Recenzje

Jesteś cudem. Nie bój się mierzyć wyżej.

Zaczynam coraz bardziej wierzyć w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny. W momencie, gdy zaczęło dopadać mnie zwątpienie i brak wiary w siebie i we własne siły, w ręce wpadła mi książka Reginy Brett: ‘Jesteś cudem’. Dawno nie czytałam tak świetnej książki, ale przede wszystkim dawno już nie czytałam czegoś, co tak bardzo dodałoby mi otuchy i samozaparcia.

Bądź silny. Nie bój się zacząć działać z tym, co masz. Nie bój się mierzyć wyżej.

jestes_cudem_145.jpg

‘Jesteś cudem’ to zbiór 50 felietonów. Brzmi niewinnie? Też tak myślałam. Przyznam Wam się, że po pierwszym rozdziale byłam sceptycznie nastawiona do całej książki, ale już kolejny poruszył fasadami mojego świata. Książka opisuje proste historie z życia prawdziwych ludzi. Każda ma w sobie jednak morał, nad którym nie sposób przejść obojętnie. Dla mnie stały się kopalnią motywacji i jak słusznie na tyle okładki stwiedzono „balsamem dla duszy”.

Całość przeczytałam jednym tchem, robiąc sobie od czasu do czasu przerwy na zrobienie notatek: chcę wyryć sobie w pamięci niektóre zdania autorki i wracać do nich, gdy będzie mi źle.

Stwórz własną mapę. Zamiast szukać swojego miejsca na ziemi, zaprojektuj je. Nie używaj map innych ludzi. Z mapą jest jeden problem (...): zaprowadzi cię tylko tam, gdzie trafił już ktoś inny.

jestes_cudem_142.jpg

Czy próbowaliście kiedyś zmienić coś na lepsze, ale bez skutku? Czy ponieśliście kiedyś klęskę, albo czuliście, że jesteście za słabi do podjęcia ważnych decyzji? Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego Wam coś ciągle nie wychodzi? Jeśli tak jak ja na jedno z powyższych pytań odpowiedzieliście 'tak', w książce znajdziecie odpowiedź dlaczego tak się stało i jak tego uniknąć w przyszłości. Miejcie jednak na uwadze, że odpowiedź nie będzie napisana czarno na białym: sami do niej dojdziecie po skończeniu lektury! W tym tkwi cały urok książki.

Szczęście zależy od nas samych, ale jak łatwo o tym zapomnieć! Owszem, nie mamy wpływu na to, co robią inni i w jaki sposób może nas to dotknąć, ale mamy wpływ na swoje reakcje. Autorka podaje swój przepis na szczęście, wiarę i nadzieję, ale okazuje się, że przepis jest uniwersalny: każdy z niego może skorzystać. Wszak wszyscy robimy to samo. Różnica polega na tym, jak to robimy. Możemy iść przez życie z nosem spuszczonym na kwintę, ale możemy iść z uśmiechem. Co wybieracie? Dla mnie odpowiedź jest tylko jedna.  ‘Jesteś cudem’ stała się moją Biblią: będę do niej wracać zawsze, kiedy będzie mi źle. Teraz muszę tylko zdobyć kolejną książkę Reginy Brett: ‘Bóg nigdy nie mruga’. Polubiłam autorkę i chcę więcej! 

Wszyscy przeżywają upadki. Zwycięzcą jest ten, kto szybciej się podniesie i ruszy dalej.

Cytaty pochodzą z książki Reginy Brett: ‘Jesteś cudem’ 

Cytaty pochodzą z książki Reginy Brett: ‘Jesteś cudem’ 


82 pomysły na urządzenie domu!

Popsuł mi się dzisiaj statyw, a bez niego ani rusz z dobrymi zdjęciami przy tej szarówce, jaka jest oststnio za oknem :( Przypomniało mi się jednak, że dostałam kiedyś pod choinkę malutki statywek Gorilla, którego wrzuciłam na strych, bo jakoś nigdy go nie używałam... Sytuacja opanowana! Zdjęcia do dzisiejszego posta zrobione, a przy okazji znalazłam śmieszne okulary... nie mogłam się powstrzymać...

rubeewokularach13.jpg

Książkę, o której dzisiaj Wam opowiem, kupiłam w maju podczas mojego urlopu w Londynie. Znajdują się w niej 82 pomysły na urządzenie domu australijskiej królowej DIY Tamary Maynes

Co z nią jest nie tak?

Niestety, ale przejdę od razu do punktu, co mi się w książce nie spodobało... Na taką ilość pomysłów, tylko kilka z nich jest godnych uwagi, na przykład wieszak z okładki. Niektóre zdjęcia widziałam już w internecie, choć zdaję sobie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach ciężko się od tego ustrzec. Inne przezentowane przez autorkę DIY są od lat powielane, książka nie wniosła więc sobą nic nowego... Szkoda, bo Tamara jest naprawdę kreatywną kobietą i uważam, że stać ją na więcej. Zaletą książki jest jej przejrzystość, proste i łatwe do zrozumienia opisy oraz świetne zdjęcia. Komu bym ją poleciła? Osobom, które lubią tworzyć, ale nie mają dostępu do internetu... czyli babciom i dziadkom wkręconym w urządzanie :D

revksiaz130.jpg
revksiaz131.jpg
revksiaz136.jpg
revksiaz132.jpg
revksiaz133.jpg
revksiaz137.jpg
revksiaz134.jpg
revksiaz135.jpg

5 faktów o domach, których jeszcze nie znaliście

Wyszłam dzisiaj z założenia, że na chwilę obecną dam Wam spokój z urządzaniem i dekorowaniem, a w zamian zabawię Was najciekawszymi faktami o domach. Wszystkie pochodzą z mojej ulubionej książki Billa Brysona "At home. A short story of private life". Usiądźcie sobie wygodnie z kubkiem kawy lub herbaty i pozwólcie mi Was zabawić:

biurojapisze131.jpg

1. Słowo meble pochodzi od francuskiego i włoskiego słowa meubles i mobili. W czasach średniowiecza, gdy ważne było, aby szybko przenieść się z jednego miejsca w kolejne, meble były traktowane jako część mobilnego ekwipunku. To dlatego stare skrzynie mają zaokrąglone wieka - aby spływała po nich woda w czasie podróży. Skrzynie miały jednak pewną wadę... trzeba było wyciągnąć wszystko z wierzchu, aby dostać się do rzeczy na dnie. Co dziwne, dopiero w okolicach roku 1600 ktoś wpadł na pomysł, aby zamontować w niej szuflady... to jest historia pierwszej komody :)

2. We Francji popularne jest powiedzenie 'po pas w słomie'. Odnosi się to do podłóg w domach: im większą ilością słomy i gałęzi były wyłożone podłogi, tym bogatsze domostwo. Nie muszę chyba mówić, że w takich warunkach robactwo miało raj na ziemii, a mnie od razu przychodzi na myśl ptasie gniazdo...

3. W najbiedniejszych domostwach stołem była zwykła, długa deska, którą kładło się na kolanach jedzących posiłek. Po obiedzie deskę odwieszało się na ścianę. W bogatszych gospodarstwach deskę kładło się na kozłach. Nie mogę przestać się zastanawiać... czy to dlatego zasady dobrego wychowania narzucają, aby wszyscy wstawali, jeśli jedna osoba wstanie od stołu? Cy to wzięło się od deski???

4. Nie znoszę prasować, ale gdy słyszę historię pierwszych żelazek, mam ochotę iść i ucałować mojego Philipsa parowego :) Prasowanie było ogromnym, czasochłonnym i przerażającym zadaniem. Wszystko było prasowane w ogromnym pośpiechu, jako że żelazka grzane na ogniu szybko stygnęły. Popularne było używanie trzech na raz - jedno w użyciu i dwa w poczekaniu, grzane w kominku. Zanim żelazko było użyte, trzeba je było wytrzeć z sadzy. Jeśli materiały były krochmalone, krochmal przytwierdzał się do żelazka i dodatkowo od czasu do czasu trzeba je było przecierać papierem ściernym. O matko! Ale to nie wszystko! Pomimo tego, że żelazka były ciężkie, potrzeba było mnóstwo parcia na tkaniny, aby pozbyć się zmarszczek! No i jak tu nie przypalić ulubionej bluzki???

5. Pierwsze gniazdka elektryczne były częścią lamp sufitowych, dlatego aby podłączyć do nich jakieś urządzenie, trzeba było wejść na drabinę lub stanąć na krześle :) Gdy zaczęto w końcu montować gniazdka na ścianach, trzeba było baaaaardzo uważać, jako że często leciały z nich iskry lub dym. 

wiolapodpis.jpg

'W domu' Billa Brysona

Czy słyszałyście kiedyś o Bill'u Bryson'ie? Czytam właśnie kolejną z jego fascynujących książkek - At home i jestem w niej tak zaczytana, że  'Decorate workshop' Holly Becker, czyli pozycja, którą zaczęłam przerabiać niedawno, została odłożona chwilowo na stolik kawowy. 

dziekob133.jpg

Moje kwiaty z Dnia Kobiet niedawno zaczęły pięknie rozkwitać

Czytam w oryginale, jako że na polskim rynku ten tytuł jest jeszcze niedostępny, a nie mogłam się doczekać (zresztą ostatnio czytam tylko po angielsku). Gdy tylko zobaczyłam ją na sklepowej półce, bez wahania po nią sięgnęłam... i oderwać się nie mogę. Coż jest w niej takiego fascynującego? Otóż autor zauważył pewną lukę w historii świata. Przez wieki ludzie żyli normalnym życiem jedząc, śpiąc i próbując żyć jak najwygodniej... A gdzie to wszystko miało miejsce? W domach. Bryson lekko i z dowcipem opowiada o tym, jak to się stało, że dom ma przedpokój, salon, schody i komin, żeby wymienić tylko kilka. Jak to się stało, że meble wyglądają, jak obecnie wyglądają? Zresztą to tylko kilka drobnych przykładów, a książka przecież jest spora, bo aż 700 stron z przypisami. 

Dzisiaj chcę Wam przytoczyć kilka faktów z książki, o których prawdopodobnie nie wiedzieliście, a które, moim zdaniem, są fasynujące :)

  1. Skrzynie były pierwszymi meblami w domostwach, a miały zaokrąglone wieko, aby podczas częstych podróży spływała po nich woda. 
  2. Słowo meble pochodzi od włoskiego słowa mobili oraz francuskiego meubles, co oznaczało coś mobilnego i łatwego do przetransportowania (średniowieczne gospodarstwa domowe ciągle się przemieszczały).
  3. Podłogi w domach były najczęściej zrobione z gałęzi lub słomy (nie wiem, jak Wam, ale mi tu od razu przyszła do głowy myśl 'ptasie gniazdo' :)). Im więcej słomy, tym bogatsi właściciele posiadłości, ale też tym więcej choróbstw i zarazków, jako że to środowisko wprost stworzone dla wszelkiego robactwa!
  4. W czasach Williama Shakespeare dywany były tak cenne, że wieszano je na ścianach lub stołach. Na podłogę je kładzono dopiero na przybycie ważnych gości (oczywiście tylko po to, aby im się pochwalić).
  5. Rolę pierwszych stołów pełniły surowe deski położone na kozłach, a kolacje najczęściej dzieliło się ze swoim sąsiadem. 
dziekob131.jpg

Na dzisiaj to tyle faktów. Niedługo wrócę z pięcioma nowymi :) Jesteście ciekawi, co Bill jeszcze 'odkrył'?

wiolapodpis.jpg

A może Wy też znacie jakieś ciekawostki na temat domów? Będę Wam ogromnie wdzięczna, jeśli znajdziecie chwilę czasu, aby o nich napisać. Jeśli chcecie być pewni, że nie przegapicie kolejnych faktów, możecie mnie subskrybować przez Bloglovin' lub śledzić na Facebook.

Czy świat oszalał?

Przestaliśmy szanować książki. Od dziecka miałam zakodowane w głowie, żeby nie pisać po książkach, nie zaginać rogów i aby dbać o nie. A tu widzę, że coraz popularniejsze jest robienie książkowego DIY: wieńce, scrapbooking, papier mache, imprezowe dekoracje, a nawet doniczki! Czy świat oszalał? A może po prostu mamy wszystkiego za dużo? Jak myślicie? Dlaczego o tym piszę, zapytacie? Czytam właśnie 'Decorate workshop' Holly Becker. Przerabiam drugi rozdział i jestem zafascynowana sposobem, w jaki autorka namawia do robienia notatek, a nawet rysowania po stronach. Holly nazwała to bycie 'współautorem' :) Przyznam Wam się szczerze, że ogromnie mnie ucieszyły słowa autorki. Czy to dlatego, że zakazany owoc lepiej smakuje? Zatarłam ręce i pobiegłam po ołówek z gumką.  Już teraz strony są pokreślone (podkreślam sobie najciekawsze zdania) i popisane przeze mnie - a to dopiero początek! Książka stała się dzięki temu bardziej osobista i muszę Wam powiedzieć, że już tylko dzięki temu baaaardzo mi się podoba :) Ale na prawdziwą recenzję musicie jeszcze trochę poczekać - przede mną 6 kolejnych rozdziałów :)


We stopped caring about books. As a child I had been taught not to write on them or not to bent their corners.  I have to say I was shocked seeing that recently people use books to do some DIY: wreaths, scrapbooking, paper mache, party crafts and even plants pots! Is the world going crazy? Or perhaps we have too much these days? What do you think? I'm talking about it because I am reading 'Decorate workshop' by Holly Becker. I am fascinated by how Holly wants us, the readers, to write in the book, highlight interesting parts and even doodle! Holly called it 'being her co-author'. I can't even tell you how much her words made me happy. Is it because forbidden fruit tastes the sweetest? I ran for my pencil with good eraser and right now book is partly covered in my notes and sketches. And it's only a beginning!  Holly's book feels so much more personal now and I have to tell you -  I like her book a lot (mostly because I can write in it). But you will have to wait for my real review a little longer, as I still have 6 more chapters to read :)

Jestem ciekawa Waszych opinii! I am really intrested what you have to say!