Dlaczego wkurza mnie polska blogosfera i dlaczego ją lubię

Jestem częścią naszej polskiej blogosfery, i jestem z niej dumna. Mam jednak dni, kiedy chciałabym jej przywalić w pysk.

Czego w niej nie lubię? Tego, że początkujący blogerzy (nie wszyscy, ale jednak) godzą się na pisanie dla wydawnictw, portali i stron internetowych za darmo. Nie chcę wnikać w szczegóły,  dlaczego tak się dzieje, ale... Zanim zlinczujecie mnie, że piszę o pieniądzach, pozwólcie, że przedstawię Wam, jak to wygląda. 

książkifav143.jpg

Gdy idziecie do pracy, dostajecie wynagrodzenie za czas i umiejętności, które są potrzebne do wykonania określonych zadań. Dlaczego bloger miałaby się tym dzielić za darmo?

Nie rozumiem skąd się wziął ten głupi zwyczaj? Pisanie artykułów wiąże się przecież z czasem, który trzeba przeznaczyć na spisanie myśli, wiedzą, którą bloger przyswajał miesiącami lub latami oraz pieniędzmi, które musiał wydać, aby zdobyć tą wiedzę!

Krzyczeć mi się chce, gdy kolejne pismo lub portal pisze do mnie, że są zainteresowani współpracą, ale uciekają, gdzie pieprz rośnie, gdy odpisuję im, że z przyjemnością, ale na umowie i z wynagrodzeniem. Idą szukać dalej... Zawsze przecież znajdzie się naiwniak, który zrobi to za darmo. Wybaczcie, ale ja mam poczucie własnej wartości.

Szokuje mnie to i nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego. Słynna blogerka Holly Becker już niejednokrotnie pisała o tym na swoim blogu i ja podpisuję się pod tym rękami i nogami. Dlatego jeśli mnie czytacie i kiedykolwiek zgodziliście się pisać dla kogoś za darmo, zastanówcie się, jak to jest z poczuciem Waszej wartości? Czy naprawdę tak fajnie jest pracować dla kogoś za free?

książkifav142.jpg

 

A już tak z lżejszej nuty, Andrzej Tucholski z bloga JestKultura organizuje właśnie akcję Share Week. Jest to świetny sposób na poznanie kilku nowych, świetnych polskich blogów. Bo wiecie, pomimo naszych wad, my, blogerzy i tak dajemy czadu! Jesteśmy grupą wspaniałych, kreatywnych i inspirujących ludzi! 

Chcę się dziś podzielić z Wami moimi czterema ulubionymi blogami, bez których nie wyobrażam sobie porannej kawy


- My House of Ideas – czyli fotograficzne, dwujęzyczne opowieści o tym, jak Dagi żyje w swoim magicznym, biało-czarnym mieszkanku. Doceniona na zachodzie, czas docenić ją i u nas!

- Syl loves – vintage, retro, mnóstwo kolorów I całe pokłady pozytywnej energii – uwielbiam Syl. Czuję w niej bratnią duszę, choć w życiu się nie widziałyśmy :)

- Tarnina – uważam, że to jeden z lepszych polskich blogów z rękodziełem i DIY. Niejeden zagraniczny nie dorównuje mu do pięt

- Apetyczne Wnętrze – codziennie spora dawka świetnych inspiracji okraszonych dozą magicznych zdjęć. Mam wrażenie, że już niedługo zawojuje w naszej blogosferze!