Czy wiedzieliście, że gdy robicie remont domu i podczas zakupów poprosicie w sklepie o próbkę glazury, tapety, podłogi czy materiału najprawdopodobniej nie dostaniecie jej bez zapłaty? Moje pytanie brzmi – jak macie urządzić mieszkanie, na widok którego Wasi sąsiedzi zzielenieją z zazdrości, jeśli nie macie możliwości kupna danej rzeczy o odpowiednim kolorze, wzorze lub fakturze? Wiadomo przecież, że z kolorami, jak z makijażem – w sklepie wyglądają inaczej, niż w domu. A o dobór złego odcienia nie trudno.
Pisałam o tym problemie niedawno TUTAJ, ale dla potwierdzenia mojej tezy zrobiłam ankietę, w której zapytałam Was, czy mogliście za darmo zabrać ze sobą do domu próbkę tapety/materiału/wykładziny/podłogi.
Aż 63 % ankietowanych odpowiedziało, że nie. Jestem przerażona!
Czy zgodzicie się ze mną, że trzeba otworzyć oczy właścicielom sklepów? Zdaje się, że im mniejszy sklep, tym większy z tym problem. Światełko w tunelu pojawia się w tej historii w postaci Leroy Merlin, który podobno jest bardzo przyjazny klientom i w dziale z tapetami ma nawet nożyczki, którymi można odciąć kawałek wybranego wzoru!
Nie zamykam tego tematu – wierzę, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego zdania.
Teraz nadeszła jednak pora na coś, na co tygryski lubią najbardziej – na Friday’s Decor Doctor.
Pokój – duży, jasny i przestronny. Taki, jakie lubię najbardziej. Jego właścicielka, Zyta, poprosiła mnie o pomoc w urządzeniu go w stylu skandynawskim, który tak bardzo lubi. Napisała w mailu do mnie, że chce, żeby dominowały w nim biele, szarości i czarny.
Ogromne pole do popisu pojawiło się w kąciku wypoczynkowym. Stofa stojąca tyłem do reszty pokoju aż się prosiła, aby na jej tyłach umieścić jakiś stolik lub biurko. Gniazdko elektryczne w pobliżu konsoli pozwoliło na podłączenie lamp stołowych:
Zauważcie, że nie użyłam wielu dekoracji, a jednak to, co jest, ma ogromny wpływ na efekt końcowy: to sekret stylu skandynawskiego.
Przepiękne, bawełniane zasłony, meble o ciekawych kształtach z nutą postarzanego drewna, poduszki - koniecznie w pasy, odrobina wikliny i miedzianych lub metalowych dodatków... czyli zabawa teksturami i fakturami tak ważna, jeśli chcecie stworzyć u siebie podobny styl.
Poniżej lista użytych przeze mnie dekoracji i mebli:
Konsolka - Karina Meble; Lampy stołowe - Zara Home; Dywan - Zara Home; Kosze wiklinowe - H&M; Lampy wiszące - Z potrzeby piękna; Plakaty - Dobre Projekty; Zasłony - NS Home; Lampa podłogowa - NS Home.
A reszta wnętrza? Jadalnię odmieniłabym szczotkując i woskując stół na inny kolor. Al z bloga Czary z Drewna dokładnie wyjaśnia, jak się za to zabrać TU. Krzesła za stołem wymieniłabym na ławkę, a te na przodzie na krzesła metalowe, które stają się coraz bardziej popularne. Są piękne i wbrew pozorom bardzo wygodne:
Pod ścianą za stołem ustawiłabym drewniany kredens z dwóch powodów:
-każde wnętrze potrzebuje przynajmniej jednego wysokiego mebla,
-każda jadalnia potrzebuje mebla do przechowywania zastawy, obrusów, itp.
Styl skandynawski nie istnieje bez pięknych roślin, a dla mnie drzewka oliwne to ‘must have’. Oczywiście tylko dlatego, że to jadalnia, nie zwalnia to Was od obowiązku od położenia pod stołem dywanu! Zwłaszcza, jeśli tak jak Zyta, Wasz salon jest otwarty na jadalnię. To błąd, z którym często spotykam się w dużych pomieszczeniach. Pamiętajcie, że tekstylia są ważne, jeśli chcecie ocieplić wizerunek wnętrza!
W przyszłości pomiędzy strefą wypoczynkową, a jadalnią, Zyta może ustawić dwa fotele lub leżanki, tworząc dodatkową strefę wypoczynku (na przykład do czytania książek lub słuchania myzyki). Przy tak dużej powierzchni pokoju ważne jest, aby podzielić go na kilka mniejszych stref mając jednak na uwadze szlaki komunikacyjne.