Tapetowe szaleństwo... w 3D

Ci, którzy obserwują mnie na Instagram wiedzą, że tuż przed Świętami zamawiałam nowe tapety . Nic nikomu nie mówiąc, zwarłam półdupki i gdy mąż wyjechał do pracy zaczęłam tapetować w jednym pokoju... Pamiętacie jeszcze moje biuro z głową Edka czujnie obserwującą, co się dzieje wokół?

No więc, dzięki nowej tapecie w biurze jest już zupełnie inaczej! W sumie to pierwszy raz tapetowałam samodzielnie i muszę przyznać, że nie taki diabeł straszny, jak go malują! Szybko wyrobiłam swój własny rytm i w ciągu trzech godzin ściana była gotowa!

Tapetując nauczyłam się trzech rzeczy:

  1. Odmierz, a potem odmierz jeszcze raz! Pierwszy kawałek tapety ucięłam zbyt krótki. Zwyczajne przeoczenie, ale później wszystko dla pewności odmierzałam dwa razy. Dzięki temu nie miałam już więcej takich problemów :)
  2. Pędzel tak - ale tylko do nakładania kleju! Niestety zrobiłam ten błąd, że kupiłam specjalny pędzel do wyrównywania powierzchni tapety. Szybko zorientowałam się, że przyciskam go zbyt mocno i rysuję powierzchnię tapety! Ale jak tu nie przyciskać, gdy nadal widać bąble powietrza??? Użyłam najwyklejszej ściereczki. Poszło, jak po maśle :) 
  3. Tępy nóż zupełnie nie nadaje się do robienia dziur na kontakty i gniazdka elektryczne! Im ostrzejszy nóż, tym mniej poszarpanych kawałków tapety...

Ale ja tu gadu, gadu, a Wy chcecie przecież zobaczyć w końcu nową ścianę w biurze :)

Wszyscy nasi goście, łącznie z moimi rodzicami na Skype'ie myśleli poczatkowo, że to prawdziwe panele. Taki urok tej tapety - miała udawać panele w 3D, no i udaje :) Zainteresowanym zdradzę, że jej producentem jest firma Koziel... Ta sama, która zaczęła jakiś czas temu produkować słynne tapety z książkami w biblioteczce.

Kolejne zmiany...

Teraz do pełni szczęścia brakuje mi tu tylko nowych szafek na książki (których ciągle przybywa!), jakiegoś stolika za biurkiem na lampki i drukarkę (w głowie mam już nawet pomysł jaki) oraz zmianę lampy sufitowej... obecna jest z zupełnie innej bajki... Ktoś chciałby ją kupić? Proszę o kontakt mailowy: r_okoko20@yahoo.com

Choć tak naprawdę nową lampę już mam :) Czatowałam kilka tygodni na wyprzedaże, aż się doczekałam. Była przeceniona prawie o połowę :) Hurra! Niech żyje cierpliwość i zdrowy rozsądek ;) Przyszła w ogromnym pudle na początku stycznia. Cóż to była za radość przy odpakowywaniu. Aż żałuję, że nie mam z tego momentu więcej zdjęć :) Powiedzenie "daj dziecku zabawkę' byłoby zupełnie na miejscu!

tapetawbiurze144.jpg

Oczywiście przymiarka musiała być :) Zrobiłam jeszcze jedną dzisiaj, specjalnie dla Was:

tapetawbiurze141.jpg

Na zakończenie pytanie: czy czytają mnie jakieś babcie? Wszystkiego najlepszego dla wszystkich Babć... w szególności dla mojej :)

Szkoła Pięknego Wnętrza - Łóżka... kto wiedział?

Po prawie miesięcznej przerwie, posty serii Szkoła Pięknego Wnętrza powracają na łamy bloga. Wszak nie dokończyłam jeszcze uczyć Was, jak urządzić sypialnię! Wiecie już, jak prawidłowo rozmieścić meble oraz jak znaleźć dodatkowe miejsce do przechowywania, które jest przecież tak ważne w sypialni! Czas zdradzić Wam kilka moich tajnych sekretów o łóżkach! Obiecuję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie :)

6 sposobów na zagłówek

Najprostszym sposobem na nadanie sypialni szyku i elegancji jest ozdobienie łóżka ozdobnym zagłówkiem. Nie ważne, czy będzie materiałowy, czy namalowany na ścianie - zagłówki mają to do siebie, że nawet najbardziej niewygodne i brzydkie łóżka stają się dzięki nim zapraszające :) Nie żartuję! Niestety za te najpiękniejsze trzeba zapłacić grube kokosy, kreatywni mogą na nich jednak nieźle zaoszczędzić! Najważniejsze to mieć pomysł...

  1. Zagłówek zrobiony z tapety okolonej ozdobną listwą. Wystarczy tylko przykleić tapetę bezpośrednio nad łóżkiem, Im spokojnieszy wygląd sypialni, tym bardziej wzorzysta może być tapeta!
  2. Zagłówek namalowany na ścianie. Portal Good Housekeeping oferuje darmowy szablon, dzięki któremu będziecie mogli go samodzielnie namalować.
  3. Tapicerowane kwadraty. Bardzo prosty do wykonania zagłówek! Zajrzyjcie na All Things Thrifty, żeby zobaczyć, jak zrobić podobny.
  4. Zagłówek zrobiony z desek. Im starsze, tym lepiej. 
  5. Białe Grochy pokazuje we wspaniały sposób, jak z natańszego łóżka zrobić prawdziwe, tapicerowane łoże. 
  6. Starannie przymocowane do ściany duże ramki na zdjęcia są wprawdzie niekonwencjonalnym podejściem do zagłówków, z pewnością jednak bardzo intrygującym!

Dobrze ubrane... łóżko

Istnieje wiele sposobów ubierania łóżka... Prawda jest taka, że każdy designer i stylista ma swoją tajemną technikę. O mojej mogliście niedwano przeczytać w poście Jak udekorować sypialnię w 3 krokach.

Najpiękniej zawsze prezentują się łóżka w nasłynniejszych sklepach wnętrzarskich, jak House of Fraser, Pottery Barn... zauważyliście? Wszystko dlatego, że ubierając łóżko na wystawę, trzymają się zasady, którą lubię nazywać Skoordynowane Szaleństwo :) Gdy wytłumaczę już, o co w tym chodzi, przyznacie mi rację z tą nazwą ;)

Trzymając się tej zasady nigdy nie popełnicie gafy, a Wasze łóżka zawsze będą zachwycać starannym wyglądem. Proponuję, żebyście sami przekonali się o tym na własnej skórze i spędzili trochę czasu bawiąc się poduszkami i narzutami. Zobaczycie, że wkrótce wejdziecie do takiej wprawy, że nie będziecie o tym nawet musieli myśleć :)

 

Moje dwie drobne rady na zakończenie to:

  • zawsze, ale to zawsze użyjcie tej jednej, dekoracyjnej poduszki w kolorze innym, niż reszta poduszek, narzut i pościeli!
  • nigdy, przenigdy nie zostawiajcie łóżka udekorowanego w ten sposób: (no chyba, że pracujecie w hotelu...)

Jestem ciekawa, jakie Wy macie u siebie zagłówki. Kupione, czy własnoręcznie zrobione? Czy gdybyście mieli szansę, podjęlibyście się ich wykonania, czy wolelibyście za nie zapłacić? No i oczywiście... jak Wy dekorujecie swoje łózka?


Piekło próbkami usłane

Moi rodzice szykują się do generalnego remontu kuchni, z wymianą szafek wkłącznie. Po szczegółowej konsultacji ze mną rozpoczeli poszukiwania odpowiednich frontów mebli, tapet, blatów, podłóg...  wszystko ma być nowe! Szybko jednak zaczął pojawiać się pewien problem... 

Próbka tak - ale najpierw za nią zapłać!

Ilekroć chcą przynieść ze sobą do domu próbkę tapety lub podłogi, aby zobaczyć, czy to napewno odcień, którego szukają, sprzedawcy robią ogromne problemy! Tapety nie można - trzeba kupić całą rolkę!!! Kawałka podłogi nie wolno - trzeba kupić całe pudło!!! Zrezygnowani wychodzą ze sklepu bez niczego... Tracą na tym nie tylko moi rodzice, ale również sprzedawcy, którzy najprawdpodobniej zyskaliby w nich nowych klientów. 

W Irlandii, to jest nie do pomyślenia! Na półkach zawsze leży ta jedna specjalna rolka tapety, z której można udzierać sobie próbki. No bo skąd ja mam wiedzieć, czy ten wzór lub kolor na pewno będzie pasował z moimi zasłonami/kolorem ścian/meblami, itp.? W sklepach pasmanteryjnych można poprosić o kawałek materiału z rolki. W budowlanych z uśmiechem wręczą Ci kawałek wykładziny, płytki czy drewnianej podłogi (żeby wymienić tylko kilka), jeśli nie jesteś pewien, czy to właśnie tego szukasz. Klienci są zadowoleni unikając przypadkowych zakupów i stresu, a sklepy zadowolone, że klient szczęśliwy. Wszyscy żyją w pełnej harmonii... no, prawie wszyscy, bo kupowanie farb z mieszalnika graniczy z cudem, ale to już historia na oddzielnego posta :)

 

Ogólny problem?

Czy mieliście kiedyś podobny problem z zabieraniem różnych próbek do domu? Czy pojawia się on wszędzie, czy może tylko w małych miastach (moi rodzice mieszkają w małej miejscowości pod Poznaniem)? Jak sobie daliście z tym radę? 

Create your free online surveys with SurveyMonkey , the world's leading questionnaire tool.

Jestem zaskoczona...

Naprawdę jestem bardzo zaskoczona całą tą sytuacją. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw :( Dlaczego tak rozwinięty kraj, jakim jest Polska, nadal miewa takie drobne problemy? Czyż życie nie byłoby przyjemniejsze bez nich? No i przede wszystkim, czyż nasze polskie wnętrza nie zyskałyby bez takich przypadkowych zakupów?


Zwierzęce przysmaki

Rozśmieszają mnie, rozczulają, pocieszają, gdy mi smutno, utrzymują w dobrej kondycji... O kim mowa? O moich dwóch czworonożnych pieszczochach oczywiście :) Rubee i Holly są z nami już od kilku lat i nie mogę sobie wyobrazić życia bez nich. 

 

Rubiego i Holly krótka historia

Od dziecka moim marzeniem było mieć psa, jednak alergia taty nie pozwalała nam na trzymanie żadnych zwierząt w domu. Gdy tylko wprowadziliśmy się z D. do naszego własnego domu, oznajmiłam, że chcę psa :D  I całe szczęście mówiąc to wiedziałam, że sam jest miłośnikiem tych uroczych czworonogów, bo nawet specjalnie go namawiać nie musiałam :) W ten oto sposób cztery lata temu zamieszkał z nami angielski Springer Spaniel - Rubee.

Jakiś rok później znajoma z pracy zaczęła opowiadać, jak jej sąsiad traktuje kilkumiesięczną suczkę... trzymał ją zimą na dachu (!!!) bez żadnego posłania i jedzenia. Koleżanka ją dokarmiała, gdy sąsiada nie było w domu... Mnie serce się krajało słysząc te opowieści. Pamiętam, jeździłam do domu i opowiadałam mężowi o tej bidulce. Wkrótce znajoma powiedziała, że coś trzeba z tym zrobić, a ja zgłosiłam się na ochotnika... zapukałam do drzwi idioty. Otworzył mi niechlujny, łysiejący pan w średnim wieku z brylami jak u Stępnia z Trzynstego Posterunku (pamiętacie?). Powiedziałam, że chciałabym odkupić tego psa od niego, na co on odszczeknął niegrzecznie, że jeśli ją chcę mogę ją sobie zabrać i... zatrzasnął mi drzwi przed nosem! Winnie (bo tak suczka miała pierwotnie na imię) była wychudzona i panicznie bała się samochodu. Pod czujnym okiem weterynarza doszła jednak szybko do siebie, wkrótce nauczyła się też, że jazda autem oznacza wspaniałe przygody - podróże na plażę, do lasu, itp. Teraz, gdy tylko widzi otwarty bagażnik radośnie do niego wskakuje :) Raz wskoczyła nawet sąsiadce do samochodu :) Bagażnik, to bagażnik, nie? Co to za różnica, do kogo należy :)

Obecnie Holly nie odstępuje mnie na krok (piszę to z Holly leżącą pod moim krzesłem). Czasem jest też bardzo zazdrosna o Rubiego, dlatego szybko musieliśmy się nauczyć drapania pod uchem na dwie ręce jednocześnie. Ci, którzy mają więcej, niż jednego psa wiedzą o czym mówię :)

holly14.jpg

Jak rozpieścić czworonoga

Cała nasza rodzina (z wyjątkiem D. siostry, która panicznie boi się psów) jest zakochana w Rubee i Holly i strasznie je rozpieszczają. Ilekroć rozmawiam z rodzicami na Skype, muszę im pokazać wnuki (bo tak je dla żartu nazywają) :) Ilekroć przyjeżdżają do nas na urlop, przywożą ze sobą dla nich jakieś smakołyki i zabawki :) Moi teściowie z kolei zawsze kupują im u rzeźnika pyszne kości :) A jak ja je rozpieszczam? Piekę im ciasteczka o smaku masła orzechowego, które każdy szczekający czworonog uwielbia :) Są bardzo proste do zrobienia, a ja wiem przynajmniej, co jedzą :) Nie ma w nich żadnej chemii, konserwantów czy barwników. Zawsze piekę więcej i rozdaję później znajomym i sąsiadom.

 

Biszkopty dla psów

Składniki:

-2 szklanki mąki razowej lub bezgluteinowej,

-1 szklanka płatków owsianych,

-1/3 szklanki masła orzechowego,

-3/4 szklanki gorącej wody.

W misce mieszam ze sobą wodę i masło orzechowe. Dodaję płatki owsiane, a następnie mąkę. Ugniatam tak długo, aż powstanie gładka, jednolita masa o konsystencji modeliny (jeśli klei się do rąk, dodaję jeszcze trochę mąki). Nagrzewam piekarnik do 180 stopni. Ciasto rozwałkowuję na około pół centymetra grubości i kroję na kawałki. Biszkopty piekę około 40 minut. 

ciasteczkadlapsw142.jpg

Dla zabawy lubię wycinać ciasto foremkami o kształcie kości (foremki udało mi się znaleźć w Tk&Maxx). Biszkopty zawsze przechowuję w ogromnym słoju, dzięki czemu przetrwają nawet do kilku tygodni. Jest to naprawdę super prosty do zrobienia przepis: 10 minut robienia, 40 minut pieczenia i voila! Bałaganu w kuchni też po nim za wiele nie ma, za co jeszcze bardziej go lubię :) No i oczywiście miny psów, gdy widzą przed sobą takiego biszkopta... bezcenne :)

rubeeibiszkopt14.jpg

Jak udekorować sypialnię w 3 krokach

Pochowaliście już wszystkie świąteczne ozdoby? U mnie wszystko już poznikało, dom wydaje się jednak bez nich taki pusty... Odczuwam to najbardziej w kuchni i salonie, gdzie w miejscach, gdzie dotychczas były ozdoby zieje pustkami. Wiecie, co mnie w tym wszystkim najbardziej śmieszy? Że my jeszcze dobrze ozdób nie pościągaliśmy, a w sklepach już można było kupić wielkanocne jajka! Szaleństwo się szerzy! Czy to tylko w Irlandii, czy Wasi sprzedawcy też Wielkanocy jakoś doczekać się nie mogą?

 

Ciężkie wybory

Do mojej listy zadań na ten rok będzie musiało dojść odmalowanie ścian w sypialni... Gdy zdjęłam gałąź z papierowymi płatkami śniegu znad łóżka, moim oczom ukazały się 'plamy' wokół ramek, które od lat wisiały na tej ścianie... Gdy kupowałam farbę do sypialni (Crown - Smoulder), w ofercie była tylko w wersji mat, co w teorii oznacza, że farba po nałożeniu na ścianę ma głębszy kolor, ale i szybciej się brudzi... każde dotknięcie ściany wiąże się z zostawieniem na niej śladu. O ile w sypialni takie ściany wytrzymają nawet kilka lat, w przedpokoju lub kuchni nie miałyby prawa przeżyć kilku miesięcy :D Zwłaszcza z psami i/lub dziećmi.

Sypialnię na pewno odświeżę tym samym kolorem farby, ponieważ nam obojgu ten odcień bardzo się podoba i dobrze się z nim czujemy. Zastanawiam się tylko, czy gdybym miała większy wybór, nadal wybrałabym matową wersję... z jednej strony kolor, ale z drugiej te plamy... wydaje mi się, że szukałabym czegoś półmatowego... wiecie, żeby wilk był syty i owca cała :)

Gdy tak sobie dumałam nad powagą wyboru farby, zauważyłam, jak pusto jest w pokoju bez ramek nad łóżkiem! Wtedy wpadłam też na pomysł, aby pokazać Wam na przykładzie mojej sypialni, jak bardzo dodatki mogą odmienić wygląd zwykłej sypialni!

 

Jak ważne są dodatki

Najpierw zdjęcie z przed. Na chwilę pozbyłam się wszystkich zbędnych dekoracji i dodatków. Sypialnia wygląda jak milion innych, nudnych pokoi:

sypialniaposwietach141.jpg

Pozwólcie, że zacznę od ścian... Ja nazywam je biżuterią domu. Możecie ubrać sukienkę i wyglądać zwyczajnie, albo założyć do niej biżuterię i wyglądać jak milion dolarów. Tak samo jest ze ścianami w domu :) Ja zawiesiłam u siebie trzy identyczne, dość duże czarne ramki, z białym passepartout i czarno-białymi zdjęciami kwiatów (kupionymi lata temu w Ikea). Mogłam wybrać coś kolorowego, ale chciałam, aby kontrast pomiędzy kolorem ścian, a łóżkiem był niezakłócony. Jeśli chcecie odwrócić uwagę od brzydkiego łóżka lub wezgłowia, wybierzcie coś przykuwającego uwagę - na przykład coś ogromnego (tapeta w wyraźne wzory) lub bardzo barwnego (np. duży, kolorowy obraz):

sypialniaposwietach143.jpg

Kolejnym krokiem ku pięknej sypialni jest udekorowanie łóżka. Bo wiecie - sama dekoracja ścian, czy okien nie wystarczy! Ręka do góry, kto o tym wiedział :) I oczywiście nic tak nie upiększa sypialni, jak biała pościel. Uwaga - będę teraz bardzo radykalna, ale jeśli nie macie już 10 lat, powinniście pozbyć się kolorowej pościeli w kwiatki i graficzne wzory i od dzisiaj zacząć kupować tylko białą! Sypialnia będzie dzięki niej zawsze wyglądała na świeżą i czystą. Poza tym, łatwiej dobierzecie do niej drugą część dekoracji łóżka, czyli ozdobne poduszki :)

Kilka poduszek rzuconych na łóżko uczyni pokój bardziej zapraszającym i przytulnym. Moim trickiem na dobrze dobrane poduchy jest zabawa kolorem i teksturą:

1. KOLOR

- jedna poduszka nawiązująca kolorem do obrazków znad łóżka,

-poduszki pasujące kolorem do zasłon,

- jeden kolor kontrastujący.

ALE UWAGA! - wszystkie kolory muszą ze sobą współgrać!

2. TEKSTURA

-jeśli coś pluszowego (np. welwet)- koniecznie też coś świecącego dla kontrastu

-jeśli coś naturalnego (np. len) - koniecznie coś futrzanego dla kontrastu

-jeśli coś skórzanego - dla kontrastu również coś pluszowego

ALE UWAGA! Nie mieszać ze sobą wszystkich możliwych tekstur! Dwa kontrasty wystarczą. Reszta poduszek niech pozostanie np. półcienna.

sypialniaposwietach144.jpg

Oczywiście nie możemy zapomnieć o pledzie :) Po cóż komukolwiek pled, zapytacie? Po pierwsze - aby się nim dodatkowo okryć, gdy zrobi Wam się zimno (zwłaszcza, jeśli Wasz małżonek lubi kraść Wam kołdrę w nocy :)). Po drugie - aby udekorować nim łóżko. Mój pled pasuje kolorem do fioletowych poduszek i zasłon, łącząc ze sobą w ten sprytny sposób wszystkie kolory w spójną całość :)

sypialniaposwietach146.jpg

Nadeszła pora na najprzyjemniejszą część, czyli drobne dodatki: dodatkowe koce, szkatułki na biżuterię, ramki na zdjęcia ustawione na szafkach nocnych, itp. Oczywiście wszystko było dokładnie przemyślane i pasuje wyglądem do sypialni:

sypialniaposwietach147.jpg

To naprawdę jest dziecinnie proste! Spróbujcie i jestem pewna, że zakończycie 100% sukcesem! Jeśli nie możecie sobie pozwolić na kupno nowych dodatków, zamieńcie je miejscami z salonem :) W ten sposób dwa pokoje, nie jeden, zyskają zupełnie nowy wygląd. A czyż nie ma lepszej pory roku na takie eksperymenty, jak początek nowego roku??? Dajcie znać, jak Wam poszło! Już nie mogę doczekać się Waszych opinii!

sypialniaposwietach148.jpg