opinie

Rzeczy, których dotykam najczęściej...

Foto: magnoliarouge.com

No i wróciłam. Przyleciałam do Polski i zastałam zimę. Wylatywałam wiosną (tak ładnie świeciło słoneczko), a w domu, w Irlandii, zastałam jesień :) Tylko lato się gdzieś zawieruszyło ha ha.

W Polsce kupiłam sobie nową książkę jednej z moich ulubionych polskich autorek, a mianowicie 'Houston, mamy problem' Pani Grocholi. Czytaliście już? Ja się oderwać nie mogę. Najbardziej spodobał mi się, ale też dał do myślenia, jeden cytat:

'-Wiesz co? - Maurycy spojrzał na mnie. - Ja mam w domu sztućce ręcznie kute firmy Gude, z rączką z drzewa oliwnego. Do cukru mam łyżeczkę srebrną jeszcze z Zakładu Czapickiego, przedwojenną. Nie mam dużo przedmiotów, przeprowadzam selekcję - to moja zasada,
nie obrastam w nie. (...) Rzeczy, których dotykam najczęściej, muszą być dobre. Wiesz dlaczego? (...) Każdy dzień używania tych rzeczy godzien jest i szacunku dla ludzi, którzy je tworzyli, i dla ich wysiłku.'

A ja? Sztuce sałatkowe od Very Wang leżą w szufladzie w pudełku. Mam je już ponad pół roku, ale są tak piękne, że boję się ich używać. Kryształowe kieliszki do wina stoją w szafce i są używane tylko na super-extra wyjątkowe okazje... mogłabym wymieniać jeszcze tak długo. Polska mentalność, czy rozsądek wyssany razem z mlekiem matki? A Wy jak sądzicie?

PS. Uciekam czytać dalej :)

Perfekcyjnie nieperfekcyjny cz.2

Udało mi się w końcu przeczytać drugą połowę książki 'The Perfectly Imperfect Home' Deborah Needleman (o pierwszej połowie możecie przeczytać tutaj). Pomógł mi w tym prezent, który dostałam od mojego D. - elektroniczna zakładka do książki z tłumaczem. Było kilka wyrazów, których nie znałam, ale tłumacz przyszedł mi z pomocą :)

strony książki The Perfectly Imperfect Home

Moje ogólne wrażenie po przeczytaniu książki? Znajdziecie tutaj dużo o tym, jak sprawić, aby dom stał się przytulniejszy wykorzystując wszystko to, co już macie. Dużo porad, obrazków i przemyśleń autorki ułatwia przyswajanie wiedzy. Spodobało mi się stwierdzenie Deborah, że nasz dom opowiada o nas historię, warto więc poświęcić trochę czasu, aby prezentowała się jak najlepiej. I kolejne mówiące, że przedmioty są jak słowa, które muszą zostać ułożone w wyrazy, aby mogły opowiedzieć tą historię. Warto wziąść sobie jej słowa do serca. Wielokrotnie powtarzałam na łamach bloga, że najzwyklejsze przedmioty jak książki, zdjęcia czy rodzinne pamiątki wiele o nas mówią i warto je wykorzystać dekorując dom. Oto kilka innych przedmiotów, podpowiedzianych przez autorkę książki, które warto użyć podczas urządzania domu:

- stare listy miłosne,

- obrazki dzieci,

- pocztówki,

- dywany (według autorki- im starsze, tym lepsze),

- kolekcja, np. słomkowych kapeluszy,

- antyki,

- etniczne materiały, np. w postaci poduszek lub pledów, itp. itd.

Może Wy macie jeszcze inne pomysły? Jestem ich bardzo ciekawa!

Perfekcyjnie nieperfekcyjny cz.1

Przeczytałam już połowę książki 'The Perfectly Imperfect Home' Deborah Needleman. Jak na razie zaowocowało to jedną zmianą w naszym domu: przestawieniem stołków :) Same zobaczcie:

Zmiana mi się spodobała: stołki zostają już na stałe :)

Książka wydaje się być trochę jak pamiętnik: Deborah często nawiązuje do czasów dzieciństwa lub czasów ze studiów, dzięki czemu łatwiej się ją czyta. Jak na razie nie znalazłam w niej nic, czego bym już nie wiedziała, ale warto ją czytać choćby dla samego przypomnienia :) Przygotowałam dla Was kilka porad autorki, z którymi zgadzam się w 100% :)

1. Największą pomyłką przy ustawianiu mebli jest rozstawienie ich pod ścianami. Czy to stół w kuchni, czy wypoczynek w salonie: przesuńcie go na środek pokoju! Zyskacie dzięki temu przestrzeń pod ścianami, gdzie możecie ustawić kredens, regał lub kącik do czytania. Najciekawszą wypowiedzią autorki jest ta, mówiąca, że krzesła i fotele są jak ludzie: lubią 'patrzeć na siebie'. Warto zapamiętać tą poradę ustawiając meble w salonie.

2. Często przeglądając zdjęcia Waszych domów na różnych forach spotykam się z pewnym problemem: para (rodzina) mieszka w domu od dwóch lat, ale wnętrza nadal wyglądają na zimne i niezamieszkane. W oknach makaroniki, na podłodze malutki dywanik i dwie poduszki rzucone na sofę. To za mało! Deborah podpowiada, że nie warto bać się tekstyliów. Nawet, jeśli nie jesteście przekonani do kolorów, materiały ze wzorami w stonowanych kolorach załatwią sprawę! W oknie powieście 'prawdziwe' zasłony, dywanik zamieńcie na dywan, a na sofę rzućcie kilka więcej poduszek w barwach koordynujących z kolorami pojawiającymi się w salonie.

3. Czy zauważyłyście, że te najpiękniejsze pokoje zawsze mają kilka różnych źródeł światła? Autorka radzi, że warto używać lamp stołowych nie tylko dla samego oświetlenia, ale również dla ich pionowych linii, które w pokoju pełnym poziomych linii mebli będą wręcz zbawienne!

Na część drugą zapraszam Was już wkrótce :) Pozdrawiam,