Gdzie pracuję i co się wkrótce zmieni

Co się ze mną działo, co porabiałam, dlaczego mnie chwilę nie było? Spadek aktywności blogerskiej udzielił się nie tylko mnie. Ilekroć zaglądałam do któregoś z moich ulubionych blogerów, jedni byli na urlopie, inni w lesie, a jeszcze inni nad jeziorem. Ale nie mylcie ciszy na blogu z ciszą w moim życiu – co to, to nie. Pracowałam nad wyraz ciężko. Dnie spędzałam pracowicie projektując i dekorując kolejne wnętrza, wieczorami planowałam zmiany w moim domu, aby w wolnych chwilach oddawać się DIY, czyli własnoręcznie stworzonym dekoracjom. I nawet znalazłam kilka minut dziennie, żeby zacząć czytać książkę!


Odmienny stan rzeczy.

Ale ja tu gadu gadu, a Wy pewnie umieracie z ciekawości, jakie zmiany szykują się w moim domu? Mam rację? Na mojej noworocznej liście rzeczy do zrobienia (na której nadal jest mnóstwo nieskreślonych pozycji) były nowe półki/szafki w biurze. Na moich obecnych regałach na ¾ ściany zaczęło brakować miejsca, a książki i papiery od tamtego czasu walają się po całym domu. Pora zabić potwora, czyli przejąć kontrolę nad sytuacją. Usiadłam i zrobiłam listę, czego oczekuję od naszego domowego biura:

Stan biura na dzień dzisiejszy

Stan biura na dzień dzisiejszy

  • dużo miejsca do przechowywania książek, papierów i narzędzi D.
  • ustronne miejsce na drukarkę, radio internetowe i modem (takie, że będą w zasięgu ręki, ale prawie niewidoczne),
  • miejsce na telewizor (D. lubi tu jeść śniadanie oglądając ulubione programy),
  • lepsze oświetlenie – obecnie jest tylko jedno źródło światła: otaczające (więcej o prawidłowym oświetleniu pokoju możecie dowiedzieć się z TEGO posta). Potrzebujemy więcej.
  • dodatkowe miejsce do siedzenia,
  • miejsce na tablicę dart mojego męża,
  • solidna baza neutralnych kolorów ożywiona kolorowymi dodatkami, które łatwo będzie można wymienić,
  • eleganckie detale połączone z odrobiną vintage dla nadania charakteru,
  • tapeta, lampa i Edek muszą zostać. O dywanie, biurku i krześle jeszcze nie zadecydowałam. Jakoś ciężko mi podjąć tę decyzję. Może Wy pomożecie?
Baza kolorystyczna, którą mam w planach.

Baza kolorystyczna, którą mam w planach.

Umówiłam się z moim stolarzem i zamówiłam szafki. Ustaliłam sobie budżet, ile mogę na nie wydać, dlatego postanowiłam, że szafy nie będą drewniane, a z surowego MDFu, który później pomaluję i po którym tak naprawdę nie będzie widać, że to nie drewno. Drzwiczki od szafek zamówiłam bez żadnych zdobień i urozmaiceń. To, co im zaplanowałam w zupełności je ozdobi! Chwilowo zdradzę tylko, że czekam na paczkę z Ameryki i że zawsze, zawsze, zawsze chciałam to mieć!

Tak wyglądały półki dwa lata temu. Dzisiaj prawie ich nie widać pod stertami papierów i książek.

Tak wyglądały półki dwa lata temu. Dzisiaj prawie ich nie widać pod stertami papierów i książek.

Nowe DIY.

Wczoraj udało mi się upolować starą mini-sofę za 70 euro w świetnym stanie (choć znacie mnie i pewnie domyślacie się, że jej takiej nie zostawię) i zardzewiałe nogi metalowego stolika, które znalazłam całkiem przypadkowo przy drodze. To załatwi z powyższej listy punkty o dodatkowym siedzeniu i odrobiną vintage ;)

Jestem tak podjarana całym tym projektem, że pomimo tego, że na szafy będę musiała czekać do września, powoli zamawiam wszystkie potrzebne rzeczy: farby, nowe zasłony, listwy sufitowe... Dzisiaj zakasałam rękawy i ostro wzięłam się do pracy zdzierając warstwy brzydkiego lakieru z ramy sofy i rdzy z nóg stolika. Chodzę nabuzowana energią. Nic mnie tak nie napędza do pracy, jak... praca! Cdn.