Lifestyle

Sposoby oszczędzania pieniędzy w Irlandii (i nie tylko)

Gdyby nie metody, które wypracowaliśmy sobie z D. na oszczędzanie pieniędzy, w tym roku na pewno nie udałoby nam się wylecieć do Francji, na Sycylię, do Anglii i jeszcze do Polski dwa razy! Nie byłoby nas stać na spontaniczne zakupy od czasu do czasu, na kolacje w restauracjach, wypady do kina, na koncerty, kabarety, imprezy... Na remont biura, dużą metamorfozę ogrodu przed domem i małą w holu... I jeszcze, pomimo tych wszystkich wydatków, nadal na oszczędzanie.

Nie oszukujmy się, większość z nas jest w tak zwanej średniej klasie społecznej. Ciężko pracujemy od rana do wieczora, choć i tam mamy czasem wrażenie, że pieniędzy nam wcale nie przybywa... Cały sekret tkwi w tym, żeby wiedzieć, gdzie i jak oszczędzać. To nie Wy pracujecie dla pieniędzy, ale one muszą pracować dla Was!

 

Oszczędzanie za granicą. InteriorsPL.com

Prąd

  • Każdego roku zmieniamy dostawcę elektryki. Na tego, który akurat jest tańszy. Rok temu byliśmy z irlandzką Airtricity, dwa miesiące temu przełączyliśmy się znowu na kogoś innego, kto oferował tańsze usługi. Obliczyliśmy, że takie przełączanie pomaga nam zaoszczędzić 150 euro na rok! Dodatkowo rachunki zawsze płacimy zleceniem stałym, co ponownie pozwala zaoszczędzić nam jakieś 20 euro na rok. Moja znajoma zapytała mnie niedawno, ile płacę za prąd. Gdy podałam jej dokładną sumę, zrobiła zdziwioną minę: Tak mało? Okazało się, że nie ma stałego zlecenia. „Co to kilkanaście euro na rok. To nic!’ – przysięgam, to były jej słowa.
  • Pralkę zawsze ładuję do pełna. Pranie wypierze się tak samo bez względu na to, czy pralka jest pełna, czy wypełniona tylko do połowy.
  • Mamy czajnik elektryczny. Zawsze gotujemy tylko tyle wody, ile potrzebujemy. Ale na tym oszczędzanie się nie kończy...Po rozlaniu gotującej się wody do szklanek, od razu napełniamy czajnik wodą na kolejne dwa kubki. Woda się delikatnie podgrzewa, a następne gotowanie jest szybsze!

 

Zakupy

  • Kilka lat temu kupiłam torbę-żółwia (turtle bag). Jej celem jest ratowanie żółwi, które umierają w okropnych katuszach przez plastikowe torby, które są wyrzucane przez ludzi i które wiatr wywiewa w później morze. Ale nie o tym chciałam pisać. Nie kupuję żadnych plastikowych toreb. Nigdy. Po prostu zawsze noszę w torebce moją turtle-bag. I zawsze jestem przygotowana, nawet na te spontaniczne zakupy. Jej zaletą jest, że może potroić swoją objętość, dzięki czemu wejdą do niej nawet te większe produkty! I nie obchodzi mnie, że wygląda, jak z czasów PRLu.
  • Gdy jakiś produkt, którego używam jest w promocji, kupuję go w większych ilościach. Przykład: raz do roku Dunnes Stores albo Super Value mają specjalną ofertę na duże opakowania proszków do prania. Normalnie kosztują jakieś 20 euro, w promocji schodzą do 11. Zawsze kupuję 3-4 opakowania, dzięki czemu mam zapas proszku na cały rok, a przy okazji oszczędzam. Tak samo robię z płynem do mycia naczyń, papierem toaletowym, itp. W ciągu roku to oszczędność jakiś 40-50 euro.
  • Zawsze porównuję ceny i staram się kupować, gdzie jest taniej. W sklepach czytam małe napisy na cenach, które mówią, za ile centów jest kilogram lub litr produktu. Czasem kupno większego słoika np. majonezu wychodzi taniej, niż kupno małego, który akurat potrzebuję. A majonez zawsze i tak się przyda!

Mój mąż jest mistrzem zakupów internetowych. Jeśli ja znajdę coś fajnego w Internecie, wystarczy, że mu o tym powiem, a on w ciągu kilku minut potrafi znaleźć to samo w niższej cenie. Kilka dni temu był ‘czarny piątek’, czyli dzień przecen. Od jakiegoś czas nosiłam się z zamiarem kupna nowego aparatu fotograficznego, ponieważ mój stary się popsuł. Jeden miałam już upatrzony, jednak czekałam na odpowiednią porę, aż będzie tańszy. W piątek zszedł w dół o 60 euro. Powiedziałam o tym mojemu mężowi. Znalazł inny sklep, gdzie aparat był tańszy o 80 euro, plus miał darmową przesyłkę. W internecie poszukał kodów zniżkowych do tego sklepu. Cena poszła o kolejne 8 euro w dół :) Za kilka dni będę miała nowy aparat! Yuppi!!!

Oszczędzanie w Irlandii. InteriorsPL.com
  • prezenty na Święta zaczynam kupować... w sierpniu. Uważam, że Święta to wystarczająco stresujący okres dla naszych portfeli, dlatego w grudniu wolę martwić się o to, co będziemy jeść, zamiast tego, czy będziemy mieli co jeść. Poza tym nie wierzę w świąteczne promocje. Niby rzeczy są tańsze, ale czy aby na pewno?

 

Bank

  • Czy naprawdę potrzebujecie karty kredytowej? Po pierwsze opłaty za jej posiadanie są mega wysokie. Po drugie, posiadając kartę mamy tendencję do wydawania więcej, niż zarabiamy. Byłam tam, wiem o czym mówię.
  • A skoro już jesteśmy przy opłatach bankowych... Czy naprawdę potrzebujecie kilka kont w banku? Gdy wzięliśmy ślub z D. postanowiliśmy założyć wspólne konto bankowe. Jednak nadal każde z nas nadal miało swoje osobne konto. Trzy konta, trzy opłaty za ich prowadzenie... Pamiętajcie – pod koniec roku nawet te małe sumy się sumują!
  • Na pewno wiecie, że za każde wypłacenie pieniędzy z bankomatu, bank nalicza sobie opłaty... Cwaniaki! Tutaj też da się oszczędzić. Wypłacajcie większe sumy pieniędzy, które Wam na dłużej starczą. Ja zauważyłam, że gdy płacę gotówką, mam żal rozstawania się z pieniędzmi i nie wydaję tak dużo. Inaczej sprawa się ma, gdy płacę kartą... ‘Niewidzialną’ kasę szybciej i łatwiej się wydaje.

 

Opłaty za dom/auto, itp.

  • Zrezygnowaliśmy z większości kanałów TV. Okazało się, że i tak z nich nie korzystaliśmy. Ja telewizor rzadko oglądam i musi w nim być coś naprawdę interesującego, żeby mnie przykuć do kanapy. Czasem skuszę się na odcinek „Przyjaciół’ lub ostatnio na „I’m a celebrity. Get me out of here!’. Mój mąż, zapalony kibic Liverpool’u korzystał z niego, aby obejrzeć kolejny mecz swojej drużyny. Wszelkie seriale oglądamy na komputerze. Nie było sensu płacić niebotycznych sum za rozbudowane pakiety telewizyjne, tylko po to, żeby były. Zadzwoniłam do SKY i poprosiłam o przełączenie na podstawowy pakiet. Teraz, zamiast 80 euro na miesiąc, będziemy płacić 30. To oszczędność 600 euro na rok!
  • Odkąd wprowadziliśmy się do naszego domu, nasze śmieci co dwa tygodnie odbierał Mr. Binman. Po szybkim sprawdzeniu cen, okazało się, że Whites są o wiele tańsi. Przełączyliśmy się. Tak, to takie proste!
  • Kupując dom na kredyt w Irlandii, trzeba wykupić ubezpieczenie na życie. Niedawno je zmieniliśmy. Nowe oferuje dokładnie to samo, co poprzednie ubezpieczenie, ale jest 11 euro tańsze. To oszczędność 130 euro na rok. Na osobę.
  • Pisałam już, że mój D. jest wspaniały, jeśli chodzi o wyszukiwanie niskich cen w internecie. Wykorzystujemy to również, gdy przychodzi pora płacić ubezpieczenie za nasze samochody. Każdego roku, tuż przed terminem płacenia, D. zasiada na kilka godzin przed komputerem w poszukiwaniu najtańszego ubezpieczenia. Jest w tym tak dobry, że proszą go o to nawet nasi znajomi!

 

Codzienne życie

  • Od kilku lat nie wymieniliśmy piórek w naszych wycieraczkach samochodowych. Sekret tkwi w occie. Gdy się zabrudzą i przestają dobrze wycierać, wystarczy je porządnie przemyć octem!
  • Gdy gotuję obiad, obierki z warzyw zawsze gotuję w osobnym garnku dla naszych psów. Ktokolwiek ma dwa duże psy, wiedzą ile potrafią zjeść i ile kosztuje karma.
  • Nigdy nie kupuję lodu. Używam plastikowych foremek do jego samodzielnego robienia. Niby to takie oczywiste, ale mam wrażenie, że tu, na Wyspach, nadal rzadko stosowane...
  • Nie używam mleczek do zmywania makijażu i płynów do mycia twarzy... Zamiast używam oleju kokosowego i naturalnego mydła z mleka koziego bez żadnych dodatków chemii. Nie tylko oszczędzam, ale poprawiła mi się cera! Serio serio.
  • Nie kupuję mopów do mycia podłóg. Ale to akurat nie ze względów oszczędności, a z osobistych upodobań. Mam wrażenie, że mopy tylko mażą podłogę. Uważam, że nie ma lepszego sposobu mycia podłóg od wiadra ciepłej wody, szmatki i latania z nią po kolanach. Dotrę we wszystkie zakamarki i pozbędę się nawet uporczywych plam (ponownie – właściciele psów wiedzą o czym mówię. Zwłaszcza, jeśli tak jak ja mają psy, które lubią babrać się w błocie).
  • Gdy jedziemy w dłuższą podróż, bierzemy ze sobą kanapki i kawę w termosie. Oboje uważamy, że jest coś relaksującego i przyjemnego w jedzeniu swojego własnego jedzenia podczas długiej podróży. Taki mini piknik :)

 

To tylko kilkanaście przykładów tego, jak oszczędzamy pieniądze każdego dnia. Musimy być sprytni. Rząd irlandzki od kilku lat bombarduje nas coraz to nowymi podatkami i opłatami. Rok temu wszedł podatek od nieruchomości, na początku przyszłego zaczniemy płacić za wodę, która dotychczas była darmowa. Mamy wrażenie, że chcą od nas wziąć wszystko, co zarabiamy. Ale my się im nie damy!

Sekret tkwi w byciu cierpliwym oraz w myśleniu przyszłościowym. Pamiętajcie, że powiedzenie ‘biedny jest biedny, bo żyje, jak bogaty. Bogaty jest bogaty, bo żyje jak biedny’ jest prawdziwe!

Jakie są Wasze sposoby oszczędzania pieniędzy każdego dnia? Podzielcie się swoimi trickami. Może coś przeoczyłam? Może są jeszcze inne sposoby oszczędzania, które mi umknęły? A może robicie dokładnie to samo, co my?


20 dziwnych faktów o mnie

Znamy się już kilka lat... Wiecie o mnie małe co nieco. Byliście ze mną, gdy kolejno zmieniały się poszczególne wnętrza w moim domu, gdy przygotowywałam się do ślubu, wyjeżdżałam na wakacje, gdy było mi smutno i wesoło. Czasem ujawniałam o sobie nieco więcej, jak np. 31 rzeczy, których nauczyłam się przez 31 lat życiaMoje największe wpadki językowe lub Cztery słowa, które zachwiały fundamentami mojego życia . Zdążyliście mnie już trochę poznać... Bądźmy jednak ze sobą szczerzy – nie jestem idealna. Mało tego! Mam swoje dziwactwa i głupie nawyki, jak każdy normalny człowiek. Posłuchajcie tylko, jakie, obiecuję Wam, że z niektórych zaczniecie się śmiać:

O mnie. Wioleta Kelly. InteriorsPL.com

1. Czasami mówię, że wszystko jest ok, gdy tak naprawdę nic nie jest ok.

2. Nigdy nie wystawiam nóg poza brzeg łóżka (nawet jeśli w nocy jest bardzo gorąco) w obawie, że coś mi ją odgryzie.

3. Dostaję stanu przedzawałowego, gdy ktoś zapyta "Możemy porozmawiać?"

4. Gdy mówię sobie wieczorem, że przeczytam jeszcze tylko dwa rozdziały, kończy się to przeczytaną książką o czwartej nad ranem.

5. Rano ubieram się siedząc na łóżku. Stopy dotykają podłogi dopiero, gdy jestem całkowicie ubrana.

6. Mam katar 365 dni w roku. Zawsze ranem i zawsze wieczorem. Dodatkowo mam katar sienny przez 3 miesiące w roku. Gdziekolwiek idę, chusteczki idą ze mną.

7. Moim sekretnym hobby jest czytanie romansów historycznych. Moim mega-ulubionym, który przeczytałam już jakieś 5 razy (!) jest ‘Księżna jednego dnia’ Peggy Waide.

8. Płaczę bardzo rzadko, ale gdy już nadejdzie ta pora, płacząc przypominam sobie o tych wszystkich złych lub smutnych momentach mojego życia i płaczę jeszcze bardziej.

9. Piszę lepiej, niż mówię. Wydaje mi się, że to przez to, że zbyt szybko myślę i usta nie nadążają za głową.

10. Naprawdę wierzę, że w Wigilię zwierzęta potrafią mówić ludzkim głosem

11. Wolę być na miejscu 5 minut wcześniej, niż być spóźnioną. Jeśli z nie moich przyczyn wiem, że się spóźnię (np. korki na drodze), zawsze staram się napisać SMS lub zadzwonić, że będę kilka minut później.

12. Kiedy otwieram lodówkę, zawsze drapię się po głowie myśląc ‘Hmmm.... na co mam ochotę?’  W 99% kończy się na tym, że zamykam drzwi z pustymi rękami.

O mnie. Wioleta Kelly. InteriorsPL.com

13. Nie lubię czekoladowych batonów.

14. Moim ulubionym deserem jest krem brulee i mogę go jeść każdego dnia o każdej porze roku.

15. W momentach, kiedy zalega gdzieś cisza, czuję nieodpartą ochotę krzyczeć.

16. Kiedy jestem zestresowana, obgryzam skórki wokół paznokci.

17. Lubię robić sobie selfie, ale prawie nigdy ich nie publikuję i ostatecznie zawsze je wymazuję

18. Kiedy jakieś auto jedzie za mną zbyt długo, zaczynam panikować, że jestem śledzona

19. Lubię kupować notesy i zeszyty w ładnych okładkach. Tak po prostu.

20. Nienawidzę, gdy ludzie mlaskają i wydają różne dźwięki podczas jedzenia. Tracę apetyt.

21. Nienawidzę, gdy ludzie chodzą po ulicy (lub sklepach) i gwiżdżą.

22. Każdego roku, jeszcze przed nadejściem grudnia, mam kupione i zapakowane wszystkie świąteczne prezenty. Robię to, bo:

  • lubię być zorganizowana
  • nie lubię tłumów w sklepach
  • lubię denerwować tym tych, którzy zakupy zaczynają dopiero kilka dni przed Świętami.

 

Razem z moim mężem świetnie się wczoraj bawiliśmy przypominając sobie coraz to kolejne nasze głupkowate nawyki i upodobania. Oboje byliśmy w szoku, że aż tyle ich się nazbierało! A założę się, że gdybyśmy myśleli dłużej, powyższa lista zawierałaby nie 20, a pewnie z 40 pozycji ;)

Jestem ciekawa, jakie są Wasze dziwactwa? Tylko mi nie mówcie, że nie macie żadnych! A może macie podobne ‘odchylenia’ do moich? Jeśli tak, to jakie? 


15 rzeczy, które powiedziałabym dwudziestoletniej sobie

Czy zastanawialiście się kiedyś, co powiedzielibyście sobie samym, gdybyście mogli cofnąć się w czasie do Waszych dwudziestych urodzin? Coś jak w filmie Powrót do Przyszłości: gdybyście mogli doradzić sobie coś, żeby uniknąć zawodu, niepowodzenia, zaoszczędzić sobie stresu... Co by to było?

Myśląc nad swoją własną przeszłością ze zdumieniem stwierdziłam, że owszem, popełniłam masę głupich i głupszych błędów, ale miałam to szczęście, że z każdej gafy wyniknęło coś dobrego. Z tego powodu wiele rzeczy zostawiłabym takimi, jakimi były. Ale uwaga! Napisałam ‘wiele’, a nie ‘wszystko’!

List do młodszej siebie.InteriorsPL

 

  • Idź do dentysty na czas. Uda Ci się uniknąć wyrywania, którego tak nie znosisz.
  • Nie zamartwiaj się, że nie wiesz, co zrobić ze sobą po skończeniu szkoły. Zaoszczędzisz sobie stresu, a gdy przyjdzie pora odnajdziesz w sobie pasję, która zupełnie odmieni Twoje życie.
  • Jesteś bardziej wrażliwa od innych. Im szybciej sobie to uświadomisz, tym lepiej dla Ciebie.
  • Przestań myśleć, co powiedzą inni i po prostu rób to, na co masz ochotę. Ludzie i tak będą gadali, bez względu na to, co zrobisz.
  • Nie zmieniaj się dla innych i nie udawaj kogoś, kim nie jesteś. Aha, i naucz się mówić ‘nie’.
  • Nie farbuj włosów na rudo. Nie farbuj włosów na rudo! Nie farbuj ich!!!
  • Nie używaj tak często prostownicy. Zniszczysz sobie włosy i miną lata, zanim wrócą do dawnej formy.
  • Zapisz się na kurs fotografii, który tak bardzo chciałaś zrobić. Później będziesz żałować, że ominęła Cię taka fajna przygoda.
  • Nie bierz tej pożyczki na meble. Wkrótce wyjedziesz do Irlandii, a meble latami będą stały nieużywane na strychu.
  • Zadzwoń do pracy i powiedz, że jesteś chora w sobotę wielkanocną 2005 roku. Ominie Cię wypadek w pracy i miesiąc zwolnienia lekarskiego.
  • Tylko dlatego, że zarabiasz, nie oznacza, że musisz wszystko od razu wydać. Naucz się odkładać pieniądze, albo skończysz jedząc jedną bułkę na dzień... na więcej Cię nie będzie stać...

 

List do młodszej siebie.InteriorsPL


  • Chcesz, żeby wszyscy Cię lubili? To niemożliwe! Nie trać czasu na ludzi, którzy nie są go warci.
  • Odejdź od tego lusterka! Przestań wyduszać pryszcze! To głupi nawyk, który po latach przysporzy Ci blizn potrądzikowych. Idź do lekarza po tabletki – im wcześniej zaczniesz je brać, tym szybciej wyleczysz zmiany skórne. I skoro już jesteśmy przy pryszczach: wyeliminuj wszelkie produkty mleczne ze swojej diety i zacznij pić 2l wody mineralnej dziennie. To też pomoże Ci wyleczyć skórę!
  • Czasem lepiej zachować coś tylko dla siebie... Nie gadaj tyle.
  • Niezależnie od tego, jak się teraz czujesz wiedz, że wszystko się jeszcze odbylejaczy.

 

Jestem pewna, że jeden z moich znajomych do takiej listy dodałby „Nie próbuj zobaczyć, jak kręcą się kółka od deskorolki, gdy na niej jedziesz... Odrapiesz sobie połowę twarzy!” (prawdziwa historia!).

Co doradziłabym młodszej sobie.InteriorsPL.com

Zapytałam Was o Wasze rady dla młodszych siebie na Facebook i oto, co mi odpowiedzieliście:


  • ‘Ja bym sobie doradziła, żeby słuchać częściej swojej intuicji i nie zawsze iść na kompromis, a już napewno nie godzić się na coś, co sprawia, że czuję się z tym źle. Wtedy nie wierzyłam we własne możliwości. Dziś jest trochę inaczej, tylko że z pewnych decyzji nie ma odwrotu bez bolesnych konsekwencji...’ -Kinga
  • Po powrocie z Warszawy, nie wracaj do mamy. Bądź bardziej niezależna.’ -Ania
  • ‘Nie bój się, będzie dobrze! Dasz radę. Go on!’ –Agnieszka
  • ‘Niczego nie żałuj! Wszystko co się dzieje to cenne lekcje a nie porażki.’ –Joanna
  • ‘Za 5lat będziesz niesamowicie szczęśliwa. Podążaj drogą, którą obrałaś, a wszystko ułoży się tak, jak powinno.’ –Aga
  • ‘Nie zastanawiaj się tyle. Działaj!’ –Isa Flower&Event One
  • ‘Wierz we własne siły, rzuć studia, nie planuj nic do końca życia i nie przejmuj się pierdołami.’ –Anna
  • ‘Miej odwagę realizować swoje marzenia, później będzie Ci coraz trudniej’ - Magda


Jakich rad Wy udzielilibyście dwudziestoletnim sobą? Czego chcielibyście uniknąć, czego nie doświadczać w ogóle? Czy myśleliście kiedyś o tym?



Strach przed sukcesem? 10 kroków, jak tego uniknąć

Czy wiedzieliście, że więcej ludzi boi się sukcesu bardziej od porażki? Ale to nie wszystko – kobiety boją się bardziej od mężczyzn! Skąd o tym wiem? Bo kilka miesięcy temu wpisałam w wyszukiwarkę internetową ‘dlaczego boję się sukcesu’ i okazało się, że nie ja jedna. Wyszukiwarka otrzymała wcześniej to hasło aż 93 miliony razy! Uświadomiłam sobie pewnego pięknego, słonecznego dnia, że ja nie boję się upadku – dupę mam zahartowaną, a co ma być, to i tak będzie... Ja boję się właśnie sukcesu! Czasem, gdy zbliżam się do wytyczonego przeze mnie celu, ‘coś’ nawala... zaczynam tracić zainteresowanie, wynajduję milion powodów, dlaczego coś innego jest teraz ważniejsze od tego, co właśnie powinnam była robić, aż w końcu staję się zupełnie zniechęcona. Znacie to skądś? Macie czasem tak samo?

Motywujące cytaty

Uporu mi nie brakuje – wiedzą o tym wszyscy moi znajomi. Jestem ugodna, ale gdy na czymś naprawdę mi zależy, jestem gorsza od osła. Mam też silną wolę: kilka lat temu rzuciłam palenie bez żadnych plasterków, gum, e-papierosów, czy innych wynalazków. W tym roku postanowiłam zrzucić wagę i wrócić do rozmiaru 8, który miałam ostatnio... w liceum. Uparłam się i dałam radę. Czyli okazuje się, że jednak potrafię odnosić sukcesy. Dlaczego więc nie mogę ich odnieść w innych dziedzinach mojego życia? Wyciągając wnioski z tego, co udało mi się dokonać do tej pory wiem, że jest mi ciężko, ponieważ:

  • wymagam od siebie za dużo na raz. Podczas rzucania palenia, czy zrzucania wagi koncentrowałam się tylko na tym wyzwaniu. Nie narzucałam sobie kilku niemożliwych rzeczy na raz.
  • nie miałam ściśle określonego planu. Koncentrując się na diecie wiedziałam, że odniosę sukces, jeśli wrócę do wagi 60 kilogramów (lub niżej) i kiedy uda mi się ją utrzymać. W podświadomości od początku miałam zakodowany cel.
  • nie cieszyłam się z każdego małego zwycięstwa. Kolejny tydzień bez papierosa? Nagradzałam się czymś: czy to pysznym ciastkiem, czy nową bluzką. Cóż to było za wspaniałe uczucie wiedzieć, że tak dobrze mi idzie! Już nie mogłam się doczekać kolejnego tygodnia bez dymka.
  • nie powiedziałam wszystkim w moim otoczeniu, że chcę coś osiągnąć. Gdy byłam na diecie, wszyscy w moim otoczeniu wiedzieli o tym. Uniknęłam w ten sposób namawiania mnie na słodycze i zyskałam doping: kiedy miałam zły dzień, powtarzali mi, jak świetnie wyglądam i jak wspaniale daję sobie radę.
  • nie byłam wystarczająco uparta. Wiedziałam, że na imprezach więcej palę, dlatego początkowo ich unikałam. Robiłam to tak długo, aż byłam pewna, że gdy wypiję lampkę wina już nie będę chciała palić. Och, jak bardzo mi tego brakowało! Ale dałam radę. 8 lat później, a ja nadal nie palę.
  • nie zastąpiłam starych nawyków nowymi. Moim największym problemem było podjadanie wieczorami. Tu ciasteczko, tam czipsy... A bioderka nie oczy- nie zostają tego samego rozmiaru od urodzenia. Pozbyłam się wszelkich słodkich pokus z domu i zastąpiłam je zdrowszymi opcjami. Zaczęłam planować z wyprzedzeniem – jeśli wiedziałam, że będę później oglądała film lub czytała książkę, szykowałam sobie przekąski: kawałki marchewek, pokrojony melon lub ananas... Mogłam wtedy podjadać bez wyrzutów sumienia.
  • nie wiedziałam, jakie będą zyski z odniesionego sukcesu. Przykład? Wiedziałam, że po rzuceniu palenia będę miała zdrowszą cerę, lepszą kondycję, więcej zaoszczędzonych pieniędzy...
  • nie byłam przygotowana na gorsze dni. Każdy z nas ma kiedyś zły dzień, a będąc kobietą te zdarzają się nam regularnie... co najmniej raz w miesiącu. Pozwalałam sobie czasem na chwile przemyślanej słabości. Gdy wyłam z rozpaczy do księżyca, że brakuje mi czegoś słodkiego, wiedziałam, czego szukać, żeby nie czuć się później winną (wszak same owoce i warzywa to czasem za mało). Znalazłam nisko-tłuszczowe, naturalnie słodkie lody owocowe i to one pomagały mi przetrwać najgorsze chwile. Zdarzało się, że zjadałam całe opakowanie lodów (7 sztuk) w kilka godzin. Ale bez wyrzutów sumienia mogłam sobie na nie pozwolić.
  • nie odrobiłam zadania domowego. Nie przeszłam na dietę w ciemno. Spędziłam kilka dni czytając książkę ‘I quit sugar’, w sieci poszukałam zdrowych przepisów... Byłam świadoma wyrzeczeń, które będę musiała ponieść w niedalekiej przyszłości.
  • nie nagrodziłam się, gdy osiągnęłam sukces. Poczułam, że to naprawdę ważne, żeby się porządnie nagrodzić, gdy dotrę do wyznaczonego celu. Po powrocie do mojej wagi z liceum byłam z siebie naprawdę dumna, że tak wspaniale dałam sobie ze wszystkim radę. Kupiłam sobie wielki bukiet kwiatów i poszłam ze znajomymi do restauracji, aby świętować... Wszak jest co!

Czy mam rację nazywać moje dokonania sukcesami? Tak, mam. Każde wyzwanie, które przed sobą stawiamy i które pokonujemy to sukces. Patrząc na swoje życie wstecz śmiało mogę stwierdzić, że zbyt małą poświęciłam im uwagę. Sukces za sukcesem przeszły niezauważone... zapomniane po latach. Nie zrozumcie mnie źle – o tych największych pamiętam, ale te mniejsze odeszły w zapomnienie... Jaka szkoda! A czyż nie byłoby wspaniale w chwili słabości móc je wszystkie zobaczyć zarchiwizowane w jednym miejscu i pomyśleć ‘Jak ja dużo dokonałam! Ile słabości pokonałam! Ile sukcesów odniosłam!’ i czerpać z nich siłę i walkę do działania?

Motywujące cytaty. InteriorsPL.com

Od kilku dni w biblioteczce trzymam specjalny dziennik, w którym notuję wszystkie odniesione przeze mnie zwycięstwa: te malutkie i te ważne, ogromne. Każdego dnia pokonujemy bitwę za bitwą. Ktoś powiedział, że życie zaczyna się poza naszą strefą komfortu i wiecie co? Gnojek miał rację. Bo czyż można nazwać życiem istnienie bez jakichkolwiek emocji, starań, czy wysiłków? Życie jest jak tor wyścigowy. To zakręty nadają mu znaczenie.

Teraz, gdy wyciągnęłam wnioski z sukcesów, których już dokonałam, powinno być mi być łatwiej dokonać ich w tych bardziej sprecyzowanych dziedzinach mojego życia. Tak naprawdę to chyba nie ma się czego bać... przecież nie można bać się czegoś, czego jeszcze się nie zna? Zobaczymy, jak mi pójdzie tym razem. Podsumowując: zauważyłam, że aby osiągnąć sukces, potrzebujemy 10 kroków:


Krok pierwszy: nie wymagaj od siebie za dużo na raz

Krok drugi: szczegółowo określ, kiedy coś stanie się dla ciebie sukcesem.

Krok trzeci: doceń to, czego już dokonałeś i nagródź się za tą wygraną.

Krok czwarty: powiedz komuś o swoim celu. Powiedzenie tego na głos sprawi, że naprawdę w to uwierzysz (jeśli jeszcze nie wierzyłeś), ale zyskasz też doping i pomoc od najbliższych osób.

Krok piąty: upór, upór i jeszcze raz upór

Krok szósty: pozbądź się starych nawyków!

Krok siódmy: miej sprecyzowane benefity, które zyskasz, gdy osiągniesz sukces.

Krok ósmy: bądź przygotowany na gorsze dni.

Krok dziewiąty: odrób zadanie domowe. Dowiedz się więcej o swoim celu.

Krok dziesiąty: nagródź się, gdy już osiągniesz swój sukces!


Jakich sukcesów Wy dokonaliście dzisiaj/w tym tygodniu/ miesiącu? Czym jest dla Was sukces? Zapytałam Was o to Facebooku i tak mi odpowiedzieliście:

'Sukces to dla mnie wstać rano w dobrym humorze i cieszyć się z tego, co przyjdzie mi robić przez cały dzień. Sukces to wracać do domu z przekonaniem, że czeka w nim ktoś, komu naprawdę na Tobie zależy i kto bierze Cię w pakiecie ze wszystkimi Twoimi wadami. Sukces to mieć odwagę marzyć i sięgać po najwyższe cele, jak po swoje. To komfort w podejmowaniu decyzji – żeby mojego ‘Tak’ lub ‘Nie’ nigdy nie musiał generować stan konta.' - Monika Gabas

Dla mnie sukcesem w tym tygodniu jest uświadomienie sobie, co zrobić, żeby go dokonać! 


31 rzeczy, których nauczyłam się przez 31 lat życia

Niedługo stukną mi kolejne urodziny... Latka lecą! Moja teściowa z uporem maniaka powtarza, że życie doświadcza i sprawia, ze stajemy się twardsi. Muszę przyznać, że coś w tym jest... Wierzę, że w życiu każdego z nas przypada stała ilość gówna, że z czasem wszystko się ‘odbylejaczy’ i że z wiekiem robimy się mądrzejsi o nowe doświadczenia. Ale to nie wszystko! Można powiedzieć, że w ciągu każdego kolejnego roku mojego życia nauczylam się czegoś nowego... Posłuchajcie...

31 rzeczy, których nauczyłam się przez 31 lat życia.

1.       Marzenia same się nie spełnią. Czasem trzeba o nie walczyć z uporem osła idącego za marchewką.

2.       Przez nasze życie przewija się mnóstwo ludzi, którzy przychodzą i odchodzą. Taka kolej rzeczy... Najważniejsze jest jednak aby dobrze czuć się ze samym sobą. To z samą sobą muszę spędzać każdy kolejny dzień. Czasem jestem na siebie zła, czasem pęcznieję dumą, ale jedno jest pewne... nigdy nie nudzę się w swoim własnym towarzystwie. Czy możecie powiedzieć to samo o sobie?

31 rzeczy których nauczyłam się przez 31 lat życia

3.       W niektórych sytuacjach dobrze jest być niezależną. Wbicie gwoździa w deskę, malowanie ścian, szycie na maszynie, wymienianie kontaktów... Zaradności można, a nawet trzeba się nauczyć!

4.       Przestałam użalać się nad sobą, że czegoś nie skończyłam, że coś się nie udało... Teraz podchodzę do tego inaczej. Jestem szczęśliwa, że spróbowałam. Wiem, że dałam z siebie wszystko. Nie udało się? Przynajmniej spróbowałam i wiem, że to nie dla mnie!

5.       Zawsze mam coś odłożone na czarną godzinę. Policzyłam, że mam aż pięć różnych sposobów oszczędzania pieniedzy (wliczając w to ogromny słoik na miedziaki). Dobrze jest być niezależną finansowo.

6.       A skoro już jesteśmy przy pieniądzach... nie wierzę w karty kredytowe, debetowe, czy kredyty, a co za tym stoi w wydawanie więcej pieniędzy, niż się zarabia. To pułapka, z której często ciężko się wydostać. Wiem, byłam tam.

7.       Może to trochę głupio i banalnie zabrzmi, ale... praca popłaca. Lenistwo – nie za bardzo. Przykład? Im mniej mam pracy, tym bardziej jestem leniwa. Im bardziej leniwa, tym smutniejsza. Tu krąg się zatacza. Ciężko wyjść z takiego stanu rzeczy. To ja już wolę być ciągle czymś zajęta. Zauważyłam, ze moim motorem napędowym jest praca. Bezrobotna zamieniam się w jędzę.

8.       Jako nastolatka nie wierzyłam w zapięte zimą kurtki, czy czapki na głowie. Pamiętam, gdy na zajęcia w z rana przychodziłam z bielusieńkimi od szronu włosami, bo nie dosuszyłam dobrze głowy po umyciu... Teraz ciepłe skarpety, czapki, i kurtki zapięte po same uszy to norma. W końcu doceniłam zalety ciepłych ubrań. Tylko... rajstop pod spodniami nadal nie lubię nosić! Wkurza mnie to uczucie ‘ślizgania’ się spodni po rajstopach!

9.       Nauczyłam się unikać wampirów energetycznych. Życie jest zbyt krótkie, aby dodatkowo było co jakiś czas wysysane ze mnie, czy to przez kolejną toksyczną znajomą, złe wiadomości usłyszane w radiu, czy trolla na blogu. Unikam, ignoruję, przełączam stację. Dlaczego? Tutaj pisałam więcej na ten temat.

10.   Jestem myślicielem. Ale czasem w złym znaczeniu tego słowa: zbyt dużo o wszystkim myślę. Aby nie stać się toksyczną dla samej siebie, wyłączam się sprzątając, pracując w ogrodzie lub spacerując z moimi psami. Odkryłam, jak ważne jest, aby znaleźć coś, co podziała na nas uspokajająco. Jeśli mój Denis przychodzi z pracy do domu, a ja latam na ścierce, wie od razu, co się święci. To taki sygnał alarmowy, że jeśli mi przeszkodzi, mogę wybuchnąć :)

31 rzeczy, których nauczyłam się przez 31 lat życia

11.   Blogowanie sprawiło, że moje życie nabrało sensu: jestem kreatywna bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Łatwiej mi się wypowiadać na różne tematy, poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, stałam się bardziej zorganizowana... Odkryłam aż 15 powodów, dla których warto blogować!

12.   Kupno domu było jedną z najlepszych decyzji, jaką podjęliśmy z D. Wynajmowanie mieszkania ma swoje zalety, ale o ile przyjemniej jest inwestować pieniądze we własny dom... nie czyjś. Nie ma nic lepszego, niż powrót do WŁASNYCH czterech ścian. Polecam każdemu. To uczucie, gdy wraca się do siebie, do swojego łóżka... bezcenne.

13.   Długo mi zajął ten proces, ale w końcu się tego nauczyłam. Mówię oczywiście o wnioskach wyciąganych z własnych błędów. Każdy wie, o co chodzi, ale czy faktycznie zatrzymujecie się i myślicie ‘Okey, zrobiłam tak, choć tak naprawdę powinnam była zrobić tak, bo efekt byłby taki, zamiast takiego’? Ja już tak.

14.   Do wpadek językowych podchodzę z humorem. Po co się stresować? To właśnie z takich sytuacji po latach mam najlepsze anegdotki do opowiadania. Gdybym po mojej największej gafie, w której powiedziałam, że coś wpadło mi do dupy (zamiast powiedzieć do oka), miała chować głowę w piasek, pewnie nie byłabym teraz z moim mężem. Odkryliśmy, że jedną z rzeczy, która nas najbardziej połączyła, to możliwość śmiania się z samych siebie.

15.   Życie na obczyźnie nauczyło mnie... cierpliwości na drodze. Irlandczycy potrafią przepuścić kogoś na pasach (i nie tylko), zatrzymać się i dać komuś wjechać z podporządkowanej na główną, itp. Nie obawiam się o swoje życie wchodząc na pasy. Nikt na mnie przy tym nie trąbi lub wyje silnikiem dając mi do zrozumienia, że mam jak najszybciej zejść z pasów na chodnik...

16.   Zawsze myślałam o sobie, jak o mieszczuchu. Po latach mieszkania w miastach i miasteczkach nawet przez myśl by mi nie przeszło, że mogłabym mieszkać na wsi. A tu proszę. Ciężko byłoby mi wrócić teraz do cywilizacji... Te tłumy ludzi, korki, pośpiech... Spaliny, wyścig szczurów i nieobecne wzroki ludzi pędzących gdzieś chodnikami... Gumy do żucia, grafitti i brak (lub mało) zieleni... Brrrr.....

17.   Do 23 roku życia nie wiedziałam, co chcę ze sobą zrobić. Z zaciekawieniem i zdziwieniem słuchałam w liceum opowieści koleżanek, które wiedziały dokładnie, na jakie studia chcą się udać i jak będzie wyglądała ich przyszlość. I wiecie co? Nie ma w tym zupelnie nic złego. Nie wszyscy mają tyle szczęścia. Po liceum ekonomicznym, studium i studiach bankowości zupelnie zmieniłam kierunek swoich zainteresowań. Zaczęłam interesować się na poważnie urządzaniem wnętrz. Skończyłam kilka kursów i w końcu znalazłam coś, z czym poważnie powiązałam swoją przyszłość i co mnie naprawdę pasjonuje. To wspaniałe uczucie kochać swoją pracę. Nie bójcie się gonić za marzeniami (patrz punkt 1)!

18.   Nauczyłam się słuchać swojej intuicji, choć nadal jeszcze mam wrażenie, że jest zbyt cicha. Ale ratuje mnie w różnych sytuacjach. Przykład? Chociażby dzisiaj wyjeżdżając z domu usłyszałam głosik mówiący, że będą radary na drodze. Były.

19.   Boję się. Ale staram się stawiać czoła moim obawom tak często, jak tylko mogę. Boję się latać – tylko w tym roku siedziałam w samolocie 9 razy i przynajmniej jeszcze jeden raz jest przede mną. Najgorsze, co mogłabym zrobić, to zamknąć się w domu i nie wychodzić z niego. Każdy się czegoś boi. Czego Ty się boisz?

20.   Nie ma czegoś takiego, jak sekret. Ludzie gadają. Wszyscy. Bez wyjątku.

31 rzeczy których nauczyłam się przez 31 lat życia

21.   Zaakceptowałam siebie taką, jaką jestem. Ze wszystkimi wadami i zaletami. Mózgu sobie nie przeszczepię :)

22.   Popełniłam kilka błędów w życiu i jeszcze niejeden popełnię.

23.   Szanuję ludzi i sama też chcę (i lubię) być tak traktowana.

24.   Nie boję się stanąć murem za swoimi wierzeniami i przekonaniami. To jest jedna z tych rzeczy, dzięki której każdy z nas jest niepowtarzalny i wyjątkowy.

25.   Zapominam o diecie, kiedy jestem na urlopie. Zwiedzając inne kraje chcę je też poznać ‘od kuchni’. Ale owoców morza nie skosztuję choćby nie wiem co! Tylko krewetki jeszcze ujdą...

26.   Robię zdjęcia. Wszystkiemu. Zdjęcia przetrwają dłużej, niż wspomnienia. 

27.   Zanim wzięłam ślub, mieszkalam z D. jakiś czas. To ważne, aby naprawdę dobrze poznać osobę, z która planujemy spędzić resztę życia. Całe szczęście okazał się być takim porządnickim, jak ja. Jako para, mogę nieskromnie stwierdzić, że jesteśmy idealni!

28.   Nauczyłam się ubierać podkreślając walory mojej sylwetki. Mam figurę- gruszkę, co oznacza, że jestem troszkę szersza w biodrach, niż w ramionach. Sukienki podkreślajęce waską talię, dobrze wycięte żakiety i spodnie dobrane do mojego rodzaju sylwetki są podstawą mojej garderoby. Ale gdyby poszperać w niej trochę, nadal znaleźlibyście w niej wygodne dresy do chodzenia po domu czy wyciągnięte swetry... Cóż mogę rzec – jestem tylko czlowiekiem!

29.   Piję co najmniej dwa litry wody dziennie. Owszem, latam później jak szalona do toalety, ale nie tylko udało mi się dzięki temu schudnąć, ale i moja problematyczna cera wygląda o niebo lepiej! Nie mam już tyle wyprysków, czy ciemnych worów pod oczami. Wyglądam lepiej i czuję sie lepiej.

30.   Lubię posiadać rzeczy, ale nie mam problemu, żeby się z nimi rozstać. Wierzę, że tylko w ten sposób jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Raz na jakis czas robię czystki w moim domu – wyrzucam lub oddaję do sklepów charytatywnych z niego wszystko to, czego nie używaliśmy od roku. Od łazienek aż po strych. Dzięki temu czujemy sie lżejsi, nasz dom wygląda lepiej i jest w nim swobodniejszy przepływ energii. Kiedy Wy ostatnio pozbyliście się niepotrzebnych rzeczy?

31.   Lubię się śmiać. W czasach nastoletnich śmiechem ukrywałam zakłopotanie. Poźniej przechodziłam okres, że śmiałam się ze wszystkiego. Teraz mam do niego zdrowe podejście – śmieję się, bo lubię. Robimy sobie z mężem głupie dowcipy lub oglądamy głupie filmiki na YouTube tak długo, aż oboje turlamy się ze śmiechu wycierając łzy. Ale mamy to chyba we krwi – oboje mamy pozytywnie zakręcone rodzinki. O ileż przyjemniej jest opowiadać sobie po latach te szalone, wesołe opowieści...

 

Jeśli dotrwaliście do końca...

... należą Wam się gratulacje :) To mój pierwszy tak obszerny post. Aż strach pomyśleć, jak długa byłaby ta lista, gdybym obchodziła teraz 51 urodziny! Wyobrażacie sobie to? :) 

Jestem ciekawa, co Wy dodalibyście od siebie do takiej listy?  Czego Wy nauczyliście się żyjąc swoim własnym życiem we własnej skórze? Jakie wyciągneliście z tego do tej pory wnioski?