Uwaga! Urządzam za darmo!

Mam dla Was pewną propozycję... Myślałam o tym już kilka miesięcy temu, ale jakoś ciągle brakowało czasu, potem w ogóle mi się odechciało, aż teraz, za sprawą maila od kochanej Mirki doszłam do wniosku, że czas złapać byka za rogi. Chcę wprowadzić nową serię postów, coś na zasadzie "Poradź się Wioli", gdzie będziecie mogli przesłać mi zdjęcia swojego pokoju, a ja pomogę go Wam udekorować. Myślę, że piątki będą do tego idealne, co myślicie? Chcę, abyście włączyli się do tworzenia tej serii i pomogli mi znaleźć dla niej odpowiednią i 'chwytliwą' nazwę ('Poradź się Wioli' kojarzy mi się ze stroną magazynu Bravo Girl, gdzie dziewczęta zadawały baaaardzo dziwne pytania).

Zaczynam w przyszły piątek. Jeden tydzień - jeden pokój. Łącznie 52 pokoje w 2013 roku! Pomogę pierwszej osobie, która napisze maila z prośbą o pomoc, dlatego kochani - szybciutko do klawiatur! Jestem bardzo podekscytowana, a Wy?

nowaseripost12.jpg

Foto: 79ideas.com

I've some idea... It jumped into my head few months ago, but I didn't have enough time then to think more about it. Recently I just didn't feel like doing it anymore, but this time, thanks to email from lovely Mirka, I've decided to grab bull by the horns. I am talking about a new series of a blog posts, where I could help you decorate your rooms. I think Fridays will be perfect for it, don't you think? I wanna ask you for your help though - help me figure out some great and catchy name for it.

wiolapodpis.jpg

I want to start next Friday. One room per week. That means 52 rooms in 2013! I'll help the first person who'll send me an e-mail asking for help, so let's the fun begin! I am so excited - are you?

Tildze mówię NIE

Tilda we wnętrzach... W moich oczach temat długi i szeroki jak rzeka. Albo jeszcze szerszy. Wyobraźcie sobie taką sytuację: przekraczacie próg mieszkania nowo zapoznanej niedawno koleżanki. Zaprosiła Was na kawę i ciacho. Z ciekawością rozglądacie się wokół i jesteście zachycone pięknymi wnętrzami...aż nagle Wasze oczy spostrzegają Tildę. I to nie jedną, czy dwie, ale 5!!! Jedna w kuchni, dwie w salonie na sofie, dwie w sypialni...Znacie koleżankę na tyle dobrze, że wiecie, że nie ma jeszcze dzieci, skąd więc te pluszaki w jej domu? Owszem, są urocze, ale czy nie są zbyt...infantylne?

Piszę o tym dlatego, że Tildę coraz częściej spotkać można na blogach, a nawet... w księgarniach, o czym przekonałam się na własnej skórze. Nie zrozumcie mnie żle - podziwiam umiejętności krawieckie i kreatywność jej twórców, nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że są jak ładniejsze wydanie misiów pluszowych, których każdy miał co najmniej kilka za młodu.

Nie mam nic przeciwko Tildze w pokoju dziecięcym, jednak takim dekoracjom w 'dorosłych' wnętrzach mówię stanowcze 'NIE'. Czas dorosnąć.

A co Wy sądzicie na ten temat?

Foto: Maloco/Etsy

Tilda and interiors... I could talk about it for hours... Let's just pretend for a minute that you've met a lovely girl some time ago... She invites you to her apartment for some cake and a good old gossip. Out of curiosity you are eyeing her place, fascinated by her lovely interiors, and then suddenly your eyes see FIVE different Tildas. Would you find it weird that an adult keeps toys in her house? Tildas are cute, but aren't they too childish for grownups?

I look at Tildas as a updated version of teddy bears. Of course, I have nothing against them - they look lovely in kids room. However, personally I think that people who have them should get a grip and grow up. What do you think? 

Foto: tildafrance.com

Na zakończenie kilka ciekawostek: Tilda to marka, która powstała w 1999r. w Norwegii za sprawą designerki Tone Finnanger. Lalki charakteryzują małe oczka, różane policzki oraz komiczne proporcje ciała.

Tilda is a craft brand started by the Norwegian designer Tone Finnanger in 1999. Dolls are most known for the whimsical, comical and naive characters. The most recognisable features are the faces with two dots for eyes and rosy cheeks.

Nowe postanowienia

Mój czas wolny od bloggowania... Był to czas, aby zwolnić i pomyśleć, czy wyznaczone wcześniej przeze mnie cele i gole są nadal takie same. Czy coś się zmieniło? Czy nadal chcę pisać o tym samym? Czy mam nowe pomysły? Na większość z tych pytań mogę śmiało odpowiedzieć tak. Dopadł mnie kryzys, ale uświadomiliście mi, że nie warto rezygnować z marzeń. Daliście mi również ogromne wsparcie w tym, że czytacie, że jesteście... Dziękuję. Bardzo mi były potrzebne Wasze ciepłe słowa otuchy.

Długi czas starałam się być raczej anonimowa - niechętnie dzieliłam się z Wami informacjami o sobie. Chcę, aby to się zmieniło. Chcę, abyśmy mogli się lepiej poznać nawzajem. Pragnę również nawiązać współpracę z innymi blogami lub serwisami. Chcę się dzielić moją wiedzą i nic nie sprawi mi większej radości, niż ta możliwość, dlatego jeśli znacie jakieś strony, które potrzebują rady stylistki wnętrz (oraz miłośniczki DIY)- dajcie znać!

W Nowy Rok wkraczam z nowymi planami i ogromną chęcią ich spełnienia. Nie robię ogromnej listy postanowień. Wybrałam sobie trzy gole do spełnienia i ich się będę trzymała. A jak wyglądają Wasze noworoczne postanowienia?

Aha, postanowiłam, że czas zacząć pisać również po angielsku. Może dzięki temu zyskam kilku nowych czytelników? 

Foto: 79ideas.org

My time free of blogging... It was time I slowed down and thought about my goals. Are they still the same? Did something change? Have I new ideas?  For most of these questions I can surely answer yes. Unfortunately I've had an awful couple of days, but you've made me realize it's not worth forgetting  about my dreams. You lifted my spirits saying all those nice words...I really needed them. Now I can just say thank you for reading and being with me.

For a long time I've tried to be rather anonymous - unwillingly I was giving away news about myself. I want to change it. I'd like us to know each other better. I'd also like to collaborate with other blogs and websites, so if you know anyone who'd need interior stylist's (and DIY lover) advise - let me know!

I am starting New Year with new hopes, plans for future and a huge will to make it happen! This time I don't do an enormous list of new year resolutions. I picked three goals and I'll simply try to make it happen. What's your new year resolutions?

O zamknięciu bloga i wigilijnym stole

Powoli myślę nad kolorystyką i dekoracjami tegorocznego stołu wigilijnego. Zawsze w tym okresie dominowała u nas czerwień, jednak... znudziła mi się już :) Właśnie na próbę wybrałam fiolet i... podoba mi się. A co Wy myślicie?


Serwetki zostały złożone w gwiazdę betlejemską i wciśnięte w miseczki. Wyglądają bardzo elegancko ozdobione srebrną bombką. Podoba mi się kontrast, jaki sobą wprowadzają. 

Na stole będzie dużo świeczek i lampek - idealne, jeśli chcecie stworzyć odświętną i relaksującą atmosferę.

Tak na szybko zrobiłam jeszcze zdjęcia naszej choince, bo uświadomiłam sobie że główna gwiazda wieczoru nie miała jeszcze zrobionego zdjęcia.


Wybaczcie, że nie piszę częściej, ale dopadła mnie jakaś niemoc bloggerska. Podobno tak się właśnie dzieje po dwóch latach bloggowania. Po mojej głowie krążą myśli - zamknąć bloga, nie zamknąć? Chcecie jeszcze mnie czytać? Trochę dramatycznie kończę tego posta, ale chcę w końcu podjąć decyzję, co postanowić. Przekonajcie mnie - zakończyć tą działalność, czy dalej Was inspirować?

Hand made i losowanie Candy

Jeszcze tydzień bałaganu na stole w kuchni i w końcu zagości u nas porządek :) W każdej wolnej chwili nad czymś pracuję. W ilościach hurtowych powstają aniołki, ginger meny i choinki. Kolory przewodnie to biel, złoto i odrobina czarnego. Wszystko ozdobione srebną nitką. A zresztą, co ja Wam będę pisała - sami zobaczcie :)

Najbardziej podobają mi się aniołki. Są pomalowane czarnym, wodoodpornym pisakiem (zaczęłam je początkowo malować zwykłym pisakiem dla dzieci, ale po dwóch dniach wzór zaczął się wypławiać). Nóżki i rączki zrobiłam ze srebrnego sznurka, a stópki z dzwoneczków. Przy każdym ruchu aniołek wydaje dźwięki. A jak Wam idą prace nad hand made (ręcznie robionymi) dekoracjami?

Nadeszła pora na wytypowanie najciekawszej odpowiedzi na pytanie, za co najbardziej kochacie swój dom. Wszystkie Wasze wypowiedzi były ciekawe, mnie jednak najbardziej urzekły słowa Travelling Milady:

Kocham mój dom, za to,że mam do czego wracać. Za lawendę w ogrodzie i okno w dachu przez które spoglądam na gwiazdy. Za jego znajomy zapach, kiedy wracam po długiej podróży i za 4 ściany, które chronią przed chłodem. Za to,że kiedy potrzebuję, mam gdzie ukryć sie przed światem, aby potem otoczyć się wianuszkiem bliskich osób. Kocham go za biesiady do rana i za dach nad głową, za to, że mam za czym tęsknić i o co dbać. Że to mój kawałek świata w kosmosie życia. Taki po mojemu...

Autorkę wypowiedzi bardzo proszę o kontakt w celu ustalenia adresu, pod który mogę przesłać wygrane Candy. No i moje gratulacje! Paczuszkę postaram się przesłać tak szybko, jak tylko się da, aby dotarła jeszcze przed Świętami.