Szkoła Pięknego Wnętrza. Jak upiększyć nawet najbrzydszą kuchnię?

Ilekroć przeglądam fora wnętrzarskie, zadziwia mnie jednostajność, z jaką dekorujemy nasze kuchnie: meble tylko białe lub drewniane, wszędzie podobne płytki (choć muszę przyznać, że co bardziej odważni decydują się na tapetę za szybą) i kolory... No bez szału. Albo inaczej – jest ładnie, ale jakoś tak... nudno.

Komentarze w stylu ‘ciężko udekorować kuchnię, gdy jej wygląd narzucają meble’ zostawcie na później, choć z jednym się zgodzę: z mini-kuchni ciężko jest zrobić coś szałowego. Jest ciężko, ale nie niemożliwie.

Już samymi dodatkami i farbami możecie wiele zdziałać. Dzisiaj chcę przekonać Was do moich ulubionych technik dekoracyjnych kuchni. Czasem Was zaszokują, czasem przerażą, ale jedno jest pewne: sugerując się moimi poradami stworzycie niebanalną i niepowtarzalną kuchnię, z której będziecie dumni.

SZKpiewneczjasurz.jpg
  • Farba: zabudowa kuchenna nie musi być biała, wiecie o tym, prawda? Wystarczy kupić puszkę kolorowej farby, aby meble zyskały nowego wymiaru. Szary, czarny, granatowy czy szaro-zgnita zieleń to moi kuchenni faworyci. Jeśli dodatkowo tym samym kolorem pomalujecie ściany, mała kuchnia wyda się przestronniejsza, a duża wypięknieje. Ten sposób spodoba się wszystkim tym, którzy lubią otaczać się pięknymi drobiazgami – zamalowanie wszystkich nudnych (lub brzydkich) detali tym samym kolorem, co ściany, sprawi, że oszukacie oko do niedostrzegania ich i wydobywania pięknych dodatków na pierwszy plan.​
  • Blat: nie muszę chyba mówić, że ten wybieramy tak, aby był dostosowany do naszego stylu życia, a raczej gotowania. Jeśli uwielbiacie pichcić, robić przetwory i zaprawy, zostawcie marmur w spokoju – nie chcecie się przecież zamartwiać każdą plamą? Albo jeśli nie macie czasu, aby dbać o prawdziwy, drewaniany blat, wybierzcie dobrze zrobiony laminat. Mój ma już 5 lat, ale w ogóle nie widać na nim upływu czasu. Poza tym jest świetnym aktorem – cudownie udaje prawdziwe drewno, a robi to tak dobrze, że wszyscy się zawsze nabierają!
Foto via: claffisica.org

Foto via: claffisica.org

Moja rada: drewniany blat (lub jego imitacja) sprawi, że kuchnia będzie wyglądała bardziej przyjaźnie i zapraszająco, a stal nierdzewna – elegancko. Marmur doskonale się sprawdzi w kuchniach nowoczesnych i vintage, natomiast konglomerat kwarcowy w nowoczesnych i glamour.

  • Ściana pomiędzy meblami: jeśli nie wiecie, jakie wybrać płytki, wybierzcie płytki metro – z nimi nigdy nie popełnicie gafy. Ja osobiście polecam zamontowanie lustrzanej mozaiki, która rozjaśni, optycznie powiększy kuchnię i sprawi, że wnętrze stanie się bardziej intrygujące. Odważnych namawiam na wytapetowanie tego kawałka ściany i zabezpieczenie jej szkłem hartowanym.
  • Oświetlenie: tego nigdy nie za wiele. Zauważyłam, że kuchnie są jednym z najbardziej niedoświetlonych pomieszczeń w domu! Poza tym tylko dlatego, że to kuchnia, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście zamontowali w niej piękny żyrandol, lub ustawili lampkę stołową w rogu blatu lub na stoliku gdzieś obok. Najgorsze, co możecie zrobić, to kupić typowe, kuchenne lampy – to jak wyrok na kuchnię (wyrok na nudę ma się rozumieć).
  • Uchwty – pisałam o tym już w poprzednim poście, ale dla pewności powtórzę jeszcze raz – kupno tanich i brzydkich uchwytów NIGDY nie jest dobrym pomysłem. Uchwyty dla kuchni są jak woda dla kwiatów: ożywiają ją i sprawiają, że stają się piękniejsze.

Moja rada: jeśli planujecie zakup miedzianych uchwytów, postarajcie się kupić kran w tym samym kolorze. I odwrotnie – chromowane uchwyty = chromowany kran.

  • Dodatki – wcale nie muszą być typowo kuchenne. Na ścianach możecie zawiesić piękne obrazy, a na podłogach ułożyć kolorowe dywaniki. Świeczki i kwiaty w ślicznych wazonikach tylko dopełnią wyglądu niepowtarzalnej i jedynej w swoim rodzaju kuchni. Nie bójcie się być inni!
  • Podłogi – drewniane, bambsowe, korkowe – te sprawdzą się najbardziej, gdy zależy Wam na stworzeniu przyjaznej, rodzinnej atmosfery. Beton będzie idealny w nowocześnie urządzonych pomieszczeniach, a linoleum pozwoli Wam zaszaleć z wzorami. Jeśli Wasza kuchnia jest do tego stopnia jednolita, że aż prosi o odrobinę kolorów i wzorów, zamontujcie w niej marokańskie płytki – od razu wypięknieje!
Foto via: claffisica.org

Foto via: claffisica.org

Czego nie lubię: gdy w pomieszczeniach open-space z kuchnią i jadalnią używa się dwóch różnych podłóg połączonych ze sobą listwami podłogowymi, lub co gorsza metalowymi (złotymi!!!) płaskownikami. Poprowadźcie tą samą podłogę przez całe pomieszczenie, a nie tylko stworzycie bardziej spójne wnętrze, ale również oszukacie oko do myślenia, że pokój jest większy, niż w rzeczywistości! Jeśli naprawdę chcecie wydzielić kuchnię od jadalni, użyjcie najprostszego pod słońcem trick’a– pod stołem połóżcie duży dywan.

  • Bałagan – czy naprawdę warto trzymać wszystko na blacie: mikser, oliwy, makarony, masę przypraw, chlebak... Jestem ogromną fanką zasady, że na blacie powinny znaleźć się tylko rzeczy, których używamy KAŻDEGO DNIA. U mnie jest to czajnik, toster, pojemniki z kawą, herbarą, cukrem oraz miska z owocami i stojak z paperem kuchennym. A już największym przestępstwem jest ustawianie wszystkich środków czystości wokół zlewu, nie sądzicie? Zasady tej powinni trzymać się zwłaszcza posiadacze mini-kuchni. Planując kuchnię postarajcie się zaplanować wszystko tak, abyście mieli jak najwięcej miejsca do przechowywania (jak to zrobić? Przeczytacie TUTAJ).

 

Podsumowując: nie bójcie się być inni i urządzić kuchnię według Waszego uznania. Te najbardziej odważne i nietypowe projekty zawsze zachwycają najbardziej. Mieszajcie style i bawcie się z kolorami. Pamiętajcie jednak, aby z nimi nie przesadzić - użyjcie maksymalnie 3 lub 4 kolory. I na zakończenie jeszcze jedna moja uwaga – niech kuchnia odzwierciedla Was i Wasze upodobania!


15 powodów, dla których warto założyć bloga

Odkąd sięgam pamięcią miałam dziesiątki różnych hobby. Jedne z nich przetrwały do dzisiaj, inne skończyły się szybciej, niż zaczęły. Mogę jednak śmiało stwierdzić, że żadne z moich hobby tak bardzo nie odmieniło mojego życia, jak blogowanie. To wspaniała przygoda, która, mam nadzieję, nigdy się nie skończy. Stałam się dzięki niej lepszą, bardziej kreatywną i zorganizowaną osobą. Nie boję się już głośno mówić tego, co myślę i choć niektórzy mogliby rzec, że takie mądrości wpadają do głowy wraz z wiekiem, ja jestem przekonana, że to od blogowania ;)

dlaczego_warto_blogowac141.jpg

Gdzieś po drodze zatarła mi się granica pomiędzy pisaniem dla przyjemności, a pisaniem z potrzeby podzielenia się z Wami historiami ciekawych wnętrz i mojego życia. Jedno z moich ulubionych powiedzonek rzecze, że las byłby strasznie nudny, gdyby śpiewały w nim tylko najpiękniej śpiewające ptaki. Każdy z nas ma swój głos i swoją historię. Świat byłby przerażająco nudny, gdyby wypowiadały się w nim same gwiazdy i sławy, nie sądzicie?

Nie bez powodu namawiam wszystkich moich znajomych do założenia bloga. Moje życie stało się dzięki niemu o wiele bardziej ciekawsze i bardziej uporządkowane, dlatego jeśli zastanawialiście się kiedyś, czy powinniście, czy nie... nie zwlekajcie ani minuty dłużej! Już po kilku dniach przekonacie się, jak bardzo się wciągnęliście. Znacie Kasię z Twoje DIY? Podobno ja byłam dla niej inspiracją do założenia własnego bloga. Teraz mogę napisać i jestem pewna, że się ze mną zgodzicie, że Kaśka jest naszą nową polską Marthą Stewart: kusi świetnymi projektami, inspiruje pomysłami i ma całe pokłady zapału do pracy (jak ona to robi???). Prawda jest taka, że najgorzej jest zacząć. Później pójdzie już z górki :)

dlaczego_warto_blogowac143.jpg

15 powodów, dla których powinniście założyć bloga:

  1. Nabierzecie zdrowszych nawyków: poznacie prawdziwe znaczenie słów ‘organizacja czasu’, poświęcenie i dyscypilina. Planowanie postów z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem stanie się pestką. Z palcem w nosie (oczywiście nie w dosłownym tego słowa znaczeniu) zaczniecie zarządzać swoim czasem wolnym tak, aby starczyło go dla męża, rodziny, psa, domu i dla jeszcze Was samych. Nie wierzycie? Przeczytajcie, jak ja to robię TU.
  2. Poznacie nowych ludzi: blogi są jak swoistego rodzaju pamiętniki, dlatego czytając je zaczynacie po pewnym czasie odnosić wrażenie, że osoby, które je piszą są Wam bardzo bliskie: znacie ich przyzwyczajenia, nawyki, niewinne sekrety... Piszecie pierwszy komentarz, czasem maila... Wasze grono wirtualnych znajomych stopniowo się poszerza. I dlaczego nie? Blogowy światek jest przyjazny, wszyscy są w nim dla siebie mili i nawzajem sobie kibicują... jedyne, czego w nim brakuje, to właśnie Ciebie ;)
  3. Będziecie inspirować: każdy nowy post będzie ociekał Waszymi przemyśleniami, wiedzą lub umiejętnościami. Niejednokrotnie, nie zdając sobie z tego nawet sprawy, będziecie inspiracją dla innych. Być może zmotywujecie kogoś do zmiany makijażu, do upieczenia nowego ciasta lub lepszej organizacji czasu? Nie ma nic lepszego na świecie od czytania maili od czytelników z podziękowaniem za inspirację do zmiany lub działania.
  4. Staniecie się bardziej świadomi: szybko zauważycie, że czytelnicy zostawiają pod Waszymi postami komentarze. Będą dzielili się z Wami swoimi uwagami, spostrzeżeniami i przeżyciami, sprawiając, że innym okiem spojrzycie na różne sytuacje. Będziecie wdawali się z nimi w ciekawe dyskusje, czasem nawet pytali o radę... To zupełnie tak, jakby mieć u swojego boku całą masę świetnych przyjaciół ;) I skoro już jesteśmy przy tym punkcie, to:
  5. Nigdy nie będziecie samotni: nic Wam lepiej nie uświadomi tego lepiej od kilku komentarzy od zupełnych nieznajomych, którzy zgadzają się z Twoimi opiniami lub myślą tak samo, jak Ty!
  6. Życie się zawęża, gdy się starzejemy. Zapuszczamy korzenie, nabieramy stare nawyki, popadamy w rutynę... Blogowanie jest przygodą, w której nigdy nie wiemy, co się za chwilę stanie. Tutaj nie ma miejsca na rutynę! Jeśli zaś chodzi o nawyki...
  7. Wyrobicie w sobie nawyk dostrzegania najważniejszych momentów: nie będziecie w stanie pisać o każdej drobnostce lub myśli, jaka przytrafi Wam się w życiu, dlatego nauczycie się czekać na te, które nie tylko były dla Was najważniejsze, ale takie, które będą mogły zainsprować innych. Zaczniecie dzięki temu zwracać szczególną uwagę, aby te chwile były wyjątkowe.
  8. Staniecie się lepszymi pisarzami: praktyka czyni mistrza, a pisanie to naprawdę nic strasznego! Gdy zaczniecie, nie będziecie mogli przestać – nie żartuję. Torebkę i kalendarz, który w niej noszę mam wypchane karteczkami i notatkami z myślami, które wpadają mi znienacka do głowy. Nauczyłam się, że lepiej je czasem zapisać, bo łatwo o nich później zapomnieć. W ten sposób powstają zalążki moich nowych postów lub nowe pomysły do książki, którą właśnie piszę.
  9. Zaczniecie dotrzymywać obietnic: słowo pisane zobowiązuje. Na łamach bloga niejednokrotnie będziecie snuć plany i marzenia... sama świadomość tego, że są w cyberprzestrzeni i czytają je rzesze czytelników sprawi, że postaracie się zrobić wszystko, co w Waszej mocy, aby je spełnić i zrealizować. Ja niedawno podzieliłam się z Wami moją listą planów na ten rok – przeczytacie o niej TUTAJ. Już skreśliłam kilka pozycji z tej listy. Wkrótce skreślę kolejne :)
  10. Staniecie się bardziej odważni: ja przestałam bać się wyrażać swoje opinie, których brakowało na początku istnienia bloga. Jestem unikalna i wyjątkowa – zupełnie jak każdy z Was. Wszyscy jesteśmy niepowtarzalni, z własnymi opiniami i poglądami i każdy z nas ma do zaoferowania coś wspaniałego: czy to dobre słowo, chęć niesienia pomocy, talent artystyczny lub łatwość w przekazywaniu wiedzy. Blogowanie pomoże Wam to znaleźć!
  11. Wasze życie nabierze innego znaczenia: gdy już zaczniecie pisać o swoim życiu, planach i myślach, które siedzą w Waszych głowach, zaczniecie zastanawiać się, kim tak naprawdę jesteście? Czego oczekujecie od życia, co chcecie w nim osiągnąć lub jakie marzenia zrealizować? Znajdziecie cel, zrozumiecie, co naprawdę lubicie i czy jesteście szczęśliwi we własnej skórze. To lepsze od terapii!
  12. Zarobicie pieniądze: może nie od razu i nie miliony, ale czyż nie jest fajnie mieć hobby, które pomoże Wam zarobić?
  13. Blog jest jak pamiętnik: będziecie zapisywać w nim najważniejsze myśli i dzielić się najciekawszymi momentami swojego życia. Wracając do archiwum starszych postów zobaczycie, ile się zmieniło od tamtego czasu... jak bardzo Wy się zmieniliście... Czasem spojrzycie na udokumentowaną w ten sposób przeszłość i zrozumiecie, co musicie poprawić w przyszłości...
  14. Zostawicie znak: jeśli chcecie zostawić po sobie jakiś ślad, blogowanie jest dla Was!
  15. Zareklamujecie swój biznes: jeśli jesteście właścicielami sklepu, biznesu lub po prostu lubicie tworzyć, a chcielibyście dodatkowo na tym zarobić, blog pomoże Wam zdobyć nowych klientów i stworzyć sieć kontaktów.
dlaczego_warto_blogowac143.jpg


Przekonałam Was?

A co jeśli już macie bloga? Zostawcie do niego link w komentarzach pod tym postem. Nie siedźcie w ukryciu: poznajmy się nawzajem!


8 sekretów mebli kuchennych - Szkoła Pięknego Wnętrza

Wpadłam dzisiaj na pomysł, czego mi brakuje w przedpokoju! Niestety godzinę przeszukiwałam internet wzdłóż i wszerz w poszukiwaniu przedmiotów identycznych do tych, które mam w swojej wizji, ale jak dotąd bezzsutecznie. Udało mi się natomiast znaleźć coś podobnego, dlatego nie zwlekając napisałam maila do obu sklepów z pytaniem, czy nie mogliby zrobić dla mnie czegoś trochę innego i czy... wysyłają do Irlandii. Mam nadzieję, że mi się poszczęści. Bo wiecie... mam już gotową wizję w głowie i nie chcę już żadnej innej!

SZKpiewneczjasurz.jpg


Teraz, kiedy wiecie już z poprzednich postów Szkoły Pięknego Wnętrza, czego potrzebuje Wasza kuchnia, jakie są Wasze marzenia odnośnie tego pomieszczenia i jak ergonomicznie zaplanować układ mebli, nadeszła pora na to i owo o samych meblach i ich wyposażeniu.

Planując zabudowę kuchenną musicie wiedzieć, w jakim stylu ma być urządzona sama kuchnia. W ten sposób łatwiej przyjdzie Wam zadecydować, czy kuchnia ma być wolno stojąca, czy zabudowana. Na przykład kuchnia wolno stojąca jest coraz częstszym wyborem miłośników wnętrz w stylu skandynawskim lub industrialnym. Ma tą niesamowitą zaletę, że bez problemu można ją ze sobą zabrać podczas przeprowadzki lub robić w niej przemeblowania, gdy znudzi nam się obecny układ. Kuchnia zabudowana będzie idealna w małych pomieszczeniach, gdy każda przestrzeń się liczy, a wiecie już z poprzednich moich postów, że zabudowane meble zaoszczędzają mnóstwo miejsca, zwłaszcza, gdy tego nie za wiele. Poza tym jest to klasyczny wybór, który będzie pasował do praktycznie każdego stylu.


A jak to jest z wymiarami i detalami? Warto pamiętać, że:

  1. Szafki zawieszone nad blatem powinny wisieć nie niżej, niż 45 cm nad nim, być głębokie na 30 cm i szerokie od 30 do 100 cm szerokości. Ich wysokość może się różnić w zależności od tego, jak wysoki jest sufit.
  2. Dolne szafki powinny mieć 60 cm głębokości.
  3. Szafki narożne nigdy nie będą wykorzystane na maksimum swoich możliwości, jeśli nie zamontujecie w nich specjalnych narożnych szuflad lub szafek z karuzelami, wysuwanymi koszami lub półkami. A co zrobić, jeśli macie już meble, ale szafki sprawiają Wam problem z ukazaniem swojej zawartości? W sklepach bez problemu kupicie gotowe wyposażenie, które ułatwi Wam organizację ich najciemniejszych zakamarków. Moim ulubionym są wysuwane kosze, które bez problemu zamontujecie w jeden wieczór!
  4. Szafki z szufladami: te muszą się znaleźć w każdej kuchni bez wyjątku. Idealne do przechowywania wszystkiego od ręczników aż po sztućce. Tu nadmienię sprawę oczywistą, choć może nie do końca tak jasną: szuflady muszą być umiejscowione na tyle nisko, aby bez problemu można było zobaczyć ich zawartość. Bardzo głębokie szuflady to świetny sposób na uporządkowane przechowywanie garnków i patelni (sama mam takie u siebie i bardzo je sobie cenię).
  5. Zlew nie powinien być wyżej, niż na wysokości 86 cm i nie głębszy, niż 15-16 cm.
  6. Każda kuchnia powinna mieć minimalnie 70 cm blatu roboczego!
  7. Okap nie powinien wisieć niżej, niż 75 cm nad kuchenką.
  8. Wyspy kuchenne i rogi blatów powinny mieć ucięte lub zaokrąglone rogi ze względów bezpieczeństwa.

Jeśli zaś chodzi o sam materiał, z którego będą wykonane meble, mogę śmiało powiedzieć, że tu każdy znajdzie coś dla siebie:

-meble laminowane: tańszy zamiennik mebli drewnianych. Są najczęściej w okleinie z MDFu, czasem pokrytej cieńką warstwą prawdziwego drewna.

-meble drewniane: bejcowane i malowane dostępne w praktycznie każdym kolorze. Coraz modniejsze stają się meble z płyt pilśniowych, którymi urządzane są nowoczesne wnętrza.

- meble ze stali: meble z MDFu pokryte stalową płytą. Tworzą bardzo nowoczesny i drogo wyglądający look.

Materiał, z którego będą wykonane meble, jak i ich kolor będą decydowały o wyglądzie całego pomieszczenia. W dużych kuchniach można pokusić się o łączenie ze sobą dwóch materiałów lub kolorów, np. czarny dół i biała, przeszklona góra zabudowy. W małych lepiej postawić na jakość i nie mieszać ze sobą zbyt wielu kolorów. Obojętnie jednak, co wybierzecie, pamiętajcie, że diabeł tkwi w detalach!

Oglądaliście kiedyś w telewizji program Gok Wana o tym, jak się ubierać nie wydając na to fortuny? Gok kupuje tanie ubrania i nadaje im zupełnie nowy wygląd odpruwając guziki i przyszywając nowe, bardziej eleganckie. Takimi guzikami w kuchni są uchwyty szafek i szuflad. Ośmielę się napisać, że nawet najbrzydsze meble zyskają na wyglądzie za sprawą pięknych uchytów!

gałki_do_mebli_kuchennych_14.jpg

 

1. Uchwyt ze stali szlachetnej - Akcesoria Meble; 2. Gałka ceramiczna - Casa Bianca; 3. Gałka mosiężna - Casa Bianca; 4. Kołatka - Nort&South Home; 5. Uchwyt w kolorze mosiądzu - Ikea; 6. Uchwyt metalowy - Akcesoria Meble.

Naprawdę warto pomyśleć dwa razy, zanim wybierze się te odpowiednie i lepiej na nich nie oszczędzać (najgorszym scenariuszem tanich uchwytów są przetarcia, które pojawią się na nich już po kilku miesiącach używania). Ale to oczywiście nie koniec ważnych detali kuchennych, bo jest ich jeszcze kilka. Ale o tym w kolejnej lekcji już za tydzień, w poniedziałek :)


Dlaczego wkurza mnie polska blogosfera i dlaczego ją lubię

Jestem częścią naszej polskiej blogosfery, i jestem z niej dumna. Mam jednak dni, kiedy chciałabym jej przywalić w pysk.

Czego w niej nie lubię? Tego, że początkujący blogerzy (nie wszyscy, ale jednak) godzą się na pisanie dla wydawnictw, portali i stron internetowych za darmo. Nie chcę wnikać w szczegóły,  dlaczego tak się dzieje, ale... Zanim zlinczujecie mnie, że piszę o pieniądzach, pozwólcie, że przedstawię Wam, jak to wygląda. 

książkifav143.jpg

Gdy idziecie do pracy, dostajecie wynagrodzenie za czas i umiejętności, które są potrzebne do wykonania określonych zadań. Dlaczego bloger miałaby się tym dzielić za darmo?

Nie rozumiem skąd się wziął ten głupi zwyczaj? Pisanie artykułów wiąże się przecież z czasem, który trzeba przeznaczyć na spisanie myśli, wiedzą, którą bloger przyswajał miesiącami lub latami oraz pieniędzmi, które musiał wydać, aby zdobyć tą wiedzę!

Krzyczeć mi się chce, gdy kolejne pismo lub portal pisze do mnie, że są zainteresowani współpracą, ale uciekają, gdzie pieprz rośnie, gdy odpisuję im, że z przyjemnością, ale na umowie i z wynagrodzeniem. Idą szukać dalej... Zawsze przecież znajdzie się naiwniak, który zrobi to za darmo. Wybaczcie, ale ja mam poczucie własnej wartości.

Szokuje mnie to i nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego. Słynna blogerka Holly Becker już niejednokrotnie pisała o tym na swoim blogu i ja podpisuję się pod tym rękami i nogami. Dlatego jeśli mnie czytacie i kiedykolwiek zgodziliście się pisać dla kogoś za darmo, zastanówcie się, jak to jest z poczuciem Waszej wartości? Czy naprawdę tak fajnie jest pracować dla kogoś za free?

książkifav142.jpg

 

A już tak z lżejszej nuty, Andrzej Tucholski z bloga JestKultura organizuje właśnie akcję Share Week. Jest to świetny sposób na poznanie kilku nowych, świetnych polskich blogów. Bo wiecie, pomimo naszych wad, my, blogerzy i tak dajemy czadu! Jesteśmy grupą wspaniałych, kreatywnych i inspirujących ludzi! 

Chcę się dziś podzielić z Wami moimi czterema ulubionymi blogami, bez których nie wyobrażam sobie porannej kawy


- My House of Ideas – czyli fotograficzne, dwujęzyczne opowieści o tym, jak Dagi żyje w swoim magicznym, biało-czarnym mieszkanku. Doceniona na zachodzie, czas docenić ją i u nas!

- Syl loves – vintage, retro, mnóstwo kolorów I całe pokłady pozytywnej energii – uwielbiam Syl. Czuję w niej bratnią duszę, choć w życiu się nie widziałyśmy :)

- Tarnina – uważam, że to jeden z lepszych polskich blogów z rękodziełem i DIY. Niejeden zagraniczny nie dorównuje mu do pięt

- Apetyczne Wnętrze – codziennie spora dawka świetnych inspiracji okraszonych dozą magicznych zdjęć. Mam wrażenie, że już niedługo zawojuje w naszej blogosferze!


Pomóżcie mi wybrać dekorację!

Co za tydzień! Luty dobiega końcowi, a ja nadal jestem niezdecydowana, co zrobić ze ścianą w przedpokoju!

Z pozytywów, przemalowałam w końcu kaloryfer i zaczęłam produkcję lampy. Mogę Wam jednak zdradzić, że szukanie czarnej farby do kaloryferów to jak szukanie igły w stogu siana. Ileż to ja sklepów odwiedziłam! Patrzyli na mnie, jakbym miała dwie głowy – któż chciałby przecież czarny grzejnik!?! Kaloryfer ma być biały i basta! Oj, jakże niewinni są Panowie w sklepach budowlanych... Ostatecznie znalazłam farbę do wysokich temperatur. Pan w sklepie zarzekał się, że do grzejników będzie, jak znalazł. Nie miałam wyjścia – musiałam mu zawierzyć.

malowaniekaloryferow14.jpg
malowaniekaloryferow141.jpg

 

Z minusów – farba cuchnie. Z plusów, naprawdę świetnie kryje. Od wczoraj biały, wielki grzejący prostokąt jest prawie niewidoczny. A ja trochę lepiej śpię w nocy... jeszcze trochę i najbrzydszy zakamarek naszego domu – żaba-  przemieni się w pięknego księcia! Będę jednak potrzebowała Waszej pomocy. Ja nadal nie mogę zadecydować, co zrobić z tą ścianą! Zaczęłam robić galerię, ale w głowie siedzi jeszcze kilka innych pomysłów... Chcecie wziąć udział w moim dekoracyjnym porocesie? Która z poniższych opcji przemawia do Was najbardziej? Dla przypomnienia tak jest teraz:

Wersja 1

Wersja 1

A tak mogłoby być:

Wersja 2

Wersja 2

Wersja 3

Wersja 3

Wersja 4

Wersja 4

 

Tak się tym wszystkim przejęłam, że dla zrelakowania upiekłam ciasteczka w weekend. Odkryłam, że pieczenie to po sprzątaniu druga czynność, która ma na mnie relaksujące działanie. Joga i ćwiczenia oddychowe mogą się schować do kąta! Ja jestem spokojniejsza, a mąż szczęśliwszy, bo uwielbia wszelakie słodkości. Mam tylko nadzieję, że nigdy naprawdę nie będę zestresowana... bo moje pieczenie równałoby się grubiutkiemu mężowi ;)  

cupcakesfebruary147.jpg

Składniki:

-175 g miękkiej margaryny do pieczenia

-175 g cukru

-175 g samo-rosnącej mąki

-1 łyżeczka esencji waniliowej

-4 jajka, lekko ubite

cupcakesfebruary142.jpg


1. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni

2. Ubijamy cukier z masłem

3. Do mikstury dodajemy esencję waniliową

4. Stopniowo dodajemy ubite jajka. To ważne, aby po każdej ilości dodanych jajek dobrze ubić miksturę.

5. Dodajemy przesianą mąkę i jeszcze chwilę delikatnie mieszamy całość.

6. Miksturę dzielimy na 9 papierowych foremek do pieczenia i pieczemy w piekarniku 20 minut.

Ja moje babeczki ozdobiłam kolorowym lukrem. Mój sekret? Kupuję gotowy, biały lukier w sklepie (w Tesco) i w zależności od potrzeb zmieniam jego kolor za pomocą barwników żywieniowych (też z Tesco). 

cupcakesfebruary144.jpg
cupcakesfebruary14.jpg
cupcakesfebruary148.jpg