Wampir energetyczny… każdy ma jakiegoś w swoim otoczeniu. Narzeka, że mu źle, kracze, że coś się stanie, złorzeczy, przeklina, albo nigdy mu się nic nie chce. Staram się trzymać jak najdalej od takich ludzi. Wierzę, że powiedzenie ‘z jakim przestajesz, takim się stajesz’ jest prawdziwe. Wiem, co mówię, bo niestety wypróbowałam to nie jeden raz na sobie.
Jestem, staram się być, bardzo pozytywną osobą. Nie lubię być w złym nastroju i rzadko taki miewam. Wszelkie przeciwności losu biorę na klatę. Gdy jest naprawdę źle, spędzę kilka dni zamknięta w sobie, ale w końcu i tak zadecyduję, że załamywanie rąk nie ma sensu. Że trzeba się podnieść, otrzepać i iść dalej. Jak do tej pory moja metoda spisuje się na medal, a im więcej wiosen mija, tym większe mam w tym doświadczenie.
Kłamstwo wielokrotnie powtarzanie staje się po jakimś czasie prawdą. Jestem w tym mistrzem!
Przestałam wmawiać sobie, że nie mogę czegoś zrobić. Zamiast mówię, że to zrobię. I wiecie co? Nawet, jeśli mi się nie uda, jestem z siebie dumna, bo się nie poddałam i spróbowałam. Najgorsze, co mogłabym zrobić, to złorzeczyć samej sobie, że nie dałam rady, że jestem beznadziejna, że nigdy nic nie mogę skończyć... Robiłam tak latami, aż w końcu zrozumiałam, że to nie ma sensu i że robię się toksyczna. Depresyjne myśli tworzą negatywnie nastawionych ludzi. Ile razy Wy biadoliście sobie samym, że nigdy nie możecie nic zrobić do końca? Bo wiecie... to najłatwiejsza droga do stania się wampirem energetycznym.
Znacie bajkę o Raszpunce? Jak każda bajka, ta także ma ukryte przesłanie.
Raszpunka jest uwięziona w wysokiej wieży przez starą wiedźmę, która ciągle robi jej pranie mózgu. Dziewczyna wierzy przez to, że jest brzydulą... do momentu, kiedy przystojny książę trafia pod wieżę i oczarowany jej wdziękiem prawi jej komplementy. Okazuje się, że Raszpunka była więźniem samej siebie. Tak bardzo uwierzyła w swoją brzydotę, że nie próbowała uciekać lub przeciwstawiać się wiedźmie. Morał? Każdy z nas nosi w sobie taką wiedźmę starającą się zrobić nam sieczkę z mózgu i trzymającą nas na uwięzi. Jak się zorientować, że starucha zatruwa nam życie? Ile z poniższych punktów jest częścią Waszego codziennego życia?
-zazdrość
-negatywne myśli o nas samych
-poczucie winy
-ciągłe krytykowanie innych
-porównywanie się do innych
-słabe zdrowie
Jeden? Dwa? Wszystkie?
Zanim napiszecie, że słabe zdrowie nie powinno być na tej liście, muszę Wam powiedzieć, że i owszem – powinno. Mam znajomą Irlandkę. Irlandczycy są znani z tego, że już przy powitaniu mówią „Jak się masz? Ja dobrze, a Ty?’. Nie ona. Ona codziennie „Jak się masz? Ale dziś jestem zmęczona/Ale się dziś źle czuję/ Ale źle spałam w nocy”. Wmawia sobie choroby i złe samopoczucie do tego stopnia, że naprawdę zaczyna się źle czuć. Rzadko się śmieje, ciągle chodzi przeziębiona. Worek smutków i rozpaczy. Niejednokrotnie starałam się poprawić jej humor, ale ostatecznie zrozumiałam, że to i tak nie ma sensu. Dopóki sama nie będzie chciała zmiany, nikt i nic jej nie zmieni. Wampir energetyczny.
Do czego zmierzam tym postem? Chcę się z Wami podzielić moją mądrością, na którą wpadłam potykając się o kamień ;)
Jeśli chcecie stać się szczęśliwsi, zmieńcie swoje otoczenie i pozbądźcie się wampirów. Pamiętajcie jednak, że Ci mogą znajdować się wszędzie... pośród przyjaciół, kolegów w pracy, w telewizji, radiu, na blogach... Nie oszukujmy się. Wszystko, co nas otacza ma na nas ogromny wpływ. Złe wiadomości, bloger, który ciągle wszystko krytykuje, kłócący się politycy... Mieszkanie z bałaganiarzem sprawi po jakimś czasie, że sami zaczniemy bałaganić. Przebywanie w otoczeniu leniwych ludzi, że też zrobimy się leniwi, itd.
Wielu z nas obiecało sobie, że ten rok będzie lepszy od innych. Czas stać się szczęśliwszym!
Krok pierwszy – czas zadecydować, czego chcemy od życia, a potem wybrać środowisko, które nam będzie odpowiadało. Pamiętajcie, ludzie sukcesu przyjaźnią się z innymi ludźmi sukcesu, a ludzie szczęśliwi ze szczęśliwymi...