Spóźniona jeden dzień z obiecanym postem, ale wczoraj wszechświat zawziął się, że jednak nie umieszczę go w obiecanym terminie. Poranek rozpoczął się tak pracowicie, że gdy w końcu usiadłam na sofie, aby odpocząć na chwilę, najwyczajniej w świecie... zasnęłam! Coś, co mi się nigdy nie zdarza w ciągu dnia (no chyba, że jestem chora). Obudziłam się późnym popołudniem, zasiadłam przed laptopem z kubkiem zielonej herbaty... a tu okazało się, że nie mogę się zalogować na bloga! Spanikowałam i próbowałam raz za razem, ale bez powodzenia. Błąd strony, może jakaś moderacja? Dzięki Bogu wszystko już działa jak należy, ale mówię Wam, że przybyło mi kilka siwych włosów ;) Ale wracając do tematu ogrodu. Tak pięknie świeciło kilka dni temu słońce, sprawiając, że zieleń roślinek była bardziej zielona niż zwykle (czy to możliwe?), że pobiegłam do domu po aparat i porobiłam kilka zdjęć. Kolory iście jesienne :)
Nie ma wielu roślinek, ponieważ nasza Holly lata szczenięce spędziła na niszczeniu wszystkiego, co wyrastało z ziemii, jednak podrosła już trochę i znalazła sobie lepsze zajęcia, niż przeżuwanie zieleniny ;) Powoli przybywa więc kwiatów i krzaczków. Ogród jest duży, i podejrzewam że minie parę lat, zanim przybierze wymarzoną formę i kształty :) Niedawno posadziłam całą masę cebulek tulipanów i żonkili i już nie mogę się doczekać, kiedy najdejdzie... wiosna :)