Kilka tygodni temu w poście Zabójcza książka o tym, jak wydawać mniej, ale żyć lepiej napisałam, że chcę na sobie samej przeeksperymentować miesiąc bez wydawania żadnych pieniędzy. Wyzwanie zaczęłam wczoraj, a dzisiaj chcę Wam zdradzić dlaczego się tego podejmuję i jakie będą obowiązywały mnie zasady. Ponadto chcę na bieżąco opisywać Wam jak mi idzie, jakie wyciągam wnioski z tego eksperymentu, no i czy mi się w ogóle udało i czy było warto:
Read MoreWszystko, co musicie wiedzieć o fototapetach
Z czym kojarzą Wam się fototapety? Mnie od zawsze kojarzyły się z mieszkaniem mojego dziadka, gdzie w dużym pokoju za sofą znajdował się las... I pomimo tego, że to było jakieś 20 lat temu, nadal ilekroć myślę o fototapetach myślę o tamtej. Czasy zaczęły się zmieniać, fototapety odeszły w zapomnienie, ale historia, jak to historia – lubi zataczać kręgi. Od kilku dobrych lat fotograficzne tapety na ścianę znowu są modne. I wcale mnie to nie dziwi – można dzięki nim zrobić metamorfozę wnętrza w zaledwie kilka godzin! Fototapety mają siłę nadania wnętrzu osobowości, zupełnie w ten sam sposób, w jaki biżuteria i dodatki robią to ze strojem.
Jak dekorować fototapetą?
To naprawdę proste. Wyobraźcie sobie, że Wasze mieszkanie jest całe urządzone w beżach: od podłogi aż po sufit. Chcielibyście wprowadzić kroplę koloru, ale nie wiecie, jak się za to zabrać? Fototapeta na ścianie będzie tu idealnym rozwiązaniem. Powiedzmy, że zupełnie jak mój dziadek lata temu, postanowiliście wprowadzić kroplę zieleni, wybierając fototapetę z wizerunkiem lasu (np. tą ze strony Demur.pl). Podobnie jak on umieścicie ją na ścianie za sofą. No i co teraz? Czy sama tapeta wystarczy?
Dekorując wnętrze kolorem warto trzymać się zasady 5-3-2. Piątka odpowiada tu pięciu miejscom, w których znajduje się kolor główny, czyli w naszym przypadku beż: mamy go na ścianach, podłodze, meblach oraz dodatkach na ścianach i w reszcie pomieszczenia. Kładąc fototapetę na jednej ze ścian wprowadzamy do wnętrza drugi kolor. Aby jednak nabrało ono spójności, jeden kolor z fototapety musimy powtórzyć jeszcze w dwóch miejscach: powiedzmy, że będzie to zielony dywan i zielona lampa ustawiona na przeciwległej ścianie. Teraz do pełni szczęścia brakuje nam tylko koloru kontrastowego, który sprawi, że całość stanie się bardziej ciekawa dla oka. Niech będzie to fuksja, której użyjemy na poduszkach na sofie i kilku ramkach na ścianie. W ten jakże prosty sposób sprawiliśmy, że nudnawe, beżowe wnętrze nabrało wyrazu, a my na zmiany nie wydaliśmy fortuny!
Moja uwaga: trzymając się zasady 5-3-2 pamiętajcie, aby nie brać pod uwagę kolorów drewna, bieli i czerni.
Moja uwaga 2: czujecie się bardzo odważni? Zamiast na dywanie powtórzcie kolor z fototapety na suficie! To najnowszy trend w dekoratorskim świecie.
Wszystko, co musicie wiedzieć o fototapetach na ścianę
- Pasiaste fototapety nadadzą nawet najbardziej neutralnemu wnętrzu dynamiczny wygląd. Pamiętajcie – wąskie wnętrza skorzystają na tapetach z poziomymi liniami, niskie na tych z pionowymi. Teraz, gdy drewniane ściany są tak modne, warto pomyśleć nad ‘drewnianą’ fototapetą. Zwłaszcza, jeśli lubicie styl skandynawski. Ciekawe rozwiązania znajdziecie na Demur.pl
- Fototapeta owszem, ale tylko na jednej ścianie! Nigdy, przenigdy nie używajcie dwóch różnych fototapet w jednym pomieszczeniu. Pod tym względem lepiej zachować umiar.
- Wzoru fototapety możecie użyć dla podkreślenia wnęki lub niszy. Jeśli dodatkowo podkreślicie ją oświetleniem punktowym, otrzymacie bardzo efektowny kącik, np. do pracy.
- Fototapetą można ozdobić meble. Wspaniale będzie się prezentowała na starej szafie typu komandor.
- Nie macie zagłówka? Fototapeta będzie dla niego świetną alternatywą. Niech będzie szerokości łóżka lub łóżka ze stolikami nocnymi. Stworzy centralny punkt wystroju pokoju, którego tak bardzo brakowało pokojowi bez wezgłowia.
- Tapety laminowane można z powodzeniem używać w kuchni lub łazience!
- Laminowana fototapeta sprawdzi się również w pokoju dziecka. Łatwiej ją utrzymać w czystości od normalnej, jako że jest zmywalna. A ponieważ nauka może iść w parze z dekoracyjnym akcentem, ciekawym rozwiązaniem byłoby użycie fototapety z mapą lub chemicznymi symbolami.
- Fototapety potrafią oszukać oko do myślenia, że powierzchnia pokoju jest większa, niż w rzeczywistości. Jak tego dokonać? Wybierzcie tapety ze wizerunkiem miast lub krajobrazów lub nowoczesne fototapety 3D, które nadadzą wnętrzu głębi (dostępne na Demur.pl)
- Chcecie stworzyć ciepłą, kobiecą sypialnię? Kwiecista fototapeta będzie tu idealna. Pamiętajcie, że będzie ona głównym punktem wystroju, nie zapominajcie jednak o pięknej pościeli, korespondującej z kwiecistym wzorem na ścianie. Jak ja bym to zrobiła? Użyłabym białej pościeli, a pled i poduszki w jednym z kolorów pojawiających się na fototapecie. Dodatkowo użyłabym jednej poduszki w kolorze kontrastującym dla urozmaicenia całości. Mmmm... w takiej sypialni mogłabym spędzić cały dzień czytając książki i marzyć o niczym.
Dekorując wnętrze fototapetą pamiętajcie, że najlepsze wnętrza to te, w których znajduje się coś, czego nikt inny nie ma. Dlatego wybierając wzór kierujcie się raczej głosem serca, niż rozsądku – nie chcecie przecież obudzić się za dwa miesiące i stwierdzić, że nie możecie dłużej patrzeć na tą ścianę!
Jestem ciekawa, co Wy myślicie o fototapetach na ścianie? Czy mieliście/macie/myślicie o ich zamontowaniu w Waszym domu? A może wolicie zwykłe tapety od fototapet? Jeśli tak to dlaczego? Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze!
Dzisiejszy wpis jest postem sponsorowanym powstałym we współpracy z firmą Demur.pl
Tajemnica nazwy bloga wyjawiona! Co stoi za InteriorsPL
21.02.2006 Drogi Pamiętniku, jestem taka podekscytowana i przerażona jednocześnie! Razem z grupką znajomych kupiliśmy bilet do Irlandii w jedną stronę: przez następny rok będziemy mieszkać i pracować w Limerick.
01.03.2006 Wszystko jest nowe i nieznane. Udało nam się dostać pracę w fabryce Dell. Wszyscy są tu strasznie mili, ale pomimo tego, że znam język, dziwnie mi się mówi. Stresuję się i ciągle mylę. Chciałam powiedzieć starszej babce, Margaret, która obok mnie pracuje, że musi być mną znudzona (bo nie mówię dużo), ale poplątał mi się język i powiedziałam jej, że jest nudna w zamian. Zaczęła się śmiać, Bogu dzięki. Co za wpadka!
08.07.2006 Poznałam wiele nowych ludzi. Większość z nich to Polacy. Nie sądziłam, że jest nas tutaj aż tak dużo! Są dni, że w ogóle nie muszę mówić po angielsku. Ach, prawie zapomniałam. Mam w pracy Irlandczyka, który ciągle ze mną flirtuje. Ma niesamowity dar do rozśmieszania mnie. Początkowo mnie wkurzał, ale nie da się długo na niego gniewać.
22.09.2006 DP zaprosił mnie dziś do kina. To ten Irlandczyk, o którym pisałam wcześniej.
23.09.2006 Świetnie się bawiłam wczoraj wieczorem. Najśmieszniejsze, że początkowo nie rozpoznałam DP: nigdy go nie widziałam wcześniej w okularach. Po kinie nie mogliśmy się nagadać. Mamy ze sobą tyle wspólnego!
12.10. 2006 Wpadłam po uszy. Co robić? Wracać do Polski, czy zostawać tutaj?
Tak w ogromnym skrócie wyglądały moje pierwsze miesiące pobytu w Irlandii. Jak możecie się domyślić, miłość wygrała... zostałam na wyspie. To była ogromna decyzja: nie obyło się bez wielogodzinnych rozmów, rozmyślań, nieprzespanych nocy. Czy podejmuję słuszną decyzję? Co z rodzicami gdy się zestarzeją? A także setki innych wątpliwości.
Po jakimś czasie kupiliśmy dom, zamieszkaliśmy w nim z naszymi czworonogami Rubeem i Holly, zaręczyliśmy się, a następnie wzięliśmy ślub... Moje zainteresowanie wnętrzami przerodziło się w pasję mojego życia, co z kolei zaowocowało pierwszym postem 26 października 2010 roku, na blogu zwanym InteriorsPL. To już prawie 5 lat! Czuję się jak weteran. Każdego dnia powstają nowe blogi, jedne stają się sławne po kilku miesiącach, inne znikają po kilku dniach... a ja cierpliwie piszę posta za postem od tych kilku lat. Nie obyło się bez wątpliwości, chęci jego zamknięcia, dni lepszych i gorszych, jednak zawsze się ogarniam i wracam do pisania. Dlaczego?
Kiedyś kierowały mną inne motywy, dzisiaj myślę, że chcę po prostu zostawić po sobie coś dobrego... Prawdopodobnie nigdy nie będziemy mieli dzieci... Chcę przekazać moją wiedzę dalej, sprawić, żeby świat stał się choć odrobinę lepszy, a ludzie choć na moment poczuli szczęśliwi we własnych, pięknie urządzonych wnętrzach. Tylko i aż tyle.
'Wierzę, że przestrzeń w której żyjemy jest tak ważna dla naszego samopoczucia, jak dieta i ćwiczenia. Otoczenie w którym przebywamy wpływa na nasz humor i nasze zachowania. Jeśli przestajemy dbać o dom, przestajemy dbać o swoje szczęście. Jestem jak lekarz – ratuję schorowane dusze, przywołuję uśmiechy na twarze, dodaję nutkę ekscytacji' – nie na darmo te słowa widnieją na zakładce O mnie.
To śmieszne, ale przez te wszystkie lata nigdy tak naprawdę nie wytłumaczyłam Wam, co stoi za nazwą InteriorsPL. Interiors jest łatwe do przetłumaczenia – wnętrza. Ale co oznacza skrót PL? Domyślacie się?
InteriorsPL ma dwa znaczenia, oba bliskie mojemu sercu. Pierwsze to Interiors People Love – od początku powstania bloga powtarzam, że chcę, abyście pokochali swoje wnętrza i że zrobię wszystko, żeby uratować świat - pokój po pokoju. InteriorsPL to nic innego, jak moje opowieści o wnętrzach, które ludzie kochają lub pokochają dzięki moim poradom, inspiracjom czy pomysłom. Jednak z drugiej strony jestem Polką mieszkającą za granicą. Dopisek PL jest tego uwiecznieniem, przypomnieniem. InteriorsPL to ja – fascynatka wnętrz żyjąca za granicą, tęskniąca od czasu do czasu za krajem.
Tak to sobie wymyśliłam. Jestem ciekawa, czy domyśliliście się, co przez te wszystkie lata oznaczał skrót PL? Jeśli i Wy powadzicie bloga o dziwnie brzmiącej nazwie, wyzywam Was na pojedynek. Podejmiecie rzuconą rękawicę i napiszecie, co za nią stoi? A może mieliście podobne przygody do moich po przeprowadzeniu się do innego kraju? Czy Wasze życie też zmieniło dzięki temu kurs o 180 stopni?
8 moich sprawdzonych sposobów odzyskiwania równowagi wewnętrznej
Jak bardzo potrzebujemy akceptacji innych ludzi! Uświadamiamy sobie to wówczas, gdy okazuje się, że jesteśmy gdzieś niemile widziani lub znajdujemy się w dużej grupie ludzi, w której nikogo nie znamy..
Niedawno dowiedziałam się od osób trzecich, że ktoś, o kim miałam dobre zdanie i kogo lubiłam, wcale nie czuje tego samego do mnie. Uśmiechy, które myślałam że były szczere, okazały się fałszywe. Miłe słowa, którymi byłam karmiona, wyssanymi z palca i wypowiedzianymi, aby mnie udobruchać. O ja naiwna! Plułam sobie w brodę. Jak bardzo zazdroszczę w takich momentach ludziom, którzy mają w głowie czujnik wykrywający fałszywych ludzi. Czy Wy do nich należycie? Mój mąż ma coś takiego od urodzenia. Szczęściarz! Ja niestety zawsze musiałam się przekonać na własnej skórze, czy osoba jest warta zaufania. Jak to mówią, gdy ma się miękkie serce, trzeba mieć twardą dupę.
Normalna osoba na takie wieści, pomyślałaby sobie – ‘Niech babka żałuje’. Albo – ‘No cóż. Mam ją w dupie’. Albo jeszcze – ‘To z zazdrości’. Nie ja. Bo ja, widzicie, od urodzenia jestem zbyt wrażliwa. Nie potrafię oglądać filmów ze zbyt dużą ilością krwi, nie potrafię zabić muchy (łapię je w szklanki i wypuszczam. To samo z osami), i –niestety -przejmuję się takimi sprawami. Myślę, czy zrobiłam lub powiedziałam coś nie tak, choć w głębi duszy wiem, że nie tu leży pies pogrzebany. Ot po prostu – możesz być najbardziej rumianą, najbardziej soczystą brzoskwinią na świecie, a i tak zawsze znajdzie się jakiś idiota, który powie, że nie lubi brzoskwiń!
8 sprawdzonych sposobów na odzyskiwanie równowagi wewnętrznej
Całe szczęście takie momenty należą do rzadkości, ale zawsze po nich czuję zachwianą równowagę. Zresztą niektóre stresy codziennego życia też potrafią mnie wytrącić na chwilę z dobrego toru. Co robię, żeby wrócić na prostą?
- uciekam na jeden dzień. Robię sobie wolne od wszystkiego, chwytam za aparat, termos z kawą, parę euro (nigdy nie wiadomo, gdzie mnie zaciągnie) oraz kilka kanapek i po prostu jadę przed siebie. Zatrzymuję się kiedy chcę i gdzie chcę. I tak aż do zachodu słońca. O mojej ostatniej takiej przygodzie mogliście przeczytać w poście Fotografie do pobrania... prosto z Dingle.
Pierwszych kilka godzin jest zawsze najcięższych: rozmyślam, analizuję... Ale gdy najgorsze już minie (zawsze mija), naprawdę wracam z tych wojaży bardziej wyluzowana. Bonus: mam mnóstwo nowych zdjęć. Robię to rzadko i najczęściej tylko wtedy, gdy coś mnie naprawdę przybije. Takie pobycie w swoim własnym towarzystwie jest czasem jedynym sensownym rozwiązaniem.
- biorę gorącą kąpiel. Gaszę wszystkie światła, włączam relaksującą muzykę (to moja ulubiona: Best meditating music na YouTube) i zanurzam się w wodzie po sam nos . Lubię unosić się na wodzie (oczywiście tylko od pasa w górę, bo nie mieszczę się cała na wyciągnięciu w wannie) i myśleć o niczym. Pół godziny później czuję, że wracam do siebie.
- idę pobiegać. To mój najnowszy sposób na zrelaksowanie się. Pierwszych kilka miesięcy było bardzo ciężkich i koncentrowałam się głównie na samym bieganiu, ale teraz, gdy już przywykłam, mam ochotę biegać ilekroć się zdenerwuję. I nie, nie mówię tu o maratonach – ot, półgodzinna rundka dookoła wsi w której mieszkamy. To mi wystarcza. Gdy wracam zziajana do domu mam w sobie tyle energii, co króliczek z reklamy Duracell.
- sprzątam. Latam na miotle, ścierce, odkurzaczu i gąbce. Trzepię, układam, szoruję, odkładam, przestawiam, odsuwam, zamiatam, odkurzam i myję słuchając muzyki włączonej na cały głos. Po takim kilkugodzinnym maratonie czuję, że wszystko wraca do normy. I znowu mogę oddychać normalnie.
- przytulam się do mojego męża. Tak po prostu, bez słów. Po kilku minutach już mi lepiej. Takie proste, a jakie efektowne!
- żalę się przyjaciółce. A ona już potrafi podnieść mnie na duchu! Zna mnie nie od dzisiaj i dokładnie wie, co powiedzieć, żeby poskutkowało. Taki kop w tyłek, to czasem jedyne rozwiązanie, żeby się znowu zacząć śmiać. Od jakiegoś czasu namawia mnie również na wizytę u terapeutki Reiki. Podobno działa cuda. Czy próbowaliście tego kiedyś? Jakie były Wasze wrażenia? Czy to naprawdę działa?
- oddycham. Spróbujcie tego, gdy poczujecie, że tracicie kontrolę: 5 sekund wdechu, 3 sekundy bezdechu, 8 sekund wydechu, 1 sekunda bezdechu... i tak kilka razy, aż do momentu, że poczujecie się znowu sobą. Cudowne uczucie, co?
- chodzę na Zumbę... zapobiegawczo. To moja witamina C dla dobrego samopoczucia: nic nie poprawia mi nastroju bardziej od gorących rytmów Zumby. Mamy fantastycznego instruktora, który swoimi wygłupami dodatkowo podkręca atmosferę. I nawet, jeśli nie miałam złego dnia, po Zumbie znowu czuję się sobą.
Dlaczego na tej liście nie ma lampki wina
Nie są to może najbardziej wymyślne na świecie sposoby odnajdywania równowagi wewnętrznej i relaksacji, ale na mnie naprawdę działają. Uporządkowałam je w kolejności od tych na hardcorowe problemy, aż do tych mniejszych, codziennych. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego na tej liście nie ma lampki wina, odpowiedź brzmi - nie lubię pić sama. Mój mąż nie pije alkoholu, więc takie samotne picie do mnie nie przemawia. Jestem typem socjalnym - mogę wypić, ale zawsze w towarzystwie innych pijących osób.
Jestem ciekawa, co Wy robicie, gdy jest Wam źle? Co najlepiej działa na przywrócenie Waszej zachwianej równowagi? Czy jesteście tak wrażliwi, jak ja? A może potraficie stawić czoła codziennym problemom i nie przejmować się nimi (jeśli tak, zdradźcie sekret, jak Wy to robicie!).
Materiałowe obrazki do pokoju dziecięcego - DIY i darmowe wydruki
Czy szukaliście kiedyś darmowych obrazków do pokoju dziecięcego na Pinterest? O matko! Nic, tylko literki, cytaty, ptaszki i słonie. Nuda jak stąd do Chin i z powrotem. Trzeba się nieźle naszukać, żeby znaleźć coś nietypowego i/lub śmiesznego. W grudniu powstał nawet post z moim zdaniem najlepszymi plakatami do pobrania z sieci (nie tylko do pokoju dziecka). Ale od tamtego czasu nic nowego mi się nie rzuciło w oczy. A dzieci się rodzą co sekundę! Co oznacza, że nowo upieczone mamy ciągle szukają nowych obrazków!
Stąd też pomysł na dzisiejszy post. Uruchomiłam moje zdolności artystyczne, z szuflad wyjęłam skrawki materiałów i w ten oto sposób powstała kolekcja materiałowych zwierzaków: bez szycia, czy kleju. Koniecznie napiszcie, co o nich myślicie: dzieci nie mam i nie mogłam przetestować na nich reakcji na obrazki: spodobają im się, czy nie będą mogły spać po nocach przez wpatrzonych w nie okularników? Jedynymi postaciami, które zostały przetestowane, były moje psy, ale jakoś nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia... Rubee poszedł spać, a Holly błagać o przekąskę.
Plakaty do pobrania
Tym zapracowanym polecam pobranie plakatów. Wystarczy, że klikniecie w wybrane zdjęcie, żeby móc pobrać je w większej rozdzielczości.
Plakaty do samodzielnego zrobienia – DIY
Jak samodzielnie zrobić podobne obrazki? To naprawdę banalnie proste! Będziecie potrzebowali kilka kolorów filcu i innych niestrzępiących się materiałów, nożyczki, ołówek, żelazko i pomysł na to, jak ostatecznie ma wyglądać Wasze zwierzątko. Ja najpierw zrobiłam kilka szkiców w notesie i to one były moją wytyczną, jak wycinać materiał.
Do tylnej ścianki ramki (tą ruchomą, którą zdejmujecie, żeby włożyć zdjęcie), przyprasowałam żelazkiem na parę kawałek szarego filcu. Pamiętajcie jednak, aby w żelazku nie ustawiać zbyt wysokiej temperatury! Sama para wystarczy, żeby filc przykleił się do bazy. Tak samo przyczepiłam pozostałe części wyciętych materiałów. Moja rada: nie przesuwajcie żelazka po materiale, bo Wam się wszystko poprzesuwa. Wiem, co mówię.
Mam nadzieję, że tym lekkim i dość krótkim, jak na moją statystyczną średnią postem, wprawiłam Was w dobry humor. Pamiętajcie – jeszcze kilka dni i weekend. Damy radę! Nie zapomnijcie tylko napisać, jak Wy lub Wasze dzieci zareagowaliście na moje artystyczne wyżywanie się na kawałkach filcu.