Metamorfoza pokoju pięcioletniego chłopca, czyli kolejna realizacja mojego projektu

Nie zdążyłam jeszcze dobrze wypocząć po urlopie (!), a już dokonałam kolejnej metamorfozy pokoju, tym razem pięcioletniego chłopca. To rok pełen zmian dla Rickiego – niedawno urodziła mu się siostra, we wrześniu zaczyna szkołę, a zafascynowany starszymi kuzynami, polubił wrestling- to jego pierwsze poważne hobby. ‘Mały’ przestał już być taki mały – zaczął rosnąć tak szybko, że zaczęło brakować mu miejsca w jego dziecięcym łóżku!

Rodzice Rickiego postanowili przenieść go do trochę większego pokoju... tu wkroczyłam ja z moimi pomysłami.  Więcej na ten temat mogliście przeczytać w poście Friday’s Decor Doctor na żywo w pokoju dzieci.

metamorfoza pokoju chłopca

 

Początkowo pokój służył jako sypialnia gościnna/pokój do przechowywania. Oczyszczony z niepotrzebnych rupieci okazał się większy, niż mi się początkowo wydawało! Z największą przyjemnością obserwowałam, jak okropny żółty kolor ściany znika pod kolejnymi ruchami mojego wałka malarskiego. Nowe, szarawe ściany podziałały jak komplement dla ramy łóżka i podłogi: kto by się spodziewał, że mają taki ładny kolor? 

Pokój PRZED

Pokój PRZED

Pokój W TRAKCIE

Pokój W TRAKCIE

Jedna rolka taśmy malarskiej oraz pół godziny malowania – tylko tyle potrzebowałam, żeby namalować centralny punkt wystroju pokoju. To na tym kółku za chwilę przykleję naklejkę ścienną z wizerunkiem ulubionego wrestlersa Rickiego. Jestem coraz bardziej podekscytowana – Ricky w ogóle nie wie, jak będzie wyglądał jego pokój – to niespodzianka. Czy mu się spodoba moja metamorfoza? 

Musiałam zmieścić się w budżecie, dlatego kupiłam najtańszą pościel, jaką mogłam znaleźć – Krakris z Ikea. Narzutę na łóżko wraz z baldachimem uszyłam sama z pomarańczowej tkaniny Sofia z Ikea. Dywan, zasłony oraz pudełka pod łóżkiem są również z tego sklepu. I zanim zapytacie - nie, to nie reklama :) Tak naprawdę jedyną rzeczą, która była kupiona w innym miejscu, to ogromna poduszka ombre na podłodze – upolowałam ją w dziale ogrodniczym w TK&Maxx. 


Jak urządzić pokój chłopca

Pasy na ścianie i dodatkach są użyte specjalnie – oszukują oko do myślenia, że pokój jest szerszy i większy, niż w rzeczywistości. Aby jednak nie zagracać powierzchni podłogi (co dodatkowo potęguje wrażenie przestrzeni), użyłam:

  • pudełek na zabawki, które wsunęłam pod łóżko;
  • półek ściennych;
  • wiklinowych koszów zawieszonych na wieszakach.

Na chwilę obecną pokojowi brakuje tylko rzeczonych półek na ścianie oraz lampy sufitowej: bierzemy się za nie z teściem już za kilka godzin. W międzyczasie pozwoliliśmy Rickiemu zobaczyć jego nowy pokój: co 10 minut wołał z dołu, czy już może wejść na górę, taki był podekscytowany. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia jego miny, gdy wszedł do środka. Zamilkł na chwilę, po czym od razu pokazał palcem na naklejkę ścienną i zawołał ‘wooooow’! Uśmiech nie schodził mu z buzi. O 18 powiedział mamie, że chce już iść spać. To był dla mnie największy komplement: małego nigdy nie można zapędzić do łóżka :D

To był ciężki i pracowity, ale bardzo miły dzień. Takie dnie lubię najbardziej!

Wkrótce więcej zdjęć pokoju: tym razem wykończonego na tip-top (czyli ze wszystkimi detalami, zabawkami i dekoracjami)!

Jak urządzić pokój chłopca

50 pomysłów na tło fotograficzne

Nikt nie wykazuje się takimi pokładami kreatywności, jak bloger. Ciągle kombinuje, wymyśla, kreuje, tworzy... Pamiętacie powiedzenie „Polak potrafi”? Powinno zostać zmienione na „Bloger potrafi”. Okazuje się, że ja jestem właśnie jednym z tych blogerów. Wszystko zaczęło się od zwykłej, psiej budy...

 

Okazała się tak stara i spróchniała, że zwyczajnie zaczęła się rozpadać. Od znajomych dostaliśmy niedawno nową, starą postanowiliśmy więc w końcu rozebrać na części pierwsze i przeznaczyć zimą na opał. Gdy tylko zobaczyłam postarzane deski jednej ze ścian zaczęłam wyć do księżyca ze szczęścia: cóż za pięknie zniszczone drewno! Idealne do... sesji zdjęciowych!!! 

Nie mogłam jednak przestać o tym myśleć. W internetowych sklepach zaczęłam szukać teł fotograficznych. Okazało się, że te wcale do najtańszych nie należą. A przecież nie trzeba wydawać masy pieniędzy, żeby mieć kreatywne, piękne tło. Najczęściej spryt i odrobina twórczego myślenia wystarczy! Komu jak komu, ale tego akurat żadnemu blogerowi nie brakuje. W ciągu ubiegłych lat użyłam już kilkanaście takich ‘drugich planów’ – od dywanów, ścian, aż po zwykłe kartki papieru. Ale na tym przecież się nie kończy!

Jak ważne do fotografii jest tło wie każdy, kto próbował kiedykolwiek zrobić zdjęcie np. talerzowi ze świeżo upieczonym ciastem (blogerzy kulinarni), nowym kosmetykom (blogerki modowe), czy dodatkom do domu (blogi wnętrzarskie). Ale na tym się nie kończy. Instagram zaczyna stawać się coraz modniejszy, a zwykłe zdjęcia z naszego codziennego życia już nie wystarczą! Followersi szukają inspirujących fotografii pełnych koloru, czy przekazu, dlatego warto od czasu do czasu zrobić kilka przemyślanych zdjęć, zamiast wrzucać kolejne zdjęcie naszego psa czy kota...


Jesteśmy otoczeni masą teł fotograficznych. Czasem sobie nawet nie zdajemy sprawy z tego, że coś tak zwykłego, jak kolorowa chusta może stać się drugim planem naszego zdjęcia, dlatego zrobiłam dla Was listę (ściągę) aż 50 teł, które z łatwością znajdziecie w swoim otoczeniu. Mam nadzieję że zainspiruje Was ona do spojrzenia innym okiem na przedmioty codziennego użytku!

 

50 pomysłów na tło fotograficzne

1.    Duże arkusze papieru
2.    Kolorowe materiały
3.    Deski
4.    Próbki paneli podłogowych
5.    Karteczki samoprzylepne naklejona jedna obok drugiej
6.    Stare gazety/kartki z książek
7.    Mapy
8.    Kwiaty przyklejone do ściany za pomocą taśmy washi
9.    Dywany
10.    Kolorowe tasiemki przywiązanie gęsto do długiego patyka
11.    Światełka świąteczne przyklejone do ściany/deski/itp.
12.    Trawa na łące
13.    Kawałki tapet
14.    Cekinowy kawałek materiału
15.    Krzesło
16.    Płyty winylowe przyklejone do ściany jedna obok drugiej
17.    Marshmallowsy (pianki) zawieszone na kilku żyłkach
18.    Chorągiewki
19.    Ręcznik (lub ręczniki) kuchenne
20.    Ściana (duża deska) pomponów/balonów/papierowych kwiatów
21.    Ściana zrobiona z kolorowych parasoli
22.    Kolorowe bibułki, np. powycinane w fantazyjny sposób
23.    Koronki/ koronkowe firany
24.    Kolorowa brama/drzwi, ściana starego budynku
25.    Pomalowany szablonem papier pakowy
26.    Kartki z motywującymi słowami/kolorowymi obrazkami
27.    Beton
28.    Deska/ściana pomalowana farbą tablicową
29.    Parawan
30.    Półka/wnętrze szafy/szuflady
31.    Podłoga
32.    Biała roleta
33.    Obraz
34.    Obrus/stół/serwetki/talerze
35.    Blacha, np. do pieczenia
36.    Materiałowe girlandy
37.    Kasetony sufitowe
38.    Stosy książek ułożonych obok siebie
39.    Talerze (np. vintage)
40.    Deski do krojenia
41.    Papier do scrapbookingu
42.    Polaroidowe fotografie
43.    Chusty/szale (a nawet koszule! Raz użyłam koszuli męża, jako tło do zdjęć)
44.    Pościel/prześcieradła
45.    Marmurowa deska do krojenia
46.    Taca
47.    Pergamin/ folia aluminiowa
48.    Gałęzie
49.    Paleta
50.    Stare znaki/napisy

Zaletą desek jest możliwość ich malowania na coraz to inne kolory. Ja jedną pomalowałam czarną farbą, którą następnie przetarłam papierem ściernym dla uzyskania postarzanego efektu, resztę zostawiłam chwilowo w naturalnym kolorze. Łatwo je ukryć za drzwiami lub meblami, gdy nieużywane, dlatego deski zostają chwilowo moim ulubionem tłem do fotografii!

PS. Dzisiaj w nocy wróciłam z tygodniowego urlopu na Sycylii. Właśnie zabieram się za uporządkowanie wszystkich moich notatek i zdjęć z podróży, dlatego już niedługo będziecie mogli przeczytać nowy post z moimi wrażeniami z pobytu na tej dość nietypowej wyspie. Stay tuned!


Friday's Decor Doctor na żywo w pokoju dzieci

Jeśli macie problem z urządzeniem mieszkania, planujecie remont lub po prostu chcecie w niedrogi sposób odmienić wygląd swojego pokoju, trafiliście w dobre miejsce! Friday’s Decor Doctor (FDD) to seria postów, w których pomagam Wam uczynić Wasze gniazdka jeszcze piękniejszymi. Najpopularniejsze posty z tej serii do tej pory to:


Salon Lidii             Sypialnia Kasi            Mini-salon             Salon z pięknym widokiem

 

Tym razem zostałam poproszona przez mamę niemowlaka i niedługo-już-pięciolatka o pomoc w urządzeniu sypialni jej maluchów. Dziewczynka Aoife Mai (czytamy Ifa Maj) ma dwa miesiące i niedługo zacznie sypiać w swoim własnym pokoju, który teraz jest sypialnią jej starszego brata, Rickiego. Chłopiec zostanie przeniesiony obok i będzie spał na ‘dorosłym łóżku’, jako że we wrześniu tego roku ma zacząć szkołę. Pokoje mają służyć tylko do spania. Dzieci, gdy są w domu, przebywają za dnia na parterze, gdzie mają odrębny pokój zabaw, w którym mają wszystko, czego mogą potrzebować: od zabawek, telewizor z grami, aż po akwarium z rybkami. 

 

Zdradzę Wam, że mamą maluchów jest moja szwagierka, a Ricky o którym pisałam wcześniej, to mój chrześniak. Eleanor dała mi dużą swobodę w doborze kolorów i dodatków. Zasugerowała mi jednak, że chciałaby, żeby pokój Aoify wyglądał jak sypialnia księżniczki i był żółto-różowy. Mój budżet na oba pokoje to plus/minus 300 euro (wyłączając koszt farby). 

Sypialnie mają być tak urządzone, aby dzieci w nich mogły mieszkać latami, bez potrzeby malowania ścian, wymiany większości mebli, czy dodatków. Z tym problemem boryka się mnóstwo rodziców. 

 

Jak urządzić pokój dziecka, aby nasze pociechy mogły w nich dorosnąć?

 

Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę kolory, których użyjemy. Pokój Aoify na przykład będzie miał różowe dodatki. Która młoda dziewczynka nie lubi otaczać się tym kolorem, czy czuć się jak księżniczka? Całość ożywimy wyrazistym, żółtym kolorem. Pokój Rickiego będzie dla odmiany szaro-pomarańczowy z kilkoma niebieskimi akcesoriami. To taka mała odmiana do standardowego, niebieskiego lub zielonego koloru, który najczęściej pojawia się w pokoju chłopców. 

 

Podczas gdy w pokoju Aoify łóżeczko z czasem zostanie wymienione na prawdziwe łóżko, w pokoju mojego chrześniaka muszą zostać wszystkie obecne meble. Jedynym nowym meblem, który ma się pojawić w pokoju, to wielka, zygzakowa półka na książki, którą Eleanor kupiła kiedyś bez zastanowienia w Ikea i która od tamtego czasu nie miała swojego prawdziwego miejsca. To ważne, aby dokładnie przemyśleć, jak będzie się zmieniał pokój z upływem lat. U Aoify wystarczy zmienić tylko jeden mebel – u Rickiego naklejkę nad łóżkiem, aby totalnie zmienić charakter pokoju!

W obu pokojach użyjemy odpornej, zmywalnej farby, dzięki czemu rodzice nie zaczną panikować, jeśli dzieciom zdarzą się ‘wpadki’ z kredkami, czy farbami. Pokój dziewczynki zostanie dodatkowo pomalowany specjalną, rozświetlającą farbą, która odbija od siebie światło wpadające przez okno, rozjaśniając pokój. To ważne – wnętrze jest naprawdę małe i ciemne!


Tak wyglądają pokoje na chwilę obecną. Z lewej obecny pokój Rickiego, a nowy pokój Aoify w przyszłości, z prawej sypialnia gościnna, która wkrótce stanie się pokojem mojego chrześniaka.

Tak wyglądają pokoje na chwilę obecną. Z lewej obecny pokój Rickiego, a nowy pokój Aoify w przyszłości, z prawej sypialnia gościnna, która wkrótce stanie się pokojem mojego chrześniaka.

Pisałam przed chwilą o naklejce nad łóżkiem Rickiego: mały jest od jakiegoś czasu zafascynowany wrestlingiem, a naklejka przedstawia jego ulubionego wrestlera John Cena (uczę się razem z dziećmi – znam już kilka nazwisk najsłynniejszych światowych wrestlerów i widziałam jedną walkę na żywo!).
Chłopcy w tym wieku zmieniają zainteresowania z prędkością błyskawicy. Ro temu jego ulubieńcem był Piotruś Pan i kapitan Hook, a od niedawna, głównie za sprawą swoich starszych kuzynów, wrestling. Niech pokój dziecka odzwierciedla jego zainteresowania. Dzięki temu naprawdę poczuje się jak u siebie. A naklejkę łatwo odkleić od ściany (bez pozostawiania na niej śladów), dzięki czemu w przyszłości Eleanor będzie ją mogła wymienić na coś bardziej odzwierciedlającego dziecięce zainteresowania.

Dwie części metamorfoz pokoi dzieci są już zakończone: projekty, które zostały zatwierdzone przez rodziców i zakupy – w mojej sypialni gościnnej leżą tony pudełek i torb z zakupami. Gdy tylko wrócę z wakacji na Sycylii, biorę się za przemianę sypialni Rickiego. Już nie mogę się doczekać – to moja ulubiona część mojej pracy! Będziecie naocznymi świadkami tego, co się będzie działo :)


Najlepszy obiad na upalne dni: łosoś w przyprawie cajun

Znajoma próbowała wpoić mi niedawno do głowy, że Polki są uważane za jedne z piękniejszych w Europie, ponieważ na jednego pana przypadają trzy panie. ‘To walka o przetrwanie – panów zdobywają tylko najpiękniejsze, najzdolniejsze i najzgrabniejsze okazy’ - powiedziała. Czy to prawda? Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że przykładamy dużą wagę do tego, co jemy. Tak zostaliśmy nauczeni i tak mamy we krwi. Śmieciowe żarcie pojawia się sporadycznie od czasu do czasu na naszych talerzach, ale od razu myślimy sobie, że jutro już musimy ugotować coś mega zdrowego. Czujemy się winni i próbujemy odpokutować w ten sposób nasze winy.

Ja ostatnio wpadłam ze skrajności w skrajność. Zawsze starałam się zdrowo odżywiać, ale nie wiadomo, czy to stres, brzydka pogoda, czy ogólne złe samopoczucie sprawiły, że jadłam śmiecia za śmieciem: ciasteczka, czipsy, lody, ciasta (batonów nie lubię)... Owoców i warzyw z kolei tyle co kot napłakał.  Waga stopniowo, acz stanowczo posuwała się w górę. Nic dziwnego, że brakowało mi energii: ciało nie miało jej z czego pobierać! Dobudzić się próbowałam każdego dnia kolejnymi kubkami kawy. Kiedyś piłam jedną na dzień... teraz czasem i na trzech się nie kończyło. 

Trwało to miesiąc, może dłużej. Oprzytomnienie przyszło wraz z wynikami badań mojej krwi: podejrzenie cukrzycy i niedoczynności tarczycy. Poczułam się, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Co ja ze sobą najlepszego zrobiłam? Tak się zaniedbać? Owszem, pana mam już upolowanego, ale co, gdy nagle zacznie spoglądać na inne, nowsze modele? 

Zrobiłam porządki w swojej głowie oraz szafce ze słodyczami. Jak na odwyku zrobiłam rachunek sumienia i wyrzuciłam wszystko, co niezdrowe – w ten sposób nie będzie kusić. Wolę ten sposób, niż chowanie słodyczy po kątach. Wypróbowaliśmy już tą metodę z mężem i okazała się niewypałem. Denis miał pochować wszystkie ciastka, które sobie kupił, bo ja mam tak, że jak nie ma, to nie muszę jeść. Jem, jak jest. Tak więc schował wszystko i dumnie mi oznajmił, że nigdy ich nie znajdę. 

Kilka dni później weszłam do sypialni gościnnej wymienić torebkę (trzymam je tam w szufladach komody), gdy moim oczom ukazało się kilka opakowań moich ulubionych herbatników. No bo on myślał, że ja tam nigdy nie zaglądam! Oczywiście wrócił z pracy do domu i zastał mnie pałaszującą ciastka maczane w herbacie. Są, to jem. Taką mam ‘silną’ wolę!

 

Wiadro zimnej wody zostało wylane na moją głowę w najlepszym z możliwych momentów. Teraz jest najłatwiej zrzucić wagę i zacząć się zdrowiej odżywiać. Warzywa staniały, jest ciepło, nie chce się tyle jeść... Ja chociażby dlatego lubię lato. Moje (dobre) nawyki żywieniowe wróciły do normy, a ja mam więcej energii i mniej w pasie.

 

Proste danie na lato: łosoś na ostro

Moim ulubionym obiadem jest teraz łosoś zapiekany w przyprawie cajun. To taka moja własna odmiana tradycyjnego ‘fish&chips’ (ryba z frytkami), z którego słynie Irlandia. Jest to bardzo proste i mega szybkie do wykonania danie. Łososia sypiemy przyprawą cajun, zawijamy w folię aluminiową i pieczemy w piekarniku 20 minut. W tym czasie przyrządzamy sałatkę z sałaty, pomidora, cebuli i papryki, delikatnie polewając całość naturalnym jogurtem. Uwielbiam to połączenie: pikantność łososia i delikatność sałatki z jogurtem. Nauczyłam się tego tricku od moich znajomych z Pakistanu i Indii. Pycha w gębie – pozwolę sobie stwierdzić.


Ponowne badania krwi wykazały, że nic mi nie jest: jestem zdrowa, jak ryba. Potrzebny mi był jednak ten dzwonek alarmowy – oprzytomniałam. Nie chcę za kilka lat spoglądnąć wstecz i pomyśleć sobie, że najprzyjemniejsze momenty mojego życia wiązały się z tanimi herbatnikami, czy czipsami serowo-cebulowymi i nieświeżym oddechem. Chcę spojrzeć wstecz i zobaczyć zdrowo wyglądającą, seksowną trzydziestoparolatkę, która czerpie z życia to, co najlepsze i co najważniejsze – ma do tego mnóstwo energii. A jak Wy chcielibyście pamiętać siebie? 


Jak urządzić wynajmowaną sypialnię, aby nowe dodatki pasowały (wszędzie) latami?

Statystyki mówią, że aż 40% Polaków mieszka w wynajmowanych domach. Urządzenie wynajmowanego mieszkania jest jednak jak układanie puzzli: każdy kawałek musi do siebie pasować, ale musimy się nieźle nagłowić co z czym połączyć, aby całość miała sens i jeszcze ładnie wyglądała. Czy da się dokonać tego prawie niemożliwego czynu?  Wszak trzeba mieć na uwadze nakazy i zakazy właściciela domu, wybrać przedmioty które będą wszędzie pasowały oraz pamiętać o budżecie. A co zrobić, gdy dodatkowo mamy wysokie standardy i chcemy mieszkać ŁADNIE? Niemożliwe? A jednak! Zobaczcie, jak wspaniale udało mi się odmienić wygląd tej niepozornej sypialni: dzięki mojej metamorfozie stała się kobieca, kolorowa i elegancka.

Często piszecie, że chcielibyście zobaczyć projekty moich wnętrz przelane na rzeczywistość. Dzisiaj daję Wam tą szansę. Pierwotny projekt sypialni wyglądał tak:

Jednak klientce nie spodobała się tapeta (stwierdziła, że jest zbyt starodawna), dlatego ostatecznie stanęło na tej wersji:

Moja klientka mieszka w tym uroczym domku już od kilku lat, ale dopiero teraz postanowiła trochę go upiększyć. Zaczęła od sypialni, jako że w niej spędza najwięcej czasu. Szalone godziny pracy sprawiają, że wieczorami myśli już tylko o łóżku. Podczas rozmów na temat projektu zdradziła mi, że lubi otaczać się kolorami. Różowa poduszka na jej łóżku musiała być chyba manifestem jej osobowości (zdjęcie poniżej) i to ona posłużyła mi ostatecznie za inspirację pokoju. Właścicielka domu zgodziła się tylko na wytapetowanie ściany za łóżkiem i zawieszenie kilku ramek. Malowanie ścian i inne poważniejsze zmiany już nie wchodziły w rachubę.

Wybrałam musztardową tapetę, która nie tylko spodobała się mojej klientce, ale mam wrażenie, że jest odbiciem jej osobowości – wesoła i ciepła, z niewymuszoną elegancją. Namalowane na niej beżowe kwiaty naśladują kolor ścian, podczas gdy liście – dywanu, co pięknie połączyło wszystko w jedną, spójną całość. Najważniejsze elementy układanki zostały do siebie dopasowane.

Sznurek wiszący nad łóżkiem to najsprytniejszy wynalazek, jaki do tej pory widziałam – to wyłącznik lampy sufitowej. Można zgasić światło bez wstawania z łóżka! Poprzedni sznurek raczej nie zdobił, dlatego wymyśliłam inny sposób jego ozdobienia: stary frędzel do zasłon zawieszony na długiej tasiemce. Idealnie wyglądałby tu sznur drewnianych kulek różnej wielkości, jednak budżet ograniczył nas do szukania innych pomysłów. Oszczędziłyśmy również na obrazkach w ramkach (wizerunki motyli zostały znalezione w Internecie i wydrukowane na zwykłych kartkach papieru, podczas gdy rama nad komodą została ozdobiona resztką tapety) oraz dodatkach z Ikea.

Zaoszczędzone pieniądze wydałyśmy na pozostałe części wyposażenia pokoju. Kolorystyka poduszek i dodatków została tak dobrana, aby klientka mogła je użyć w praktycznie każdym wnętrzu, bez obawy, że nie będą do niego pasowały (zaletą wynajmowanych mieszkań są ściany pomalowane na neutralne kolory). Nie wierzycie, że to możliwe? Zobaczcie poniżej – zrobiłam próbę w mojej własnej sypialni! W ten sposób nowe przedmioty będą jej służyły lata. Są dobrej jakości, więc wprowadzają sobą nutkę elegancji. Coś, czego brakuje wynajmowanym pokojom, nieprawda?

Cały sekret pięknie urządzonych, wynajmowanych wnętrz polega na tym, aby zaoszczędzone w jednym miejscu pieniądze wydać na coś lepszej jakości. Coś, co będzie nam służyło lata i co będzie pasować praktycznie wszędzie. I jak się okazuje, to wcale nie muszą być beżowe lub neutralne dodatki: kolorowe spiszą się równie dobrze!