity. Have you ever wonder why Big Brother, Facebook or blogs, just to name few, got so popular? Is in our nature to be curious about other human beings. Quite often such curiosity might lead to something... you can spot some trends that occur repeatedly.
Read More